×

Subskrybuj newsletter
pulshr.pl

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

LIVE XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Zwolnił pracownicę na Skype'ie. Nie wiedział, że zobaczy to cały internet

  • km
    Opublikowano: 15 mar 2024 11:13

"Ja nie płacę za naukę" - takimi słowami, za pośrednictwiem Skype'a, została zwolniona po jednym dniu pracy użytkowniczka serwisu X. Zrzutami ekranu podzieliła się w mediach społecznościowych, a profil pracodawcy zalała fala negatywnych komentarzy.

Zwolnił pracownicę na Skype'ie. Nie wiedział, że zobaczy to cały internet
Opublikowany w czwartek rano (14.03) post aktualnie ma 5,2 mln wyświetleń na portalu X (fot. PTWP)
  • "Szef mnie zwolnił na Skype [...] Bo zrobiłam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik, co pracuje tu od początku (drugi dzień w pracy)" - można przeczytać w opublikowanym wpisie użytkowniczki Petrichor.
  • "Okazało się w kolejnych dwóch dniach pracy, że w/w osoba wymaga wydatnej pomocy innych osób z działu graficznego, nie pracuje samodzielnie. Niestety, nie mamy czasu na dodatkową pracę nad nową osobą i angażowania innych pracowników w jej zadania" - tłumaczy właściciel firmy.
  • "To jest przykład takiego januszerstwa, buraczanego biznesu, że aż mnie zatkało" - skomentował sytuację Wojciech Kardyś. 

Zgodnie z wpisem opublikowanym przez użytkowniczkę Petrichor na platformie X (dawny Twitter), została ona zwolniona z pracy. Sprawa nie byłaby aż tak zaskakująca, gdyby nie fakt, że pracowała ona w firmie drugi dzień, a formą "wypowiedzenia" były wiadomości wysłane za pośrednictwem komunikatora Skype, na czacie ogólnym, do którego dostęp mieli pozostali pracownicy. 

"Szef mnie zwolnił na Skype [...] Bo zrobiłam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik co pracuje tu od początku (drugi dzień w pracy)" - można przeczytać w opublikowanym wpisie. 

 



W załączonych do wpisy zrzutach ekranu można przeczytać, że wspomniany wynik osiągnięty pierwszego dnia pracy nie zyskał aprobaty szefa, który "nie płaci za naukę". Właściciel firmy "podziękował za współpracę" i kazał "przekazać dane do księgowej".

Z zamieszczonej wymiany zdań wynika, że kobieta poinformowała szefa, iż na rozmowie kwalifikacyjnej mówiła o tym, że korzysta z programów Adobe. "Nie było problemów z zatrudnieniem mnie, więc jestem zdziwiona" - napisała.

"Ale ja jestem, do widzenia" - powtórzył szef i poprosił kobietę o zostawienie numeru konta w księgowości. "Przelew pójdzie do Pani za tę edukację" - możemy przeczytać w korespondencji.

Ponadto, przytoczyła ona inne, jej zdaniem absurdalne sytuacje związane z atmosferą w pracy.

Opublikowany w czwartek rano (14.03) post aktualnie ma 5,2 mln wyświetleń na portalu X. Jest udostępniany także na innych portalach i szeroko komentowany. 

"To jest przykład takiego januszerstwa, buraczanego biznesu"

Sprawę skomentował m.in Wojciech Kardyś, ekspert ds. komunikacji internetowej i digital marketingu. 

"To jest przykład takiego januszerstwa, buraczanego biznesu, że aż mnie zatkało, po kolei:

- po pierwsze mamy osobę, która dopiero co została przyjęta do pracy, takie osoby są objęte „parasolem”, muszą przejść tzw: onboarding, czyli wprowadzone do teamu, projektów itd.

- następnie, nie można wymagać od kogokolwiek minimalnej ilości grafik, przede wszystkim, praca powinna być wykonana dobrze i sumiennie, jakościowo, nie taśmowo, zwłaszcza na początku pracy

- w końcu nie zwalnia się za takie rzeczy jak poniżej, a najważniejsze, nie przez Skype. To już jest najwyższy stopień buraczanej agencji na rynku. Nie wiem (jeszcze) kim jest ta osoba, która zwalnia, ale to idealny przykład anty-lidera, anty-szefa i anty-człowieka. Jak można kogokolwiek zwolnić w taki sposób?! To mi się nie mieści w głowie?!

