- Raport szeroko dokumentuje przykłady łamania praw dotyczących czasu pracy. Przekroczone zostały limity tygodniowe i roczne. W raporcie omówiono przykłady dotyczące ponad 40 pracowników. U wielu z nich dopatrzono się przekroczonych norm - komentuje ustalenia PIP-u Jarosław Urbański z Inicjatywy Pracowniczej", która pomagała bohaterom naszego filmu „Zdychy" w walce o ich prawa.
Przypomnijmy: we wrześniu zeszłego roku opublikowaliśmy film "Zdychy" będący efektem śledztwa, które na fermie w Wiosce przeprowadzili Oksana Osadczuk i Aliaksandr "Sasza" Askirka. To dwoje imigrantów współpracujących ze Stowarzyszeniem Otwarte Klatki. Na fermie Woźniaka - największego producenta jaj w UE - przepracowali sześć tygodni, w trakcie których wykonali setki nagrań i zdjęć. Materiały są wstrząsające. Na nagraniach widać kury umierające z jajkami w kloakach, zwłoki wysuszone na wiór, ranne ptaki bez piór, którym nikt nie pomaga, akty ptasiego kanibalizmu, brud i robaki, w tym pchły, które atakowały również pracowników fermy.
Z relacji Oksany i Saszy wynikało, że na fermie mogło dojść do łamania praw pracowników. Po publikacji "Zdychów" fermom Woźniaka przyjrzała się Państwowa Inspekcja Pracy. W ciągu pięciu dni między wrześniem a listopadem 2023 r. inspektorzy PIP sprawdzili dokumentację z 18 należących do Woźniaka ferm i odwiedzili dwie z nich.
Odkryli wiele nieprawidłowości. Oto niektóre z nich.
Na skontrolowanych fermach nie zapewniono zatrudnionym czasu na odpoczynek po przepracowanym tygodniu. Niektórzy pracowali bez przerwy po 15 dni w miesiącu, a w jednym przypadku - przez 20 dni.
Fragment raportu PIP z kontroli na Fermach Drobiu Woźniak źródło: PIP
- Jako związek zawodowy wiemy już doskonale, że na różnego rodzaju fermach przekraczanie czasu pracy zdarza się bardzo często. Dla nas to oczywistość, a ten raport to tylko potwierdza - komentuje Urbański.
Nie przestrzegano również 11-godzinnego odpoczynku po zakończonym dniu pracy. Niektórzy pracownicy kończyli ośmiogodzinną zmianę o 23:00, a kolejnego dnia pracowali od 7:00 do 15:00. Były również przypadki, że ktoś kończył pracę o godz. 2:00 i rozpoczynał ją tego samego dnia o godz. 14:00
Fragment raportu PIP z kontroli na Fermach Drobiu Woźniak źródło: PIP
W kilku przypadkach przekroczony został maksymalny roczny limit nadgodzin, który zgodnie z regulaminem kontrolowanych ferm wynosił 416 godzin. Rekordzista tylko między styczniem a wrześniem 2023 r. przepracował 904 godzin nadliczbowych.
- Takie rzeczy nie mogą się zdarzać. Trzeba pamiętać, że to ciężka praca wykonywana w trudnych warunkach, która kosztuje zatrudnionych dużo zdrowia. To nie tylko problem Ferm Drobiu Woźniak, o podobnych przypadkach słyszymy też w innych miejscach - mówi Urbański.
Przekroczone zostały też tygodniowe limity nadgodzin, które wynoszą 48 godzin. Zdarzało się to wielu pracownikom, każdego miesiąca. Rekordzista przepracował w miesiącu 295 godzin, przekraczając limit o 23 godziny, a więc o prawie trzy dodatkowe dni robocze.
Kontrolerzy sprawdzili również urlopy wypoczynkowe przysługujące pracownikom w 2022 r. Rekordziście nie udzielono 15,5 dnia urlopu w 2020 r., a w 2021 i 2022 r. żadnego z przysługujących mu 26 dni.
