Ujawniamy: 904 nadgodziny. PIP potwierdził ustalenia Gazeta.pl dotyczące warunków pracy na Fermach Drobiu Woźniak

Praca po 60-70 godzin tygodniowo na niejasnych warunkach i brak urlopów przez dwa lata z rzędu. Niektórzy kończyli po północy i jeszcze tego samego dnia wracali do kurników. Dotarliśmy do raportu Państwowej Inspekcji Pracy, której pracownicy skontrolowali fermy drobiu należące do Woźniaka, największego producenta jaj w UE.

- Raport szeroko dokumentuje przykłady łamania praw dotyczących czasu pracy. Przekroczone zostały limity tygodniowe i roczne. W raporcie omówiono przykłady dotyczące ponad 40 pracowników. U wielu z nich dopatrzono się przekroczonych norm - komentuje ustalenia PIP-u Jarosław Urbański z Inicjatywy Pracowniczej", która pomagała bohaterom naszego filmu „Zdychy" w walce o ich prawa.

Przypomnijmy: we wrześniu zeszłego roku opublikowaliśmy film "Zdychy" będący efektem śledztwa, które na fermie w Wiosce przeprowadzili Oksana Osadczuk i Aliaksandr "Sasza" Askirka. To dwoje imigrantów współpracujących ze Stowarzyszeniem Otwarte Klatki. Na fermie Woźniaka - największego producenta jaj w UE - przepracowali sześć tygodni, w trakcie których wykonali setki nagrań i zdjęć. Materiały są wstrząsające. Na nagraniach widać kury umierające z jajkami w kloakach, zwłoki wysuszone na wiór, ranne ptaki bez piór, którym nikt nie pomaga, akty ptasiego kanibalizmu, brud i robaki, w tym pchły, które atakowały również pracowników fermy.

Zobacz wideo Zdychy. Stąd się biorą jajka

Z relacji Oksany i Saszy wynikało, że na fermie mogło dojść do łamania praw pracowników. Po publikacji "Zdychów" fermom Woźniaka przyjrzała się Państwowa Inspekcja Pracy. W ciągu pięciu dni między wrześniem a listopadem 2023 r. inspektorzy PIP sprawdzili dokumentację z 18 należących do Woźniaka ferm i odwiedzili dwie z nich.

Odkryli wiele nieprawidłowości. Oto niektóre z nich.

904 godziny nadliczbowe

Na skontrolowanych fermach nie zapewniono zatrudnionym czasu na odpoczynek po przepracowanym tygodniu. Niektórzy pracowali bez przerwy po 15 dni w miesiącu, a w jednym przypadku - przez 20 dni.

Fragment raportu PIP z kontroli na Fermach Drobiu WoźniakFragment raportu PIP z kontroli na Fermach Drobiu Woźniak źródło: PIP

- Jako związek zawodowy wiemy już doskonale, że na różnego rodzaju fermach przekraczanie czasu pracy zdarza się bardzo często. Dla nas to oczywistość, a ten raport to tylko potwierdza - komentuje Urbański.

Nie przestrzegano również 11-godzinnego odpoczynku po zakończonym dniu pracy. Niektórzy pracownicy kończyli ośmiogodzinną zmianę o 23:00, a kolejnego dnia pracowali od 7:00 do 15:00. Były również przypadki, że ktoś kończył pracę o godz. 2:00 i rozpoczynał ją tego samego dnia o godz. 14:00

Fragment raportu PIP z kontroli na Fermach Drobiu WoźniakFragment raportu PIP z kontroli na Fermach Drobiu Woźniak źródło: PIP

W kilku przypadkach przekroczony został maksymalny roczny limit nadgodzin, który zgodnie z regulaminem kontrolowanych ferm wynosił 416 godzin. Rekordzista tylko między styczniem a wrześniem 2023 r. przepracował 904 godzin nadliczbowych.

- Takie rzeczy nie mogą się zdarzać. Trzeba pamiętać, że to ciężka praca wykonywana w trudnych warunkach, która kosztuje zatrudnionych dużo zdrowia. To nie tylko problem Ferm Drobiu Woźniak, o podobnych przypadkach słyszymy też w innych miejscach - mówi Urbański.  

Przekroczone zostały też tygodniowe limity nadgodzin, które wynoszą 48 godzin. Zdarzało się to wielu pracownikom, każdego miesiąca. Rekordzista przepracował w miesiącu 295 godzin, przekraczając limit o 23 godziny, a więc o prawie trzy dodatkowe dni robocze.

Kontrolerzy sprawdzili również urlopy wypoczynkowe przysługujące pracownikom w 2022 r. Rekordziście nie udzielono 15,5 dnia urlopu w 2020 r., a w 2021 i 2022 r. żadnego z przysługujących mu 26 dni.

