Stany Zjednoczone wyznaczają Ukrainie czerwoną linię. Biały Dom jest "sfrustrowany"

Stany Zjednoczone naciskają na Ukrainę, by zaprzestała ataków na rosyjskie rafinerie — podaje "Financial Times". Biały Dom uważa, że ataki te prowokują ryzyko rosyjskich uderzeń na ropociągi, z których korzysta również Zachód, a także mogą windować ceny ropy naftowej.

Rafineria w MoskwieMAXIM SHIPENKOV / PAP
Rafineria w Moskwie

"Biały Dom jest coraz bardziej sfrustrowany ukraińskimi atakami przy użyciu dronów, które były skierowane w rafinerie ropy naftowej, terminale, magazyny i obiekty magazynowe w zachodniej Rosji" — czytamy w "FT".

Brytyjski dziennik twierdzi, że przedstawiciele administracji Bidena wielokrotnie interweniowali w tej sprawie u władz Ukrainy.

reklama

Głównym powodem tej interwencji mają być rosnące od początku roku ceny ropy naftowej. Od początku roku cena za baryłkę wzrosła o ok. 15 dol., a to ma wpływ również na gospodarkę amerykańską. Tymczasem — jak przypomina "FT" — Joe Biden walczy w tym roku o reelekcję i nie chce, by wysokie ceny przyczyniły się do jego porażki.

Drugim powodem zaniepokojenia Waszyngtonu są możliwości odwetowe Rosji. Nie chodzi jednak o odwetowe ataki na ukraińskich cywilów, ale na infrastrukturę energetyczną, z której korzysta również Zachód. Na pierwszym miejscu brytyjski dziennik wymienia ropociąg CPC, prowadzący z Kazachstanu przez Rosję, skąd ropa naftowa trafia na rynki światowe.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ataki ukraińskich dronów na rosyjskie rafinerie

Marzec to w Rosji czas wzmożonych ukraińskich ataków na rosyjskie rafinerie. I są one niezwykle skuteczne — jak szacuje Agencja Reutera na podstawie źródeł branżowych, w wyniku tychże ataków moce produkcyjne rosyjskich rafinerii skurczyły się aż o 13 proc.

Jeśli wziąć pod uwagę samą tylko benzynę i olej napędowy, ich produkcja w Rosji spadła o 9 proc. W praktyce oznacza to, że dziennie podmioty na Kremlu przetwarzają o 77,4 tys. ton ropy naftowej mniej niż przed atakami.

Skumulowane przestoje awaryjne w rafineriach, będące efektem nalotów dronów, osiągnęły poziom 3,5 mln ton, czyli 10 razy więcej niż w poprzednich dwóch latach. W tym samym czasie liczba uszkodzonych jednostek rafineryjnych potroiła się, a do połowy marca liczba awaryjnych przestojów była 1,4 razy większa niż liczba zaplanowanych napraw.

Kijów nie boi się brać na celownik zakładów znajdujących się nawet kilkaset kilometrów od granicy z Ukrainą (a przecież drony nie są wystrzeliwane z samej granicy, a najpewniej z jakiejś bezpiecznej lokalizacji w głębi kraju). Do takiego ataku doszło m.in. 12 marca, kiedy bezzałogowiec uderzył w zakład firmy Łukoil w Niżnym Nowogrodzie. W rezultacie produkcja oleju napędowego w rafinerii spadła prawie o połowę — z 10,6 do 6 tys. ton dziennie, a benzyny — o jedną czwartą, do 5,7 tys. ton dziennie.

reklama
reklama

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Subskrybuj Onet Premium. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

ŁGa

Źródło: Media
Data utworzenia: 22 marca 2024, 06:47
reklama
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.