Szymon Marciniak, Fot. PAP/Waldemar Deska
Szymon Marciniak, Fot. PAP/Waldemar Deska

Marciniak prezesem PZPN? „W przyszłości realny scenariusz”

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Fakt, że nasz sędzia po finale mistrzostw świata poprowadzi w tym samym sezonie finał Ligi Mistrzów, to jest na pewno największy sukces polskiego sędziowania, żaden polski sędzia w stuletniej już historii nie osiągnął takiego wyniku. Jest to też jeden z większych sukcesów całej polskiej piłki, przynajmniej w ostatnim czasie – mówi Salonowi 24 Michał Listkiewicz, były sędzia międzynarodowy, były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Szymon Marciniak poprowadzi finał Ligi Mistrzów. To ewenement, że arbiter, który prowadził finał Mistrzostw Świata w tym samym sezonie prowadził też finał Championse League. Co to oznacza dla poskie piłki nożnej?

Michał Listkiewicz: To jest na pewno największy sukces polskiego sędziowania w historii. To nie podlega dyskusji, bowiem żaden polski sędzia w stuletniej już historii nie osiągnął takiego wyniku. Jest to, uważam, jeden z większych sukcesów całej polskiej piłki, przynajmniej w ostatnim czasie.


Bo tak to trzeba traktować. Sędziowie też są częścią futbolowej rodziny. Myślę, że dla PZPN, dla środowiska futbolowego w Polsce to jest też ogromne wyróżnienie. Niezależnie od tego, czy to jest trener, czy piłkarz, czy sędzia, to reprezentuje swoją ojczyznę, przy jego nazwisku podczas meczu pojawi się nazwa kraju – Polska i biało-czerwona flaga. Myślę, że Szymon już to sprawił, a tym finałem jeszcze to wzmocni, że wielu młodych ludzi zapisze się na kursy sędziowskie. Że będzie ogromne zainteresowanie, bo to jest jednak magnes.

Sądzi Pan, że młodzi ludzie nagle zapragną być Marciniakami, nie Lewandowskimi?

Nie każdy może być Robertem Lewandowskim. Nie każdy ma aż taki talent. Natomiast kariera sędziowska też jest w dzisiejszych czasach bardzo atrakcyjna, frapująca. Ale też dziś jest to finansowo dobrze wynagradzane. Przede wszystkim jednak sędziowanie na takim poziomie to ogromna satysfakcja, splendor. Także mówię, to wielka sprawa.

Oprócz sędziego Marciniaka asystentem podczs finału Ligi Mistrzów, podobnie jak na mistrzostwach Świata będzie Pana syn, Tomasz.

Jestem dumny z dwóch powodów. Po pierwsze, kiedyś ja przetarłem ten szlak i byłem finalistą Mistrzostw Świata jako sędzia-asystent. A po drugie rozpiera mnie ojcowska duma, bowiem mój syn jest stałym członkiem teamu Szymona. Syn i Paweł Sokolnicki, również świetny asystent. W tej chwili moim zdaniem jest to duet najlepszych asystentów. Tak jak Szymon jest najlepszym sędzią świata, to nie ulega wątpliwości, skoro sędziuje pod rząd dwa takie mecze, tak Paweł i Tomek są najlepszymi asystentami na świecie. Bo od wielu lat są niezastąpieni. Szymon ich nie zmienia na innych, chociaż mógłby. Rozumieją się po prostu bez słów i perfekcyjnie ten mechanizm funkcjonuje.

Niedawno padło stwierdzenie, że dziś Robert Lewandowski i Szymon Marciniak są ambasadorami polskiej piłki nożnej. Czy w takim razie wspólnie z asystentami Marciniak tworzy coś w rodzaju dawnego „polskiego trio z Borussii Dortmund”?

Oczywiście sztandardową postacią jest Robert Lewandowski, ale myślę, że dla przeciętnych fanów piłki w Polsce nazwisko Szymon Marciniak jest prawie tak rozpoznawalne jak Roberta. No i bardzo by się chciało, żeby młodzi ludzie zapisywali się na kursy sędziowskiei ruszyli w ślady Szymona, bo on sędziować wiecznie nie będzie. Chociaż przed nim jeszcze ładnych kilka lat, myślę, że 3-4 lata sędziowania na największych imprezach.


Przy okazji apekuję również o pewne miarkowanie się w pomstowaniu na sędziów, w obrażaniu arbitrów na naszych krajowych boiskach. Zdecydowanie za dużo jest tej takiej agresji, jadu. To jest bardzo trudne dziś zajęcie, bardzo ciężka praca. Zawód dający masę satysfakcji, ale na pewno nie łatwy. Dlatego apeluję, by się w tej krytyce miarkować.  Szczególnie, że – powiem nieskromnie – dziś najsilniejszym punktem polskiego futbolu są właśnie sędziowie.

Już raz były sędzia międzynarodowy był prezesem PZPN-u. Czy widzi pan np. w Szymonie Marciniaku swojego następcę w roli włodarza polskiej piłki?

Szymon już kiedyś, gdy dziennikarz go takim pytaniem sprowokował, troszkę żartobliwie mówił, że czemu nie. Myślę, że jak najbardziej jest to realny scenariusz. Po pierwsze Szymon potrafi kapitalnie zarządzać na boisku. To jest jego najsilniejszy punkt. Zarządzanie zawodnikami, wypracowanie sobie szybko takiego autorytetu. Jego charyzma powoduje, że mu nikt na boisku nie podskakuje. Wszyscy znają swoje role. No i w zarządzaniu tak wielką organizacją jak Polski Związek Piłki Nożnej też jest to cecha bardzo pożądana. Ma ją oczywiście obecny prezes Cezary Kulesza, który tworzył i zarządzał świetnie klubem ekstraklasowym, czyli Jagiellonią Białystok.


Doświadczenia z klubu bardzo mu się przydają. Ale również Szymon zarządza kapitalnie na boisku. Myślę jednak, że dziś trochę za wcześnie, by o tym mówić. Na razie PZPN ma bardzo sprawnego, dobrego prezesa. A Szymon kapitalnie się sprawdza jako sędzia. Na razie niech więc każdy robi swoje. Szymon niech sędziuje kolejne wielkie mecze. Prowadził finał Mistrzostw Świata, teraz poprowadzi finał Champions League. A przed nim przecież jeszcze Mistrzostwa Europy, pewnie następne Mistrzostwa Świata. Kolejne finały europejskich pucharów. Ale przede wszystkim liga, bo Szymon bardzo również się przykłada tu w Ekstraklasie. Nie robi chałtury, każdy mecz jest dla niego równie ważny.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport