Egzekucje bez wyroku sądowego, gwałty, aborcje, tortury, głodzenie i zmuszanie więźniów do jedzenie insektów - tak według raportu organizacji broniącej praw człowieka Korea Future wygląda rzeczywistość w północnokoreańskich ośrodkach zatrzymań. Dokument przygotowano w oparciu o zeznania setek byłych zatrzymanych i świadków, którym udało się uciec z Korei Północnej.

Raport Korea Future powstał nie tylko na podstawie relacji tych, którym udało się przeżyć, ale także w oparciu o zdjęcia satelitarne. Organizacja stworzyła m.in. cyfrowe modele północnokoreańskich ośrodków zatrzymań. Ustaliła, że w całym kraju jest ponad 200 takich ośrodków.

"Celem naszego raportu jest pokazanie, jak gwałcone są prawa człowieka w tych placówkach" - podkreśla Kim Jiwon z Korea Future.

Grupa udokumentowała ponad tysiąc przypadków tortur, nieludzkiego traktowania zatrzymanych, setki gwałtów i innych przypadków przemocy seksualnej.

"Powodem przetrzymywania osób w tym ośrodkach nie jest ich rehabilitacja, lecz odizolowanie od społeczeństwa tych jednostek, których zachowanie mogłoby zagrozić autorytetowi Kim Dzong Una" - napisano w raporcie.

"Myślałam, że byłoby lepiej, gdybym umarła"

W raporcie można przeczytać m.in. historię trzech osób, które próbowały uciec z Korei Północnej. Po schwytaniu jedna z kobiet została zmuszona do aborcji w siódmym lub ósmym miesiącu ciąży. Druga osoba dostawała zaledwie 80 gramów kukurydzy dziennie - w ciągu miesiąca schudła z 60 kilogramów do 37 kg. Była też zmuszana do jedzenia karaluchów. Trzecia osoba musiała natomiast przez 30 dni stać po 17 godzin na dobę.

Z raportu wynika, że zatrzymani w ośrodkach byli tak poniżani, że w pewnym momencie sami uważali, że zasłużyli na takie traktowanie.

Jedna z kobiet, z którą rozmawiali autorzy raportu, mówi, że została zatrzymana w 2015 r. po tym, jak poskarżyła się lokalnym władzom na warunki, w jakich mieszka. W więzieniu traktowali nas jak króliki, dawali nam jedzenie przez kraty - opowiada kobieta. Cela, w której ją przetrzymywano, miała 2 metry kwadratowe. Nie mogliśmy się ruszać, musieliśmy siedzieć z rękoma wyprostowanymi wzdłuż ciała, musieliśmy cały czas mieć spuszczony wzrok - wspomina. Więźniowie byli karmieni mieszanką ryżu z kukurydzą. Już po odłożeniu łyżki, czułeś, że jesteś głodny - dodaje. To nie miało żadnej wartości odżywczej, po pewnym czasie wszyscy wyglądali jak szkielety - mówi. Jak dodaje, spędziła w ośrodku rok. Nie czułam się jak człowiek. Myślałam, że lepiej by było, gdybym umarła - podkreśla.

Kim Jiwon z Korea Future dodaje, że rozmowy z tymi, którzy przeżyli pobyt w takich ośrodkach, były bardzo trudne. Jak podkreśla, część z nich była tak zindoktrynowana przez północnokoreański reżim, że nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, iż sposób, w jaki ich traktowano, był nieludzki.

Dodajmy, że Korea Północna nieustannie zaprzecza oskarżeniom o łamanie praw człowieka. Jak twierdzi, że element oczerniającej kampanii Stanów Zjednoczonych.