Obserwuj w Google News

Fałszywe dyplomy zniszczą wiele politycznych karier

2 min. czytania
01.03.2024 17:29
Zareaguj Reakcja

"Bez chętnych do wystawiania dyplomów po znajomości i za łapówki niemożliwy byłby bezprecedensowy skok na Spółki Skarbu Państwa w czasie poprzednich rządów" - uważa Radosław Gruca z RadioZET.pl, prowadzący podcast "Podejrzani Politycy".

collegium humanum
fot. Piotr Molecki /East News

Radosław Gruca z RadioZET.pl zaprosił do "Podejrzanych Polityków Extra" Jakuba Korusa, dziennikarza śledczego "Newsweeka", współautora cyklu tekstów o Collegium Humanum. Miliony, jakie zarobił dzięki temu procederowi rektor Paweł Czarnecki, to nic przy dziesiątkach milionów, które dzięki zmianom przepisów o radach nadzorczych spółek skarbu państwa zarobili nominaci PiS.

Od 2017 roku kandydaci na członków rad mogli zostać zwolnieni z bardzo trudnego egzaminu państwowego, jeśli mieli dyplom MBA (Masters of Busisnees Administration).  Zdobycie go w sposób uczciwy również nie jest proste, dlatego należało znaleźć uczelnię, która ułatwi i przyspieszy ten proces. I tak w 2018 roku powołano Collegium Humanum, które w kolejnych latach pozwoliło wielu partyjnym działaczom nie tylko zdobyć wielkie majątki prywatne, ale także, dzięki ich niebagatelnym wpłatom, znacząco zasilić rachunek partii rządzącej.  

Redakcja poleca

"Podejrzani Politycy": Fałszywe dyplomy zniszczą wiele politycznych karier

Lista osób, którym grozi areszt za kupowanie lewych dyplomów MBA, już dziś jest długa, a nie ma dnia, żeby kolejny ekspresowy "master" ze świata polityki, administracji i służb mundurowych, nie został wyłapany przez internautów. Oczywiście nie brak tam też osób, które wybrały studia na skompromitowanej uczelni, choć z prawicą nie mają nic wspólnego. To np. Aleksandra Gajewska, wiceministra pracy, rodziny i polityki społecznej z PO, czy prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. Nie można mieć jednak cienia wątpliwości, że beneficjentami układów z Collegium byli przede wszystkim ludzie Zjednoczonej Prawicy i to nie pojedynczo, ale wręcz systemowo.

Przypomnijmy, że MEN za czasów Przemysława Czarnka wyróżniał Collegium jako uczelnię numer jeden pod względem rekrutacji, a organy prasowe partii, czyli kupione przez Orlen Daniela Obajtka lokalne tytuły Grupy Polska Press ogłaszały plebiscyty na najlepszą uczelnię, które, o dziwo, nadzwyczaj często wygrywało Collegium Humanum.

Oglądaj

Jak podkreśla Korus, Collegium powstało w wybitnie sprzyjających okolicznościach politycznych. Według dziennikarza "Newsweeka" funkcjonowanie ułatwiały mu decyzje podejmowane przez Jarosława Gowina, wicepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego, a popyt na dyplomy MBA, oferowane za atrakcyjną cenę, załatwił rząd Beaty Szydło, zmieniając przepisy o SSP. Uczelnia oficjalnie i legalnie zarabiała miliony na popycie korzystając z reklamowania jej przez polityków PiS z pierwszej ligi od Ryszarda Czarneckiego, europosła PiS, przez ministra rolnictwa Roberta Telusa, aż do członków zarządów kluczowych spółek zbrojeniowych z Nitro- Chemem czy Polską Grupą Zbrojeniową i ekspertów z najbliższego otoczenia prezydenta Andrzeja Dudy.

Jakie koszty poniosło państwo polskie tylko na tym jednym ordynarnym przekręcie oraz jakie konsekwencje miało wysyłanie kompletnie nieprzygotowanych do odpowiedzialnych stanowisk "menadżerów" usłyszycie tylko w specjalnym wydaniu "Podejrzanych Polityków Extra". Pozostaje mieć nadzieję, że sprawa zostanie szczegółowo wyjaśniana, ponieważ tysiące studentów i absolwentów Collegium Humanum, którzy na swoje dyplomy zapracowało uczciwie, zostało największymi ofiarami całej sytuacji.

Źródło: Radio ZET