Grupa Woźniak w swoim raporcie CSR informuje, że najwyższą wartością jest zespół Grafika: Maciej Król
Ze 136 kurników należących do Woźniaka co sekundę wyjeżdża 158 jajek, co minutę 9500, co godzinę - 570 tys. Wychodzi, że rocznie Woźniak produkuje ich ponad 3,5 mld. To oznacza, że prawie co trzecie jajko w Polsce znosi należąca do niego kura. Polska jest trzecią potęgą w UE i odpowiada za 17 proc. jej produkcji. Więcej jaj znoszą tylko kury w Hiszpanii i Niemczech. Jajka z Ferm Drobiu Woźniak trafiają do m.in. Niemiec, Holandii, Belgii, Włoch i Francji. Do Izraela, Singapuru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Iraku, Liberii, Azerbejdżanu i Sierra Leone. Na eksport przeznaczono prawie 60 proc. produkcji. Przychody Woźniaka ze sprzedaży jaj do krajów Unii Europejskiej wyniosły w 2022 r. 1,73 mld zł
Jak pisaliśmy wcześniej, a co potwierdza raport - obcokrajowcy na fermy Woźniaka byli kierowani głównie przez firmę Kono. Ta firma nie ma statusu agencji pracy tymczasowej, a jej przedstawiciele nie wykonują pracy na terenie ferm.
W trakcie dalszej kontroli okazało się, że to nie Kono zawiera umowy z pracownikami z zagranicy, tylko jeszcze inna firma - Personel Sp. z.o.o. Ale ona już w zasadzie nie istnieje, bo od maja 2023 r. jest w trakcie likwidacji. Państwowej Inspekcji Pracy nie udało się porozmawiać z kierownictwem tej spółki ani ustalić, czy była ona wpisana do rejestru agencji pracy tymczasowej.
- Skoro na terenie Ferm Drobiu Woźniak, nie było przedstawiciela Kono, to kto wydawał polecenia obcokrajowcom skierowanym tam przez Kono? Jeżeli robiły to osoby zatrudnione przez Woźniaka, a tak jest napisane w raporcie PIP, to na jakich zasadach? Trudno mi wytłumaczyć, jak działała taka konstrukcja. Na takie coś mówiło się kiedyś brzydko: "leasing pracowników". Ale w tym zakresie raport jest zanonimizowany, przez co trudno się zorientować, jaki był stan faktyczny - tłumaczy Urbański.
Z raportu wynika, że inspektorzy pojechali na dwie fermy należące do Woźniaka. Jedna z nich znajduje się w Wiosce i była miejscem akcji filmu „Zdychy". Na miejscu stwierdzili, że pracownikom nie udostępniono instrukcji użytkowania środków ochrony osobistej (mogły to być np. maski z pochłaniaczami organicznymi, czy kombinezony ochronne). Magazyn materiałów chemicznych nie był oznakowany tablicami informującymi o przechowywaniu materiałów niebezpiecznych, a w trakcie kontroli pracownik fermy dezynfekował kurnik żrącymi substancjami bez użycia gogli ochronnych.
- Zabrakło w tej kontroli kilku aspektów. Liczyliśmy, że PIP poświęci więcej uwagi zagrożeniom epidemicznym m.in. ektopasożytom. W raporcie nie ma słowa na temat pcheł, na które skarżyli się pracownicy. Zwalcza się je środkami chemicznymi. Jedna z pracownic mówiła nam, że została tymi środkami podtruta, bo przebywała w pomieszczeniu, w którym to robiono. Po powrocie z pracy miała objawy zatrucia - mówi Urbański.
W Polsce żyje 51 mln kur niosek. Obok nich na ponad 2000 ferm wielkoprzemysłowych hodowanych jest co roku 1,5 mld brojlerów Grafika: Maciej Król
Druga wymieniona w raporcie ferma znajduje się w Żylicach, w sercu imperium Woźniaka. Kontrolerzy trafili tam na zepsute wózki obchodowe. Nie działały hamulce, brakowało koła i poręczy. Podobne wózki widać na filmie „Zdychy", opowiadał o nich Sasza - stawał na podestach tych wózków, żeby sprawdzić, czy na górnych poziomach kurnika nie ma martwych kur. Jak opowiadał, niektóre zalegały tam tygodniami.
Kontrolerzy odkryli również nieprawidłowości w budynku sortowni i pakowania jaj.