Zatrważający ekran komunikatu zamieszczony na jednej z facebookowych grup poświęconej Volkswagenowi ID.3. Samochód poinformował właściciela, że właśnie traci dostęp do funkcji oświetlenia nastrojowego, ale że może ponownie kupić funkcję w sklepie samochodu. Okazuje się, że taka przyjemność dostępna jest w abonamencie i kosztuje 1,5 funta, równowartość 7,5 złotego miesięcznie.
Abonament na oświetlenie nastrojowe, abonament na wycieraczki, abonament na…
Dotychczas producenci samochodów domagali się regularnych opłat za niezbyt istotne funkcje, jak aktualizacje map czy oprogramowania sterującego systemem multimedialnych. Te pierwsze dawało się zastąpić zewnętrznymi urządzeniami (patrz: Mapy Google, Waze itd.), bez tych drugich człowiek uczył się żyć.
Nowa generacja aut jest cały czas podłączona do internetu i może domagać się opłat za najbardziej trywialne dodatki. Pół biedy, jeśli jest to jednorazowy wydatek za istotny element, na przykład aktywne reflektory matrycowe czy więcej mocy przy wyprzedzaniu (przedział 80-120 km/h). Ale abonament za niezbyt ważny składnik wyposażenia, bez którego jednak w samochodzie jest brzydziej, to irytujący cios. Niestety, elektryki przodują w tym trendzie za sprawą swoich nowocześniejszych platform.
Kierowca tego Volkswagena ID.3 straci dostęp do oświetlenia nastrojowego, gdy wyłączy samochód. Czytaj: wystarczy, że z niego wysiądzie, zdejmie ciężar ze swego fotela. W sklepie może kupić funkcję ponownie, wyłącznie w abonamencie. Jeżeli się nie zdecyduje, będzie miał typowe oświetlenie kabiny:
Niestety, wiele firm deklaruje, że dzięki oprogramowaniu w samochodach chce wygenerować dodatkowy strumień przychodów. Mapy są aktualizowane za darmo przez siedem lat albo tylko w przypadku pierwszego właściciela, po roku opłat będzie domagał się bezkluczykowy dostęp, funkcja usługi do internetu kosztuje kilkadziesiąt złotych miesięcznie i tak dalej, i tak dalej…
