Rzecznik Praw Dziecka tłumaczy się z podpalenia brata. "Młody, głupi"

- Młody, głupi, już dawno to z bratem wyjaśniliśmy - to odpowiedź Rzecznika Praw Dziecka na pytanie, dlaczego podpalił swojego brata. Mikołaj Pawlak udzielił wywiadu z Kijowa - mówił o sytuacji w Ukrainie, kontrolach w szkołach przyjaznych LGBT i tym, co jego biuro zrobiła po śmierci Kamila z Częstochowy.
Zobacz wideo Komorowski o najnowszym spocie PiS: Jest to gruba nieprzyzwoitość

Zaskakujące pytanie do Rzecznika Praw Dziecka skierował słuchacz Radia Zet, w którym odbywał się wywiad. Wprowadziło ono w zdumienie prowadzącego rozmowę Bogdana Rymanowskiego. - I na koniec serii pytań od słuchaczy. To chyba pytanie bardziej osobiste. Dlaczego podpalił pan brata? - zapytał dziennikarz. Zaskoczony Mikołaj Pawlak odparł, że był "młody, głupi". - Już dawno z bratem to wyjaśniliśmy - zapewnił. Rymanowski nawiązał do sytuacji, o której sam Pawlak mówił cztery lata temu. - I pan wtedy chyba dostał klapsa, prawda? - zapytał. Rzecznik potwierdził, uzupełniając, że było to w latach 80., może 90. - Teraz mamy inne metody wychowawcze. Staramy się wychowywać ludzi na prawych, pokazywać im świat. Całe życie uczymy się na własnych błędach. Obyśmy wyciągali z nich wnioski - zakończył temat.

Rzecznik Praw Dziecka: Trzeba rozróżnić klapsa od bicia. "Z estymą wspominam to, że dostałem w tyłek"

Przypomnijmy, że cztery lata w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Mikołaj Pawlak wygłosił swoje słynne słowa o tym, że "trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie". Dopytywany wówczas, czy da się to rozróżnić, nie chciał doprecyzować, stwierdził jedynie, że wiele osób może "uznać za przemoc" nawet podniesienie głosu. Później jednak zdecydowanie dodał: - Absolutnie nie wolno bić dzieci. I to jest bezwzględne. Koniec pieśni - uciął rzecznik, zapewniając, że sam nigdy nie podniósł ręki na swoich synów. - Jednak sam z estymą wspominam to, że dostałem od ojca w tyłek. Ojciec w porę zareagował. Tak że przez dobrą chwilę nie mogłem siadać - wspominał. To właśnie było następstwem polania bratu nogi denaturatem i podpalenia jej.

W czwartkowym wywiadzie Bogdan Rymanowski oprócz pytań słuchaczy, zadawał rzecznikowi również pytania, na które ten miał odpowiedzieć "tak" lub "nie". - Mam wyrzuty sumienia ws. Kamila z Częstochowy? - padło pytanie. - W każdej sprawie śmierci dziecka mam wyrzuty sumienia, tak - odpowiedział Pawlak. Na kolejne pytania: W szkołach nie ma miejsca dla LGBT? Religia w szkołach powinna być obowiązkowa? Kara śmierci dla morderców dzieci? Rzecznik Praw Dziecka odpowiedział "nie". Zgodził się natomiast ze sformułowaniem "smartfony precz ze szkół". Mikołaj Pawlak łączył się z rozgłośnią z Kijowa. - Niestety było z nalotami. Przed chwilą wróciłem ze schronu. Były dwa naloty. Dziś na Dzień Dziecka ruskie bomby spadły i zabiły dwoje dzieci, więc jest niespokojnie - mówił rano. Pawlak przyznał, że widok dzieci biegnących do schronu "łamie serce". 

Wśród trzech ofiar nocnego ataku Rosjan na Kijów jest 10-letnie dziecko. 14 osób zostało rannych. Sztab Generalny Ukrainy przekazał, że Rosjanie użyli rakiet balistycznych. Wszystkie zostały zestrzelone, ale na miasto spadły odłamki pocisków. Atak nastąpił o 3:00 w nocy. Ukraińskie Siły Powietrzne poinformowały, że Rosjanie ostrzelali Kijów 10 rakietami Iskander, które zostały strącone. Krótko po ogłoszeniu alarmu mieszkańcy Kijowa usłyszeli wybuchy. "To były bardzo mocne eksplozje. Upadłem z łóżka na ziemię. Odczuwałem ogromny strach" - relacjonował na antenie telewizji "My Ukraina" jeden z mieszkańców dzielnicy desniańskiej Kijowa. Tam odłamki rakiety trafiły w przychodnię dziecięcą i przedszkole. W innych dzielnicach zostały uszkodzone między innymi szkoła, domy mieszkalne i samochody

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.