Najpierw dostrzegłem panią bażantową jak sobie dziubie coś beztrosko w trawie
Po chwili pojawił się złowrogi rudy "kształt" , bardzo powolutku skradający w kierunku naszej bohaterki
Wtedy, nagle z trawy wyłoniła się głowa pana bażanta, w tym momencie już wie co się święci !
Nie namyślając się długo ruszył z kopyta na rudego
Teraz nastąpiła najdziwniejsza sytuacja - lis który zdał sobie sprawę że został właśnie zdemaskowany, zaczął zachowywać się jakby był tam wogóle bez powodu, wąchał trawe rozglądał się na boki i udawał ogólnie "głupa". Pan Bażant natomiast wyprężony jak szprycha orbitował dookoła pokazując że się nie boi i ogólnie nie robi to na nim wrażenia :D
Jak tylko lis zniknął w krzakach, Pan Bażant dostojnie wspiął się na szczyt leżącej kłody
Napuszył się
Zaczął machać skrzydłami
W końcu stanął wyprostowany
I wydał z siebie "klaksonowy", bardzo głośny dźwięk ( myślę że ogłaszał swoją dominację )
Zerknął w moją stronę
I odfrunął
Po parunastu minutach lis wrócił
Ale tylko po to aby odkryć pustą łąkę :)