Obserwuj w Google News

Śmierć ciężarnej Doroty w nowotarskim szpitalu. PZU odmawia wypłaty zadośćuczynienia

5 min. czytania
15.03.2024 07:01
Zareaguj Reakcja

Wraca głośna sprawa śmierci ciężarnej pani Doroty w szpitalu w Nowym Targu, która zmarła na skutek poważnego zakażenia organizmu po obumarciu płodu. Ubezpieczyciel placówki odmawia uznania roszczeń i wypłaty zadośćuczynienia bliskim kobiety - dowiedziało się Radio ZET. Pełnomocniczka rodziny zapowiada skierowanie sprawy do sądu.

Śmierć Doroty
fot. Facebook/Podhalański Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Nowym Targu, PZU

Wraca głośna sprawa śmierci ciężarnej pani Doroty w szpitalu w Nowym Targu (woj. małopolskie). Do tragedii doszło w maju ubiegłego roku. Na oddział Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II przyjęta została 33-letnia wtedy pani Dorota, której odeszły wody płodowe. Ponieważ była w 20. tygodniu ciąży, szanse na uratowanie dziecka były minimalne. Jak zwracała uwagę rodzina pacjentki, lekarze nie przeprowadzili aborcji.

Śmierć Doroty z Nowego Targu. Lekarze nie przeprowadzili aborcji

Z relacji bliskich pani Doroty wynika również, że personel szpitala kazał jej leżeć przez trzy dni z nogami podniesionymi do góry, co miało zapobiec poronieniu. Doszło do obumarcia płodu, ciężkiego zakażenia organizmu i śmierci pacjentki. Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura. Postępowanie wyjaśniające przeprowadził też Rzecznik Praw Pacjenta. Uznał, że doszło do szeregu nieprawidłowości i błędów po stronie personelu medycznego nowotarskiego szpitala.

Stwierdził m.in., że nie wdrożono na czas adekwatnej antybiotykoterapii, a w związku z pogarszającym się stanem zdrowia pani Doroty nie prowadzono prawidłowego nadzoru jej stanu oraz nie wdrożono właściwego postępowania terapeutycznego we właściwym czasie. Dodatkowo RPP ocenił, że pacjentka nie otrzymała przystępnej i zrozumiałej informacji o stanie swojego zdrowia, a jej dokumentacja medyczna była prowadzona nierzetelnie.

Redakcja poleca

Rzecznik Praw Pacjenta w piśmie do szpitala sformułował szereg zaleceń i zwrócił się do dyrekcji o rozważenie wypłaty zadośćuczynienia dla najbliżej rodziny zmarłej pacjentki w związku z zawinionym naruszeniem praw pacjenta. Nowotarska placówka jest ubezpieczona w PZU w zakresie odpowiedzialności za błędy medyczne. Tam trafił wniosek rodziny w sprawie śmierci pani Doroty.

Śmierć Doroty. Decyzja ubezpieczyciela. Pełnomocniczka komentuje

Jak ustaliło Radio ZET, ubezpieczyciel odmówił przyjęcia odpowiedzialności w tej sprawie i wypłaty zadośćuczynienia. Informację potwierdziła nam pełnomocniczka rodziny, mec. Jolanta Budzowska. PZU w nadesłanym Budzowskiej piśmie powołuje się na stanowisko lekarza orzecznika.

„Lekarz zapoznał się z dokumentacją i przedstawił opinię uzupełniającą. Zgodnie z nią, dokumentacja medyczna nie pozwala stwierdzić, że wcześniejsze wdrożenie dodatkowej antybiotykoterapii i zakończenie ciąży zwiększyłoby szanse przeżycia pacjentki i jej dziecka, przy tak gwałtownym rozwoju uogólnionego zakażenia, dlatego podtrzymujemy decyzję o odmowie przyjęcia odpowiedzialności” - czytamy w dokumencie.

- To jest stanowisko kuriozalne. Oczywiście w takich sprawach nie da się udowodnić bez reszty, co by było, gdyby wszyscy zachowali się prawidłowo - mówi Radiu ZET adwokatka. Jednocześnie PZU przyznaje, że doszło do szeregu nieprawidłowości w trakcie pobytu pani Doroty w nowotarskim szpitalu:

  • antybiotykoterapia była nieadekwatna do sytuacji klinicznej, w związku z rozwijającym się zakażeniem pacjentka powinna mieć wdrożony dodatkowy antybiotyk
  • monitorowanie stanu pacjentki było niewystarczające
  • lekarze powinni zaproponować przerwanie ciąży
Pismo
fot. Pismo z PZU

- Pani Dorota trafiła do szpitala z powodu odpływania płynu owodniowego. Było to całkowite bezwodzie. W takiej sytuacji, na tak wczesnym etapie ciąży - przypomnijmy, to był 20. tydzień - niestety, uratowanie dziecka jest praktycznie niemożliwe. A jednocześnie taki stan utrzymywany zbyt długo zagraża życiu i zdrowiu kobiety - komentuje pełnomocniczka.

