Pracownik TVP: Ludzie nie przyjechali do Warszawy na marsz, tylko do zoo

Koła gospodyń wiejskich, impreza strażaków w Radomiu i rozczarowująca frekwencja na pełnym nienawiści Marszu 4 czerwca - tak niedziela wyglądała oczami TVP Info. Najwyraźniej to jednak za mało. Jeden z pracowników TVP ujawnił "prawdziwe" powody, dla których ludzie przyjechali do Warszawy właśnie 4 czerwca. Są one, delikatnie mówiąc, bardzo zaskakujące.
Zobacz wideo Na Placu Zamkowym wybrzmiał "Mazurek Dąbrowskiego"

Nie 500 tysięcy, ale 10 razy mniej - Radosław Poszwiński, pracownik Telewizji Polskiej, ocenił "rzeczywistą frekwencję" Marszu 4 czerwca na "50-75 tys. działaczy PO, KOD i lewicy". Jego wpis na Twitterze wzbudził spore zainteresowanie internautów ze względu na dużą dawkę absurdu i opisów alternatywnej rzeczywistości. Poszwiński twierdzi, że [pisownia oryginalna - przyp. red.]:

7 na 10.osob które pytałem po co przyjechały na marsz, powiedziały mi że nie przyjechały na marsz. Większość przyjechała do warszawskiego zoo bo ładna pogoda, łazienki, pokazać dzieciom Zamek, wata cukrowa na starym mieście, stadion narodowy zobaczyć w całości w pięknym słońcu spod Kolumny Zygmunta

- podzielił się swoimi spostrzeżeniami Poszwiński. 

Tak wyglądał Marsz 4 czerwca według pracownika TVP. "Tusk może być wściekły"

"Frekwencję rzeczywistą oceniam na 50-75 tys. działaczy PO, KOD i lewicy. Ewidentnie marsz Tuskowi nie wyszedł i może być wściekły na współpracowników, że nie stanęli na wysokości zadania" - podsumował swoje przemyślenia Poszwiński i dołączył do wpisu zdjęcie. Na fotografii zrobionej przed Pałacem Prezydenckim widać kilka osób, w tym mężczyznę trzymającego transparent z przekleństwem.

Wpis Poszwińskiego wzbudził spore zainteresowanie internautów. Wśród komentarzy nadających się do cytowania są te wskazujące, że zoo w Warszawie jest po drugiej stronie Wisły. Inni użytkownicy publikują natomiast w odpowiedzi zdjęcia "kolejki do zoo", która ustawiła się na Trakcie Królewskim.

Rafał Trzaskowski: W Marszu 4 czerwca szło 500 tys. osób

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski przekazał w niedzielę, że w Marszu 4 czerwca uczestniczyło 500 tysięcy ludzi. - Wszyscy widzą, że to największa tego typu demonstracja ostatnich lat. Potwierdzam, że było pół miliona osób na demonstracji. Dość powiedzieć, że o 200 tys. osób więcej niż normalnie tego dnia i o tej porze przewiozło warszawskie metro. To pokazuje, że te szacunki są prawidłowe - mówił po marszu w TVN24 Rafał Trzaskowski. - Widać, że Polska się budzi. Ludzie chcą, żeby ich gniew mógł zostać przełożony na coś pozytywnego, pełną mobilizację. Ludzie szukają tej wspólnoty, chcą wolności. Najbliższe wybory będą o wolności, tak samo jak wybory w 1989 roku. Ludzie nie chcą władzy, która ich indoktrynuje w szkołach, atakuje prawa kobiet, mniejszości. Mam nadzieję, że ta dynamika, wielka mobilizacja, da wszystkim wiatr w żagle i będzie coraz lepiej, aż do wygranych wyborów - mówił dalej prezydent Warszawy. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.