Wymyśliłem tryb głosowania powszechnego mogący podnieść jakość sceny politycznej

Uzasadnienie i wyjaśnienia poniżej. Zapraszam do lektury. Chętnie odpowiem na pytania w komentarzach. Jako obywatele mając prawo do wybierania posłów których chcemy (prawo do nadawania uprawnień), powinniśmy mieć takie samo prawo do wybierania tych, których nie chcemy (prawo do odbierania uprawień). Ale odbieranie uprawnień nie poprzez zaniechanie tak jak do tej pory, czyli niewybranie w wyborach, a w sposób bezpośredni, czyli wybranie wprost kogo chcemy wyrzucić, w formie antywyborów powszechnych. Moja koncepcja nazywa się "antywybory" i chciałbym żeby odbywały się co 4 lata, naprzemiennie z wyborami. Czyli dwa lata po każdych wyborach. Dwa lata to moim zdaniem wystarczający czas by poznać jak politycy pracują i co sobą reprezentują. Wierzę, że przy takim głosowaniu frekwencja byłaby znacznie wyższa niż przy normalnych wyborach, z czterech powodów: - jesteśmy przyzwyczajeni od długiego już czasu do głosowania "przeciwko" (na opozycyjne ugrupowanie do tego którego nie lubimy) zamiast "za" (tym kogo lubimy) - ciągle wybieramy "mniejsze zło" z którego nie ma nic dobrego i jest tylko gorzej i gorzej - ileż można ciągle popełniać ten sam błąd? - niska frekwencja w wyborach (ok. 55%) spowodowana coraz mniejszym zainteresowaniem polityką (przez to że ludzie są nią coraz bardziej zmęczeni), a jej tymczasowy wzrost wynika z desperacji (ponieważ jakość sceny politycznej gwałtownie spada), dlatego nasz system demokratyczny znajduje się w sytuacji patowej - taką mamy mentalność jako naród, jesteśmy wkurzeni, sfrustrowani i mamy wszyscy serdecznie dość całego tego cyrku, spadającej jakości, coraz większej polaryzacji i podziału społeczeństwa, biedy, nędzy, inflacji, coraz wyższych podatków, utrudnień w prowadzeniu działalności i innych chorych pomysłów władzy uprzykrzających nam wszystkim normalne i zdrowe życie Koncepcja samego głosowania jest banalnie prosta: Głosowanie powszechne anonimowe tak jak w wyborach, lecz karta do głosowania wielokrotnego wyboru (do maksymalnie 10 wyborów) na której znajduje się tyle pozycji, ilu jest posłów, czyli 460. Lista długa, ale nie szkodzi, bo tych posłów których chcemy się pozbyć z Sejmu z pewnością dobitnie pamiętamy, gdyż zaszli nam za skórę i są to te same stare dziady znane od dekad. Każdy z nas ma przynajmniej garść takich w głowie i doskonale ich pamięta, więc z ich wyborem nie będzie najmniejszego problemu. Liczenie głosów proste i bezpośrednie, bez podziału na ugrupowania, czy rozkładu na mandaty. Dodatkowe uzasadnienie wzw. frekwencją: Przykładowo, w 2019 roku przy liczbie 30 253 556 uprawnionych do głosowania, na partię PiS z większością sejmową (235 na 460 mandatów) oddano zaledwie 8 051 935 głosów. Czyli większość sejmową tej partii zagwarantowało zaledwie 26.61% uprawnionych do głosowania przy frekwencji wynoszącej 61,74%. Moim zdaniem z dużą pewnością można założyć, że ludzie którzy nie głosują, choć są uprawnieni, to w znacznej większości ludzie uważający, że nie ma na kogo głosować. I także moim zdaniem - mają rację. Antywybory mogłyby dać tym ludziom możliwość rzeczywistej ekspresji ich zdania oraz narzędzie realnego wpływu na politykę kraju i można bezpiecznie uznać, że ich głosy nie będą podyktowane usuwaniem przeciwników politycznych, lecz poprawą jakości polityki, ponieważ oni sami nie są zwolennikami żadnego z dostępnych ugrupowań, co jest przyczyną ich nieoddawania głosu w wyborach. Aby zapobiec manipulacji i zmowie przeciwników politycznych na danego posła, próg usunięcia musi być wzglednie wyższy, aby oprócz przeciwnego obozu musiała zagłosować przeciw niemu także część zwolenników jego