- w dodatku kombinacje z umową, o których pisze poszkodowana w wątku na Twitterze (źródło w komentarzu) jasno wskazuje, że trafiła na gówno-agencję" czytamy we wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych.

Angażując osoby na nowe stanowiska, oczekujemy wiedzy i kompetencji, które te osoby deklarują na rozmowie kwalifikacyjnej

Choć w poście nie podano nazwy firmy, internauci szybko poradzili sobie z tym problemem, a konta firmy zalały negatywne komentarze. 

Do sprawy ustosunkował się właściciel firmy, który skomentował sytuację w poście opublikowanym na Facebooku.

"Postanowiłem odnieść się do sprawy, która rozlała się szerokim echem w dniu dzisiejszym po falach polskiego internetu" - rozpoczął swój post, w którym opisał swoją wersję wydarzeń.

"Zatrudniliśmy nową osobę w dziale graficznym, nasze wymagania były od początku jasne, mianowicie dobra znajomość programu graficznego Corel, na którym pracuje nasza firma. Osoba, która zgłosiła się do nas i została wybrana do pracy na tym stanowisku zadeklarowała, iż ma kwalifikacje i szybko opanuje program. Pierwszy dzień był dniem szkolenia, zasad funkcjonowania firmy, współpracy grafików z działem handlowym etc. Zaliczyliśmy ten dzień jako płatny dzień pracy pomijając fakt, że był to dzień typowo wdrożeniowy. Wystawiliśmy rachunek płatny wg obowiązujących stawek godzinowych umowy zlecenie zawartej na okres jednego próbnego miesiąca" - napisał.

"Okazało się w kolejnych dwóch dniach pracy, że w/w osoba wymaga wydatnej pomocy innych osób z działu graficznego, nie pracuje samodzielnie. Niestety, nie mamy czasu na dodatkową pracę nad nową osobą i angażowania innych pracowników w jej zadania. Angażując osoby na nowe stanowiska, oczekujemy wiedzy i kompetencji, które te osoby deklarują na rozmowie kwalifikacyjnej" - dodał.

"W tym przypadku zdecydowałem o rezygnacji ze współpracy. Odbyło się to za pomocą komunikatora Skype, dlatego że często jestem poza firmą i nie zawsze mam możliwość osobistego kontaktu z pracownikiem. Nad tym rzeczywiście mogę ubolewać, powinno to odbyć się osobiście" - stwierdził.

Poinformował też, że na firmę i jego osobę spadła "fala hejtu". Wspomniał też o "tysiącach obraźliwych maili i wiadomości, wysłanych przez komunikatory firmowe, sms na telefon etc…".

Prawnik: pracownica wygrałaby przed sądem pracy i miała szansę na odszkodowanie

Co o sytuacji mówi prawo? Po pierwsze wątpliwa jest samam forma zwolnienia. 

- Przepisy kodeksu pracy zakładają, że wypowiedzenie lub rozwiązanie umowy o pracę powinno nastąpić na piśmie. Tego wymogu nie spełnia oświadczenie pracodawcy złożone przez Skype, inny komunikator internetowy, SMS czy mailowo. Oświadczenie o wypowiedzeniu lub rozwiązaniu umowy o pracę złożone pracownikowi w ten sposób jest wadliwe, co może rodzić po stronie pracownika roszczenia względem pracodawcy, ale niezależnie od tego prowadzi ono do wygaśnięcia stosunku pracy. Innymi słowy, można doprowadzić przez Skype do zakończenia stosunku pracy, ale takie działanie wiąże się z ryzykiem stanięcia przed koniecznością zapłacenia pracownikowi odszkodowania za naruszenie przepisów prawa pracy – mówi mecenas Marek Jarosiewicz, wspólnik w kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski, ekspert prawa pracy.

Zwolnienie może być wadliwe także z innych powodów. W opinii prawnika niewystarczająco precyzyjnie opisano powody zwolnienia kobiety z pracy.