I przypomina stanowisko ministra zdrowia z 7 listopada 2021 roku, wydane po tragedii w Pszczynie. Tam zmarła pani Izabela, która również trafiła do szpitala po odejściu wód płodowych, a lekarze do ostatniej chwili zwlekali z przeprowadzeniem aborcji. Wkrótce rozpocznie się ich proces, są oskarżeni o narażenie pacjentki na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia i nieumyślne spowodowanie jej śmierci.

Zalecenia ministra zdrowia. Pełnomocniczka zapowiada pozew

Ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski, w uzgodnieniu z krajowymi konsultantami do spraw położnictwa i ginekologii oraz perinatologii wydał wtedy zalecenia dotyczące postępowania w przypadku przedwczesnego odpływania płynu owodniowego.

Życie i zdrowie matki najważniejsze - zalecenia ministra zdrowia po śmierci Izabeli z Pszczyny

W stanowisku tym zostało wskazane, że jeśli płyn owodniowy zacznie odchodzić przed ukończeniem 22. tygodnia ciąży, niezbędne jest poinformowanie kobiety o ograniczonych szansach dziecka na przeżycie. Dalsze postępowanie powinno zależeć od decyzji pacjentki, odnotowanej w dokumentacji medycznej i poświadczonej przez lekarza specjalistę w zakresie położnictwa i ginekologii. Jak mówi mecenas Budzowska, w dokumentacji pani Doroty nic takiego nie ma.

Gdyby lekarze właściwie zareagowali na narastający stan zapalny, wdrożyli odpowiednie antybiotyki i przede wszystkim zaproponowali indukcję poronienia, to dziś pani Dorota żyłaby - mec. Jolanta Budzowska

W rozmowie z reporterem Radia ZET pełnomocniczka rodziny zmarłej pacjentki zapowiada skierowanie sprawy do sądu. - Wyczerpaliśmy ścieżkę postępowania przedsądowego, próby ugodowego rozwiązania sporu z PZU i szpitalem. Kolejnym krokiem jest skierowanie pozwu o wypłatę zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej. Taki pozew jest właśnie przygotowywany - mówi Budzowska.

Wysłaliśmy do biura prasowego PZU pytania w sprawie decyzji przedstawionej pełnomocniczce rodziny zmarłej pacjentki. Otrzymaliśmy odpowiedź, że umowy ubezpieczenia zawierane z klientami są objęte tajemnicą i że bez zgody klienta, czyli w tym przypadku dyrekcji szpitala w Nowym Targu, ubezpieczyciel nie może odnieść się do sprawy pani Doroty. Wystąpiliśmy o taką zgodę i czekamy na kolejną odpowiedź.

„Przesłanka niebezpieczna, zarówno dla lekarzy, jak i kobiet”

Obecnie w Polsce aborcja jest dopuszczalna tylko w dwóch przypadkach: gdy ciąża jest efektem gwałtu lub gdy zagraża życiu kobiety. W październiku 2020 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przerwanie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodne z konstytucją. W rzeczywistości - jak ocenia mec. Budzowska - decyzja ta prowadzi do zagrożenia życia wielu pacjentek, takich właśnie jak pani Dorota czy pani Izabela.

- Jedyna realna przesłanka, jaka dziś pozostała, jeśli chodzi o dopuszczalność przerwania ciąży, tzn. zagrożenie zdrowia i życia kobiety, jest przesłanką niebezpieczną, zarówno dla lekarzy, jak i kobiet. Wydaje się, że może być interpretowana szeroko, że w każdym momencie zagrożenia lekarz może podjąć decyzję o aborcji - komentuje prawniczka.

- Ale w praktyce tak nie jest. W praktyce lekarze czekają do ostatniego momentu, kiedy to zagrożenie jest już na tyle duże, że nie da się odwrócić biegu zdarzeń, a śmierć kobiety w ciąży jest nieuchronna - dodała. Przypomnijmy, że 11 kwietnia Sejm ma się zająć czterema projektami zmian prawa do przerywania ciąży złożonymi przez Lewicę, Koalicję Obywatelską i Trzecią Drogę.

Źródło: Radio ZET

Nie przegap