Min. Anna Moskwa podczas spotkania z wyborcami w Kozienicach - odpowiadając na jedno z pytań - stwierdziła: "Niestety nie możemy odebrać paszportów tym, którzy w Brukseli kłamią i działają przeciwko Polsce".
Ministra klimatu i środowiska przyznała, że zabranie paszportów jest "narzędziem niezgodnym z prawem europejskim", ale dodała, że "pewnie wielu z nas by miało taką pokusę". - Jeśli ktoś jedzie za granicę i szczuje przeciwko swojemu państwu, to pytanie, czy jest jeszcze godzien, żeby stać pod biało-czerwoną flagą? To nasza zła, paskudna, opozycyjna specyfika, ale bierzemy na warsztat do przemyślenia - mówiła Anna Moskwa. Zapowiedziała też, że przekaże "ministrowi Ziobrze, żeby przemyślał jakieś instrumenty dla tych, którzy szkalują Polskę".
"Zabieranie w Polsce paszportów nie jest w Polsce nieznane"
Maciej Głogowski ocenił pomysł min. Moskwy, jako "skandaliczny". Dziennikarz TOK FM przypomniał, że zabieranie przez władzę paszportów "nie jest w Polsce nieznane". Podkreślił, że wypowiedź polityczki PiS-u padła w marcu. Nawiązał w ten sposób do wydarzeń z 1968 roku, kiedy komunistyczne władze zmusiły do emigracji z Polski tysiące Polek i Polaków pochodzenia żydowskiego. Wyjeżdżający musieli zrzec się polskiego obywatelstwa, by w zamian otrzymać tzw. dokumenty podróży wraz z zakazem powrotu do Polski.
- Analogia estetyczna z PRL-em jest jak najbardziej uzasadniona - mówiła gościni "Poranka Radia TOK FM" prof. Anna Wojciuk. - To dyskurs autorytarnego reżimu, ponieważ jego elementem jest wykluczanie tych, którzy się z nim nie zgadzają - poza obręb wspólnoty politycznej. Paszport jest symbolem obywatelstwa, więc jest to symboliczny gest, który mówi: "Nie jesteście częścią tej wspólnoty", "Nie macie prawa do polskiego paszportu" - komentowała politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Ekspertka oceniła, że trudno oczekiwać, żeby min. Moskwa zmieniła swoje słowa w czyny. - Ta wypowiedź pokazuje, że opór ze strony Unii Europejskiej jest dotkliwy dla Prawa i Sprawiedliwości. Odebrałabym to jako sygnał zniecierpliwienia, a nie deklarację tego, co ma nastąpić - wyjaśniła.
Prof. Wojciuk zauważyła też, że współczesne "hybrydowe autorytaryzmy", do których należy rząd PiS, "są w pewnych sprawach sprytniejsze", niż na przykład komunistyczna Polska Zjednoczona Partia Robotnicza.
- W PRL-u i XX-wiecznych autorytaryzmach była taka zasada, żeby kontrolować, kto wyjeżdża, odbierać ludziom paszporty i dawać je tylko tym lojalnym. Współczesne reżimy hybrydowe natomiast z przyjemnością żegnają wszystkich niezadowolonych, którzy wyjeżdżają, ponieważ wtedy mają mniejszą presję. Putin też bardzo by chciał, żeby Aleksiej Nawalny wyjechał. To był duży problem, że on wrócił do Rosji - wyjaśniła.
Minister Moskwa miała "chwilę emocji dla siebie"
Prof. Anna Pacześniak uważa, że min. Moskwę po prostu poniosło. - Nie sądzę, żeby było to wystudiowane. Polityczka, która do tej pory nie była kojarzona z zacietrzewieniem, dała się ponieść emocjom. Więc trudno mówić tutaj o kontekście, może o nieumiejętności zachowania się pani minister. To pokazuje, że być może w tej chwili emocji dla siebie powiedziała, co myśli ona lub jej obóz polityczny - mówiła politolożka z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Zdaniem gościni TOK FM, słowa Moskwy są tym bardziej niefortunne, że większość wyborców PiS-u to osoby starsze. - To są osoby, które z własnej przeszłości pamiętają, że paszportu nie mieli - tłumaczyła w rozmowie z Maciejem Głogowskim.