 - Dodatkowo istnieje wymóg szczegółowego opisania w wypowiedzeniu lub rozwiązaniu umowy o pracę przyczyn zakończenia stosunku pracy, a przyczyny te powinny być rzeczywiste i uzasadnione prawnie. W mojej ocenie trudno mówić w opisywanej sprawie o spełnieniu tego ostatniego warunku. Jeszcze inną kwestią jest to, czy w tym przypadku możliwe było rozwiązanie umowy o pracę, a więc doprowadzenie do zakończenia umowy ze skutkiem natychmiastowym – jest to dopuszczalne tylko wtedy, gdy pracownik dopuszcza się zawinionego i ciężkiego naruszenia swych podstawowych obowiązków. Z pewnością trudno mówić o takiej sytuacji w przypadku gdy pracownik dopiero podejmuje pracę i ma mniejszą wydajność od znacząco bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów – dodaje mecenas Jarosiewicz.

  - Osobiście uważam, że brak doświadczenia w pracy z określonym narzędziem nie dawałby podstawy nawet do wypowiedzenia umowy – z jednym zastrzeżeniem, tj. co do zasady bardziej rygorystycznie mogłaby być potraktowana osoba, która wiedząc o wymaganiach pracodawcy świadomie skłamałaby podczas rozmowy kwalifikacyjnej, aby uzyskać daną posadę – dodaje prawnik.

Marek Jarosiewicz dodaje jednak, że sprawa znacząco skomplikowałaby się, gdyby okazało się, że kobieta była zatrudniona była nie na podstawie umowy o pracę, lecz na podstawie umowy zlecenia – wówczas „pracownica” byłaby de facto „zleceniobiorczynią”,  jej pozycja prawna byłaby dużo słabsza, a ewentualne spory rozstrzygane byłyby według przepisów Kodeksu cywilnego, a nie Kodeksu pracy.

Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU
Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

KOMENTARZE (20)

Do artykułu: Zwolnił pracownicę na Skype'ie. Nie wiedział, że zobaczy to cały internet
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
  • Jacek 2024-03-16 22:13:12

    Artykuł nie spójny, Dziewczyna miała Umowę Zlecenie, nie obowiązuje tutaj KODEKS PRACY. Zastosowanie tutaj mają przepisy KODEKSU CYWILNEGO. Jak podpisujecie umowę zlecenie to czytajcie je, ponieważ zawsze jest tam taki punkt lub podobny "Zleceniobiorca oświadcza, iż posiada stosowne kompetencje do samodzielnej i profesjonalnej realizacji przedmiotu niniejszej umowy i zobowiązuje się do świadczenia Usług z należytą starannością oczekiwaną od profesjonalisty." W przypadku zleceń w większości przypadkach nie ma czegoś takiego jak doszkalanie w czasie pracy, to tak jak byście zatrudnili majstra do położenia gładzi w mieszkaniu, który do tej pory jedyne co robił to malował ściany. Prawie to samo. Wyjdzie słabo, wy nie będziecie zadowoleni jako klient, no ale przecież się uczył trzeba mu wybaczyć pogłaskać i powiedzieć "wspaniała robota". Jeśli doszkalasz kogoś to jest takie coś jak STAŻ (płatny/bezpłatny). A w UOP jest umowa na okres próbny, ale ten okres próbny do bardziej wdrożenie w działanie i metodologie firmy niż uczenie się jak działa komputer/wiertarka... Moim zdaniem cała sprawa obnażyła jak słabo ludzie znają przepisy, nie czytają z zrozumieniem i jak łatwo podają się impulsywnym negatywnym emocją. Niesamowite jak dużo jest sfrustrowanych internetowych rycerzyków :P

  • Jarek 2024-03-16 13:43:53

    Ktoś w ogóle czytał ten artykół przed opublikowaniem? W samym wpisie reagować reagującego właściciela jest informacja, że została zawarta umowa zlecenie. A połowa artykułu albo i więcej to drążenie tematu umowy o pracę i kodeksu pracy...,które nijak mają się do zlecenia.

  • Adam 2024-03-16 09:12:35

    SachsTrans z Radlina robi to samo. Przyjmuje, obiecuje cuda wianki a potem wymaga znajomości wszystkiego po 2 dniach pracy.

