"Mamy pierwszą osobę w PL ukaraną za mówienie patodeweloperka". Znany inwestor wygrał w sądzie

Sąd przyznał rację Dom Development, że wypowiedziane przez aktywistę Miasto Jest Nasze słowo "patodeweloperka" było nieuzasadnione wobec dewelopera. Działacz odwołał się od wyroku.

Jan Mencwel z Miasto Jest Nasze ujawnił w czwartek 25 kwietnia fragmenty wyroku przeciwko innemu działaczowi ugrupowania. Sąd skazał Stefana Gardawskiego za naruszenie dóbr osobistych Dom Development. W wyroku czytamy, że "słowo patodeweloperka użyte w stosunku do powoda jest obraźliwe i nie znajduje żadnego uzasadnienia". 

Mamy pierwszą osobę w PL ukaraną za mówienie 'patodeweloperka'. Zapamiętajcie - słowo patodeweloperka narusza dobra osobiste firmy Dom Development!

- opisuje sprawę Jan Mencwel. Działacz przegrał sprawę, ale odwołał się i obecnie zajmuje się nią sąd II instancji. 

Zobacz wideo Rejestr cen i uregulowanie patodeweloperki to dobry pomysł? Pytamy eksperta

Ujawnił nieprawidłowości Developera. Ten go pozwał

Sprawa sięga 2016 roku. Wówczas Warszawa sprzedała działkę Dom Development. Jak pisze Jan Mencwel, okazało się, że przy transakcji nie przedłożono wymaganej zgody konserwatora zabytków, co ujawnił właśnie Stefan Gardawski. W trakcie budowy miały też zajść nieprawidłowości. Gardawski nagłośnił sprawę, która była szeroko komentowana w mediach i która skończyła się karą opiewającą na 37 mln zł. Ta została jednak uchylona. Jan Mencwel twierdzi, że powodem były błędy formalne. 

Dom Development postanowił jednak pociągnąć dalej sprawę i pozwał Stefana Gardawskiego o naruszenie dóbr osobistych. "Był to typowy SLAPP mający na celu ukaranie Stefana i zniechęcenie go do dalszego zainteresowania sprawą" - pisze Mencwel. Miasto Jest Nasze w lutym pisało o tym tak: "Wytoczony przeciwko Stefanowi pozew nosi wszelkie znamiona SLAPP-u (ang. Strategic Lawsuit Against Public Participation), czyli strategicznego powództwa, które zmierza do ograniczenia debaty publicznej poprzez nadużycie drogi sądowej wobec osób wyrażających swoje zdanie publicznie". 

Wyrok w sprawie zapadł pod koniec 2023 roku. Sąd uznał, że członek MJN naruszył dobra osobiste Dom Development. Nakazano mu skasować i przeprosić za dwa z trzech wpisów. Gardawski ma też zapłacić 5 tys. zł na wskazaną fundację. Obecnie w związku z odwołaniem pod postami znajdują się wpisy zamieszczone przez aktywistę o treści: "niniejszy wpis jest przedmiotem postępowania o ochronę dóbr osobistych przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Poniżej zamieszczamy treść wpisów, które są przedmiotem sprawy sądowej: 

  • "Tak Dom Development 'remontuje' drogę publiczną. Deweloper został z tego tytułu zwolniony z opłaty na rzecz miasta, oszczędza w ten sposób ponad 200 tys. zł miesięcznie. Tymczasem po ogrodzonym publicznym terenie jeździ dźwig i buduje apartamenty po 23 tys. zł za mkw.
  • "Podręcznikowy przykład niegospodarności, uspołeczniania kosztów i prywatyzacji zysków. To miasto należy do deweloperów, dla których ratusz miasta jest gotowy obchodzić przepisy, a ratusz dzielnicowy dopłacać im miliony do inwestycji. I to jeszcze w okresie ostrych cięć budżetu".

Sąd skazał aktywistę za używanie słów patodeweloperka. Miał naruszyć dobra Dom Development

Choć sprawa ma już kilka miesięcy, to dopiero teraz Jan Mencwel ujawnił fragmenty orzeczenia sądowego. Niestety, Miasto Jest Nasze nie podało publicznie sygnatury sprawy, nie udało nam się też otrzymać jeszcze odpowiedzi w tej sprawie od Dom Development.

Z udostępnionych przez Mencwela fragmentów dowiadujemy się jednak, że zdaniem sądu wypowiedzi Gardawskiego "godziły w renomę powoda, a ich konsekwencją mogła być faktyczna utrata przez nią [Dom Development - red.] klientów i kontrahentów. Na skutek akcji pozwanego, mogliby oni utracić zaufanie do powoda i nie nabywać jej produktów, bądź nie współpracować z nią na płaszczyźnie handlowej". 

Czujecie? Stefan przez ujawnianie niewygodnych faktów o DD miał nieomal doprowadzić do upadku największego dewelopera w Polsce. Klienci byli o krok od zaprzestania kupowania jego mieszkań! Rzecz jasna apartamenty w inwestycji sprzedały się "na pniu" jeszcze przed końcem budowy

- komentuje Jan Mencwel. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.