Posłanka z partii Ziobry o dzieciach z in vitro: "Są narażone na poważne choroby". Lekarz: To brednie

"Słyszymy coraz więcej świadectw nastoletnich dziś już dzieci, które nie mogą sobie z tym poradzić, że nie zostały poczęte przez swoich rodziców naturalnie" - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" Maria Kurowska z partii Zbigniewa Ziobry. Na słowa posłanki zareagował prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii. - To brednie - podkreślił.
Zobacz wideo Wybory odbędą się 15 października? Szrot: Skąd ten pomysł z tą datą?

W czwartek zostały złożone podpisy pod obywatelskim projektem "Tak dla in vitro", który zakłada, że na realizację programu polityki zdrowotnej leczenia niepłodności corocznie zostaną przeznaczone środki z budżetu państwa, będące do dyspozycji ministra zdrowia w wysokości nie niższej niż 500 mln złotych.

Posłanka z partii Ziobry: Dzieci z in vitro czują, że ich życie zostało uprzedmiotowione

Dwa dni wcześniej w "Naszym Dzienniku" ukazał się tekst, w którym podkreślono, że podpisy pod projektem zbierają politycy Platformy Obywatelskiej. Jak dodano partie, które poprą inicjatywę, staną "po stronie tęczowej koalicji". Stwierdzono również, że "in vitro poprzez eliminację tak zwanych zarodków nadliczbowych jest działaniem proaborcyjnym".

Głos oddano Mari Kurowskiej z Solidarnej Polski. Posłanka powiedziała, że dzieci z in vitro "nie mogą sobie poradzić z tym, że nie zostały poczęte naturalnie". "Pojawia się ogromny dylemat moralny, podnoszony coraz częściej. Słyszymy coraz więcej świadectw nastoletnich dziś już dzieci, które nie mogą sobie z tym poradzić, że nie zostały poczęte przez swoich rodziców naturalnie. Przyznają ze smutkiem, że czują, że ich życie zostało uprzedmiotowione tylko po to, aby ktoś poczuł się spełniony, aby ktoś mógł się sprawdzić w roli rodzica" - zaznaczyła polityczka z partii Zbigniewa Ziobry.

"Takie dylematy będą na pewno pojawiać się coraz częściej, trudno się temu dziwić, tym bardziej że dotyczą procedury, która opiera się właśnie na ignorowaniu etyczności. (...) Jest coraz więcej badań naukowych, które potwierdzają, że dzieci sztucznie poczęte są narażone na wiele różnych poważnych chorób" - stwierdziła Kurowska, dodając, że "to są choroby nowotworowe, ale także całe spektrum chorób kardiologicznych oraz schorzeń genetycznych".

"O tym się oczywiście nie mówi, bo najważniejsze jest to, aby kliniki zajmujące się in vitro mogły zarobić. Nikt nie myśli o dramacie rodzin, o dramacie dzieci" - powiedziała gazecie.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

Specjalista o słowach posłanki: To brednie

Do słów Mari Kurowskiej odniosła się fundacja Małgorzaty Rozenek, której celem jest wspieranie leczenia niepłodności i wyrównywanie dostępu do specjalistycznych usług medycznych. Stowarzyszenie zamieściło w mediach społecznościowych wypowiedzi prof. dr hab. n. med. Rafał Kurzawy, prezesa Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii.

"Artykuł zatytułowany został 'Kłamstwa o in vitro', a - o ironio - największe kłamstwa to słowa posłanki Solidarnej Polski. Powiem mocniej - to brednie. (...) Mamy wiele badań i opracowań: amerykańskich, europejskich, a nawet polskich. Przyczyny występowania - nielicznych dodam - wad wrodzonych u potomstwa nie mają związku z zastosowanym leczeniem (tj. in vitro), lecz z przyczynami niepłodności występującymi u rodziców" - podkreślił.

"To choroba pierwotna rodziców może powodować chorobę u dzieci, nie sposób jej leczenia. Kliniki bardzo dobrze rozumieją dramat rodziny, dlatego niejednokrotnie oferują (darmowe nawet) spotkania z psychologiem. Śmiem twierdzić, że naprotechnologia przysporzyła więcej łez... łez rozczarowania" - dodał.

Fundacja MRM przytoczyła także dane z Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii, z których wynika, ze dzieci urodzone po zastosowaniu metody in vitro rozwijają się tak samo, jak w populacji ogólnej. Jak podkreślono, nie ma żadnych naukowych podstaw, aby mówić, że takie dzieci różnią się od tych poczętych w sposób naturalny. "W znacznej większości rodzą się zdrowe i rozwijają się prawidłowo" - czytamy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.