Grupa Woźniak w swoim raporcie CSR informuje, że najwyższą wartością jest zespółGrupa Woźniak w swoim raporcie CSR informuje, że najwyższą wartością jest zespół Grafika: Maciej Król

Ze 136 kurników należących do Woźniaka co sekundę wyjeżdża 158 jajek, co minutę 9500, co godzinę - 570 tys. Wychodzi, że rocznie Woźniak produkuje ich ponad 3,5 mld. To oznacza, że prawie co trzecie jajko w Polsce znosi należąca do niego kura. Polska jest trzecią potęgą w UE i odpowiada za 17 proc. jej produkcji. Więcej jaj znoszą tylko kury w Hiszpanii i Niemczech. Jajka z Ferm Drobiu Woźniak trafiają do m.in. Niemiec, Holandii, Belgii, Włoch i Francji. Do Izraela, Singapuru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Iraku, Liberii, Azerbejdżanu i Sierra Leone. Na eksport przeznaczono prawie 60 proc. produkcji. Przychody Woźniaka ze sprzedaży jaj do krajów Unii Europejskiej wyniosły w 2022 r. 1,73 mld zł

Kto kogo zatrudniał i na jakich warunkach?

Jak pisaliśmy wcześniej, a co potwierdza raport - obcokrajowcy na fermy Woźniaka byli kierowani głównie przez firmę Kono. Ta firma nie ma statusu agencji pracy tymczasowej, a jej przedstawiciele nie wykonują pracy na terenie ferm.

W trakcie dalszej kontroli okazało się, że to nie Kono zawiera umowy z pracownikami z zagranicy, tylko jeszcze inna firma - Personel Sp. z.o.o. Ale ona już w zasadzie nie istnieje, bo od maja 2023 r. jest w trakcie likwidacji. Państwowej Inspekcji Pracy nie udało się porozmawiać z kierownictwem tej spółki ani ustalić, czy była ona wpisana do rejestru agencji pracy tymczasowej.

- Skoro na terenie Ferm Drobiu Woźniak, nie było przedstawiciela Kono, to kto wydawał polecenia obcokrajowcom skierowanym tam przez Kono? Jeżeli robiły to osoby zatrudnione przez Woźniaka, a tak jest napisane w raporcie PIP, to na jakich zasadach? Trudno mi wytłumaczyć, jak działała taka konstrukcja. Na takie coś mówiło się kiedyś brzydko: "leasing pracowników". Ale w tym zakresie raport jest zanonimizowany, przez co trudno się zorientować, jaki był stan faktyczny - tłumaczy Urbański.

Bez koła i hamulców

Z raportu wynika, że inspektorzy pojechali na dwie fermy należące do Woźniaka. Jedna z nich znajduje się w Wiosce i była miejscem akcji filmu „Zdychy". Na miejscu stwierdzili, że pracownikom nie udostępniono instrukcji użytkowania środków ochrony osobistej (mogły to być np. maski z pochłaniaczami organicznymi, czy kombinezony ochronne). Magazyn materiałów chemicznych nie był oznakowany tablicami informującymi o przechowywaniu materiałów niebezpiecznych, a w trakcie kontroli pracownik fermy dezynfekował kurnik żrącymi substancjami bez użycia gogli ochronnych.

- Zabrakło w tej kontroli kilku aspektów. Liczyliśmy, że PIP poświęci więcej uwagi zagrożeniom epidemicznym m.in. ektopasożytom. W raporcie nie ma słowa na temat pcheł, na które skarżyli się pracownicy. Zwalcza się je środkami chemicznymi. Jedna z pracownic mówiła nam, że została tymi środkami podtruta, bo przebywała w pomieszczeniu, w którym to robiono. Po powrocie z pracy miała objawy zatrucia - mówi Urbański.

W Polsce żyje 51 mln kur niosek. Obok nich na ponad 2000 ferm wielkoprzemysłowych hodowanych jest co roku 1,5 mld brojlerówW Polsce żyje 51 mln kur niosek. Obok nich na ponad 2000 ferm wielkoprzemysłowych hodowanych jest co roku 1,5 mld brojlerów Grafika: Maciej Król

Druga wymieniona w raporcie ferma znajduje się w Żylicach, w sercu imperium Woźniaka. Kontrolerzy trafili tam na zepsute wózki obchodowe. Nie działały hamulce, brakowało koła i poręczy. Podobne wózki widać na filmie „Zdychy", opowiadał o nich Sasza - stawał na podestach tych wózków, żeby sprawdzić, czy na górnych poziomach kurnika nie ma martwych kur. Jak opowiadał, niektóre zalegały tam tygodniami.

Kontrolerzy odkryli również nieprawidłowości w budynku sortowni i pakowania jaj.

Czy podoba ci się, że w Polsce co roku powstają dziesiątki nowych ferm przemysłowych?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.