„Wyprzedzają nas nawet rowery i to nie tylko elektryczne” – narzekał jeden z kierowców. Od piątku bowiem w Amsterdamie obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 km/h, które doprowadziło do tworzenia się dużych korków i irytacji kierowców, napisał dziennik „De Telegraaf”.
Obowiązujące ograniczenie prędkości powinno zmniejszyć liczbę poważnych wypadków o 20–30 procent, deklaruje samorząd. Od października br. urząd miasta prowadził kampanię informującą o tym, iż od 8 grudnia br. zostanie wprowadzony nowy limit.
„Jadąc trochę wolniej, pomagasz każdemu w naszym mieście poruszać się bezpiecznie. Jako kierowca masz szersze pole widzenia i możesz szybciej reagować w nieoczekiwanych sytuacjach” – podkreśla ratusz i przekonuje, że zmniejszy się również poziom hałasu.
Tego optymizmu nie podziela jednak wielu kierowców w stolicy. Jak relacjonuje „De Telegraaf”, narzekają oni na „ślimacze tempo” jazdy i twierdzą, że nowe przepisy doprowadziły do większych korków w mieście.
„To szaleństwo. Wyprzedzają nas nawet rowery i to nie tylko elektryczne” – powiedział gazecie jeden z kierowców.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)
apa/ mms/