Sprzedaż detaliczna wręcz zaszokowała. Beznadziejne dane ze sklepów. Polacy zaciskają pasa na maksa

Sprzedaż detaliczna spadła w lutym br. o 5 proc. rok do roku (odczyt w cenach stałych) - podał Główny Urząd Statystyczny. To kolejne dane wskazujące, że w Polsce mamy obecnie do czynienia ze stagflacją, czyli stagnacją gospodarczą w warunkach wysokiej inflacji.

Sprzedaż detaliczna w lutym br. w Polsce spadła aż o 5 proc. rok do roku - poinformował we wtorek Główny Urząd Statystyczny. To odczyt w cenach stałych, czyli po odjęciu efektu inflacji. Najprościej rzecz ujmując, w lutym br. kupiliśmy (m.in. w sklepach spożywczych, budowlanych, księgarniach, drogeriach czy na stacjach paliw) o 5 proc. mniej niż rok temu.

Jednocześnie sprzedaż detaliczna w cenach bieżących urosła rok do roku aż o 10,8 proc. To z kolei oznacza, że za nasze lutowe zakupy zapłaciliśmy o niemal 11 proc. więcej niż rok temu - w lutym 2022 r. Słowem - wydajemy w sklepach coraz więcej, ale kupujemy coraz mniej!

GUS podał także, że (w ujęciu cen stałych) sprzedaż detaliczna w lutym była aż o 3,6 proc. niższa niż w styczniu br. 

Zobacz wideo Kotecki: Nie oczekujmy zbyt gwałtownego ożywienia w gospodarce
  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Sprzedaż detaliczna się kurczy, to m.in. efekt inflacji

Spadek sprzedaży detalicznej w cenach stałych o 5 proc. rok do roku to wynik znacznie gorszy od konsensusu prognoz ekonomistów (według macronext.pl wskazywał on na spadek o 1,5 proc.). Dane są wręcz beznadziejne - jak napisali ekonomiści mBanku.

W "zdrowej" sytuacji gospodarczej generalnie nasza konsumpcja rośnie, spadek sprzedaży detalicznej rok do roku przydarza się rzadko. Obecny spadek to pierwsza taka sytuacja od lutego 2021 r. (ważne - pierwotnie GUS podał, że w styczniu sprzedaż spadła o 0,3 proc., ale teraz zrewidował to na wzrost o 0,1 proc.). 

Problem w tym, że w lutym 2021 r. mieliśmy w Polsce częściowy lockdown i Polacy mieli raczej problemy z tym, że nie mogli wydawać pieniędzy wszędzie tam, gdzie chcieli. Ba, spadek sprzedaży detalicznej aż o 5 proc. rok do roku czasem nie zdarzał się nawet w miesiącach lockdownowych! '

Teraz sytuacja jest odwrotna - ograniczeń w dostępie do sklepów, restauracji, miejsc kultury itd. nie ma, ale z powodu m.in. wysokiej inflacji czy wzrostu rat kredytowych, część Polaków musi zaciskać pasa. Dość zauważyć, że przed pandemią ostatni raz sprzedaż detaliczna spadła rok do roku w lutym 2013 r.

Łącznie w dwóch pierwszych miesiącach 2023 r. (styczeń i luty) sprzedaż zmalała rok do roku o 1,9 proc.

Wysoka inflacja zbiera żniwo

- oceniają ekonomiści ING Banku Śląskiego. Rok do roku w lutym br. wzrosła sprzedaż tylko odzieży i obuwia, farmaceutyków i kosmetyków oraz pojazdów. Na dużych minusach jest m.in. sprzedaż paliw. prasy, książek, mebli, sprzętu RTV/AGD, a nawet żywności.

Wyraźny spadek sprzedaży detalicznej w ujęciu rok do roku w lutym br. może też częściowo wynikać z wysokiej bazy sprzed roku. 24 lutego 2022 r. Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Rosję. Do Polski zaczęły ciągnąć setki tysięcy uchodźców, a Polacy "rzucili się" do materialnego wsparcia naszych sąsiadów. To napędzało wówczas sprzedaż w Polsce. Ten efekt był szczególnie widoczny w marcu czy kwietniu 2022 r. Jednocześnie teraz część Ukraińców już z Polski wyjechała, więc siłą rzeczy nie robią zakupów w Polsce. Dodatkowo, 24 lutego 2022 r. i w kolejnych dniach Polacy masowo kupowali m.in. paliwo. 

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Gospodarka w stagflacji

Beznadziejne dane o sprzedaży detalicznej idą w parze z innymi słabymi danymi. W poniedziałek 20 marca GUS podał, że produkcja przemysłowa spadła rok do roku o 1,2 proc. Był to pierwszy spadek od maja 2020 r.

Jako tako przędzie produkcja budowlana (wzrost o 6 proc. rok do roku), ale mimo wszystko ekonomiści nie mają wątpliwości - pierwszy kwartał br. to czas recesji (definiując ją jako spadek PKB rok do roku). NBP w marcowej projekcji prognozował, że PKB Polski w pierwszym kwartale br. spadnie o 0,4 proc. rok do roku, ale ekonomiści mBanku uważają, że dołek będzie większy. 

W połączeniu z najwyższą od ponad 26 lat inflacją (18,4 proc. w lutym br.) układa się to w książkowy scenariusz stagflacyjny. Gospodarka znajduje się w stagnacji, a inflacja jest wysoka. I choć ma spadać, to jednak nie błyskawicznie (a np. ostatnie odczyty inflacji bazowej rodzą obawy, że inflacja jest trwała i ten spadek nie potrwa aż do celu inflacyjnego NBP 2,5 proc., ale zatrzyma się dużo wcześniej). 

Całokształt danych za luty taki raczej stagflacyjny. Produkcja i sprzedaż spadły z urwiska, a płace nie chcą przyhamować. Inflacja bazowa w rozkroku. Mniejszy popyt ją hamuje. Płace pchają w górę. Pierwszy raczej przeważy

- komentują ekonomiści Pekao.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.