Konferencja PiS. Wyłączyli mikrofon, później Kaczyński nazwał dziennikarza "przedstawicielem Kremla"

Aleksandra Boryń
Do incydentu doszło podczas konferencji, gdzie dziennikarz TVN24 początkowo został zmuszony do ustąpienia pierwszeństwa w zadawaniu pytań kobietom, a następnie rzecznik PiS-u pozbawił go głosu, wyłączając mikrofon. Jarosław Kaczyński stwierdził, że "może odpowiedzieć na wykrzyczane pytanie redaktora", po czym nazwał go "przedstawicielem Kremla".

W sobotę odbyła się konferencja Jarosława Kaczyńskiego w Kopczanach. Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił o murze na granicy z Białorusią. Po jego wypowiedzi pojawiła się możliwość zadawania pytań przez dziennikarzy. Początkowo rzecznik PiS-u Rafał Bochenek wymusił zmianę kolejności redaktorów, tłumacząc to ustąpieniem pierwszeństwa kobietom. - Widzę, że wśród nas jest niewiele kobiet dziennikarek. Bądźmy dżentelmenami, panowie, przepuśćmy kobietę - mówił.

Zobacz wideo Osłabiony Jarosław Kaczyński pojawił się w Janowie Lubelskim

Rzecznik PiS-u uniemożliwia zadanie pytania dziennikarzowi

W tym momencie dziennikarz TVN24 przepuścił Katarzynę Polewko z Polsat News, która zapytała o podpisanie ustawy o komisji ds. badania wpływów rosyjskich przez prezydenta. Kiedy Kaczyński odpowiedział na pytanie, tłumacząc, że "ma nadzieję bardzo mocną, iż [Andrzej Duda - red.] podpisze" ustawę, głos zabrał rzecznik partii. Tłumaczył zakończenie konferencji ograniczonym czasem i opóźnieniem, nie dając możliwości zadania pytania dziennikarzowi TVN24, którego wcześniej zmusił do przesunięcia się w kolejce wśród zebranych reporterów.

- Mikrofon jest wyłączony, panie redaktorze, także proszę nie krzyczeć - powiedział Bochenek, kiedy Mateusz Grzymkowski usiłował zadać pytanie prezesowi PiS-u. W tym momencie włączył się Kaczyński, mówiąc, że "może odpowiedzieć", po czym zwrócił się do Grzymkowskiego, nazywając go "przedstawicielem Kremla". 

- W tym momencie, niestety, jestem do tego zmuszony, to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga, traktować jako przedstawiciela Kremla. Bo tylko Kreml chce, żeby ten pan [Mariusz Błaszczak] przestał być ministrem obrony narodowej - powiedział Jarosław Kaczyński i ostatecznie zakończył spotkanie. Po tym incydencie prezenterka Anna Seremak-Frątczak na antenie TVN24 starała się wyjaśnić widzom, co się właśnie stało. Tłumaczyła, że jej redakcyjny kolega zapytał o wniosek opozycji ws. wotum nieufności wobec szefa MON Mariusza Błaszczaka. Podkreśliła, że to, jak prezes PiS nazwał dziennikarza, jest "nieprawdziwą i skandaliczną" wypowiedzią.

Całe zdarzenie można zobaczyć w ostatniej minucie nagrania udostępnionego przez PiS:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.