ugrupowania. W praktyce dużą wartość będą miały głosy dotychczas niegłosujących uprawnionych. Głosowanie może też w mniej drastycznych przypadkach nakładać odpowiednie kary na polityków, którzy nie spełniają oczekiwań społeczeństwa (np. nie spełniają swoich obietnic lub robią to źle, notorycznie popełniają złe, niekorzystne decyzje, szkodzą krajowi, wzniecają agresję lub prowokują, grają na kontrowersję, nie wnoszą wartości dodanej, są anty-przykładem tego jak powinna wyglądać polityka itd.) Moje propozycje progów kar: 70%< usunięcie posła z Sejmu + ban na 12 lat (zakaz kandydowania w najbliższych trzech wyborach) + nakaz oddania diety poselskiej 65%< usunięcie posła z Sejmu + ban na 8 lat (zakaz kandydowania w najbliższych dwóch wyborach) + nakaz oddania diety poselskiej 60%< usunięcie posła z Sejmu + ban na 4 lata (zakaz kandydowania w najbliższych wyborach) + nakaz oddania diety poselskiej 40%< obniżenie wypłaty do wysokości minimalnej krajowej + nakaz oddania pobranej diety + odebranie obecnie wypłacanej diety poselskiej 30%< obniżenie wypłaty do wysokości minimalnej krajowej + odebranie diety poselskiej 25%< obniżenie wypłaty o połowę + odebranie diety poselskiej 15%< obniżenie wypłaty o 1/3 + odebranie diety poselskiej 10%< odebranie diety poselskiej Powyższe kary z efektem wiążącym do kolejnych antywyborów, czyli jeśli dany poseł zostaje w Sejmie na kolejną kadencję, jego wypłata będzie obniżona przez dwa lata kolejnej kadencji, aż do antywyborów - jeśli ludzie będą mniej niezadowoleni z niego kolejnym razem, to otrzyma mniej głosów przeciwko sobie i jego wypłata i dieta wrócą do normy lub zmiejszy mu się sankcja. Wygeneruje to pewnego rodzaju przemiał, który sprawi, że w polityce przetrwają wyłącznie profesjonalni politycy, którzy dobrze rządzą krajem. A ci pozbawieni profesjonalizmu nie zdążą się nachapać lub zniechęcą się i nie wystartują w kolejnych wyborach, bo bycie kiepskim politykiem będzie zwyczajnie nieopłacalne. A teraz przykładowe wyniki i konsekwencje tych wyników. Załóżmy, że w głosowaniu trzech posłów otrzymuje przeciwko sobie głosy w wysokości: Poseł A - 67% Poseł B - 35% Poseł C - 12% Poseł A leci z Sejmu i dostaje zakaz kandydowania w dwóch kolejnych wyborach, oraz musi oddać dietę którą dostał w trakcie sprawowania urzędu. Całą, czyli ok. 4000 zł * 24 miesiące (antywybory po 2 latach od wyborów), więc ok. 96 tys. zł. Poseł B zostaje w Sejmie, ale jego wypłata od ogłoszenia wyników głosowania wynosi minimalną krajową, kończy się jego dieta poselska i otrzymuje nakaz oddania pobranej do tej pory diety, czyli jak wyżej, ok. 96 tys. zł. Poseł C zostaje w Sejmie, zostaje mu odebrana dieta poselska. Koniec obiadków w sejmowej stołówce. Zalety takiego rozwiązania: - nacisk moralny ze strony społeczeństwa na polityków, nie tylko przed, ale i po wyborach - rozładowanie niebezpiecznego napięcia wśród ludzi, poprzez wylanie swojego gniewu i frustracji na kartę do głosowania - zmobilizowanie większej ilości ludzi w kraju do częstszego użycia swojego narzędzia władzy jakim są wybory powszechne - wyrzucenie ze sceny politycznej leserów, leniów, oszustów i wszelkich innych paserów, złodziei i prowokatorów - oddanie społeczeństwu narzędzia mającego bardziej realny wpływ na jakość polityki i jej zgodność z wolą ludzi - zmotywowanie polityków nie tylko do profesjonalizmu ale i do tego by nie podpaść ludziom oraz zachęcenie do tego by być wzorem i przykładem - nauczenie klasy politycznej, że to my im płacimy za robotę i mają robić to co do nich należy - a jak nie, to do widzenia Oczywiście chciałbym, żeby antywybory były organizowane podobnie jak wybory przez Państwową Komisję Wyborczą, na szczeblu krajowym. Pozdrawiam : )