Motocyklista identyfikujący się jako rowerzysta pobił kolarski rekord świata
Musimy się pogodzić z faktem, że dawne rygorystyczne podziały na kategorie wśród sportowców dziś często nie mają już racji bytu. Dowodzi tego ostatni przykład z USA - w końcu posiadanie silnika nie może być przeszkodą w odczuwaniu radości rywalizacji z rowerzystami.
Renomowany amerykański portal "The Babylon Bee" opublikował niedawno inspirującą historię Judda E. Brannera, profesjonalnego motocyklisty, który sam siebie określa jako osobę trans-pojazdową. Zapragnął on wziąć udział w lokalnych eliminacjach zawodów w ramach Światowej Ligi Kolarstwa Drogowego. Branner poinformował komisję techniczną, że jest rowerzystą uwięzionym w ciele motocyklisty i został dopuszczony do rywalizacji.
Całkiem niespodziewanie udało mu się wygrać wyścig, a przy okazji poprawić kolarski rekord świata na 100 mil o bite 3 godziny i 13 minut. Po licznych protestach innych zawodników nazwał swoich krytyków "dewotami" i zapowiedział kroki prawne, zmierzające do usunięcia ich ze świata profesjonalnego kolarstwa. Judd E. Branner w wywiadzie dla lokalnej gazety powiedział:
Spójrzcie, mój pojazd ma kierownicę, dwa koła i siodło. To że mam troszkę dodatkowego wyposażenia, np. silnik bokser o pojemności 1170 cm3 i 110 KM mocy, nie oznacza, że od razu mam niesprawiedliwą przewagę.
OK, to wszystko oczywiście nieprawda. "The Babylon Bee" to amerykańska strona satyryczna działająca trochę jak nasz znany "ASZ Dziennik". Nie bierzcie tego tekstu poważnie :)
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeProste pytanie - czy antycywilizacyjne dziwactwa wymyślili inżynierowie, czy to wymysł osób w stylu "jestę chómanistą i nię lóbiem matematyki, i wogule nie lubiem siem uczyci".
OdpowiedzW świecie kobiet z f***em i brodą, rower z bokserem w ramie to najmniejszy problem :)
Odpowiedz