  • Grzegorz 2024-03-16 09:12:04

    wolę rozwiązania umowy o pracę może przedstawić dowolna ze stron i w nawet w formie ustnej, SMS... dopiero w drugim kroku konieczne jest dochowania pewnych form aby móc przedstawić dokumentacje na wypadek procesu, tu ktoś bije pianę a podejrzewam że wyżej wymieniony "mecenas" jest studentem prawa na 1 roku albo nawet nie istnieje. Jeśli osoba zwolniona ma pretensje może iść do sądu. Radziłbym jednak rozwagę bo jeśli (były) pracodawca udowodni że został wprowadzony w błąd a on rzeczywiście w sposób jednoznaczny szukał osoby o odpowiednich kompetencjach to może to skończyć się pozwem z jego strony między innymi o utratę wizerunku. Ps Z "choinki nie spadłem" i wiem jak wyglądają rozmowy rekrutacyjne - szczerość nie jest w modzie

    • jjj 2024-03-16 11:56:23

      Też mi się wydaje że to jakieś żałosne pitolenie pod publiczke bo jedziemy po januszu. Pewnie gość chciał by wpadała osobiście by nie musieć się fatygować z wysyłką wypowiedzenia, wyglądał raczej na "zabieganego" człowieka.

    • Koleś 2024-03-16 21:34:59

      Ale to wina prowadzącego rozmowę, że nie potrafi zweryfikować umiejętności kandydatów. Widoczne forma rekrutacji jest zła. Inna sprawa, że firmy też kłamią... kłamią o benefitach, ale też i wymaganiach, wypisując multum wymaganych umiejętności, gdzie połowa z nich nie jest wymagana. Tam w ogłoszeniu był zarówno Corel, jak i Adobe. Dziewczyna powiedziała, że zna Adobe i została przyjęta. Po prostu nie mają w tej firmie wiedzy jak skutecznie zatrudniać kompetentne osoby - dział HR nie istnieje.

  • Sbsb 2024-03-16 08:12:38

    Firma zwolnienie jest głupia, bo jasne jest, że dziś można z wszystkim pójść do internetu i nakręcić hejt. To, co ludzie mówią na rozmowach to baśnie tysiąca i jednej nocy. Onboarding to jest jednak zupełnie co innego, niż brak podstawowych umiejętności. Co zrobisz, jeśli zatrudnisz kierowcę, a w trakcie onboardingu okaże się, że umie tylko na motocyklu? Albo na prawko na Tira, ale się boi dużymi? Ta opisana sytuacja wygląda źle, to prawda, ale nie wiem, czy ocena zawiera właściwe proporcje.

    • Koleś 2024-03-16 21:37:06

      No ale to nie sprawdzisz przed zatrudnieniem jakie kategorie prawa jazdy ma kierowca? Zatrudniasz na słowo? Przedstawiony przez Ciebie przykład to jakaś absurd, ale jednak dość bliski temu co się pewnie w tej firmie dzieje.

    • Grafik 2024-03-18 16:32:59

      Jak już porównujesz do prowadzenia pojazdów, to bardziej by pasowało prowadzenie samochodu z automatyczną skrzynią kontra z manualną... Corel jest bardzo podobnym programem do Adobe Illustrator. Projektant jest w stanie się szybko przestawić. Tutaj pewnie dziewczyna po prostu zrobiłaby projekty znacznie szybciej w Adobe, bo zna już jego wszystkie narzędzia od podszewki. Corel jest w niektórych rzeczach bardziej mozolny. Serio 9 projektów drugiego dnia pracy z nowym programem to świetny wynik. Sam długoletni grafik tej firmy (co zrobił tych 15 projektów) powiedział dziewczynie, że idzie jej sprawniej, niż jemu jak zaczynał (a znał program). Co do kodeksu pracy- mamy coś takiego jak domniewanie stosunku pracy, więc jeśli jej zleceniówka by się pod to załapała, to już trochę inaczej sytuacja mogłaby wyglądać.

Nie przegap żadnej nowości!

Subskrybuj newsletter PulsHR.pl