Po zastrzeleniu Kosego, cztery małe wilczki umarły z głodu. Sąd w Zamościu podjął decyzję

Katarzyna Rochowicz
Sąd Rejonowy w Zamościu uniewinnił mężczyznę, który cztery lata temu miał zastrzelić najsłynniejszego wilka na Roztoczu - Kosego. Po śmierci zwierzęcia jego szczeniaki umarły z głodu.

Myśliwy usłyszał dwa zarzuty: dotyczący zastrzelenia wilka oraz składania fałszywych zeznań w postępowaniu przygotowawczym. Sąd Rejonowy w Zamościu uniewinnił mieszkańca powiatu biłgorajskiego od obu zarzutów.

Zobacz wideo Jerzy Polaczek gościem Porannej Rozmowy Gazeta.pl

Sąd uniewinnił mężczyznę oskarżonego o zastrzelenie wilka Kosego. Mężczyzna miał dwa zarzuty

"Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i, jak ustalili dziennikarze Kroniki Tygodnia, pod koniec kwietnia zamojski sąd wydał orzeczenie w tej sprawie. Uznał, że mężczyznę jest niewinny obu zarzucanych mu czynów. Wyrok na razie jest nieprawomocny, prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji co do ewentualnego odwołania" - opisuje lokalny portal lublin112. Śledczy wystąpili o pisemne uzasadnienie orzeczenia sądu. - Gdy je otrzymamy, będziemy decydować, czy złożymy apelację - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zamościu prokurator Anna Rębacz w rozmowie z tvn24.pl.

Wilk Kosy zastrzelony. Miesiąc wcześniej zginęła jego partnerka

Jak pisaliśmy, Kosy był najbardziej znanym wilkiem na Roztoczu. Był objęty projektem badawczym, ale też opiekował się samotnie czteromiesięcznymi szczeniakami. Kosy został zastrzelony 12 września 2019 roku z ambony myśliwskiej, po tym, gdy wyszedł na pole sąsiadujące z Roztoczańskim Parkiem Narodowym. To teren obwodu łowieckiego nr 28, który jest dzierżawiony przez Koło Łowieckie nr 59 "Słonka" w Zwierzyńcu (Zarząd Okręgowy PZŁ w Zamościu). Wilk miał wtedy ok. 6 lat i ważył 40 kg. "Obficie krwawiąc, resztką sił dobiegł pod osłonę drzew i tam padł" - informowało Stowarzyszenie dla Natury "Wilk". Jego śmierć udało się ustalić dzięki obroży telemetrycznej, która rejestrowała jego lokalizację. 

Zabicie Kosego oznaczało również wyrok śmierci dla jego czteromiesięcznych młodych. Miesiąc wcześniej zginęła jego partnerka Debra. "Po jej śmierci Kosemu w odchowaniu młodych pomagała jego starsza córka. Kiedy Kosy został zastrzelony, starała się uratować młode swoich rodziców, ale nie poradziła sobie i wszystkie umarły z głodu" - mówiła Sabina Nowak ze stowarzyszenia. "Sama jedna samica, która skończyła dopiero rok, nie była w stanie upolować dla nich jedzenia, bo nie ma jeszcze takich umiejętności łowieckich" - mówiła na łamach Dziennika Wschodniego prezes Stowarzyszenia dla Natury "Wilk".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.