T-90M to złom. Ukraińcy przeanalizowali najnowszy rosyjski czołg

T-90M miał być nowym postrachem pola walki, a jest maszyną z lat 70. w przebraniu. Ukraińscy wojskowi dokonali głębokiej analizy najnowszego rosyjskiego czołgu i nie pozostawili na nim suchej nitki. Wyniki ich badań pokazują, jak niedopracowaną konstrukcją jest czołg T-90M i dlaczego tak często jest niszczony na froncie.

  • T-90M to najnowocześniejszy czołg rosyjskiej armii wykorzystywany w Ukrainie. Mimo propagandy okazuje się niedomagać na froncie. Jest tam regularnie niszczony. 
  • Ukraińscy wojskowi dokonali analizy przechwyconych czołgów T-90M. Jej wyniki przedstawiono na ostatnim briefingu przedstawiciela ukraińskiego Sztabu Generalnego.
  • Najnowszy czołg Rosjan posiada wiele błędów konstrukcyjnych sięgających T-72 z lat 70. Dodatkowo wprowadza własne błędy jak słaby silnik czy wadliwe systemy komunikacji, przez które załoga jest wręcz ślepa na polu walki.

Reklama

T-90M Proryw-3. Konstrukcja rodem z lat 70.

T-90M Proryw-3 to czołg nowszy niż sama T-14 Armata. Rosja przedstawia go jako superbroń, zdolna sprostać każdemu ukraińskiemu czołgowi. Na papierze to rozwinięcie czołgu T-90, wyposażonego w lepszą ochronę i celniejszą armatę, niż wcześniejsze konstrukcje serii. Jakoś jednak T-90M mimo ulepszeń nie radzi sobie na froncie.

Ukraińcy zbadali dwa przechwycone T-90M i uzupełnili analizę o dane zebrane podczas walk z tymi maszynami. Warto wspomnieć, że do pierwszego T-90M Ukraińcy przechwycili już we wrześniu.

Wyniki analizy przedstawił oficer Andrij Rudyk podczas ostatniego briefingu Centralnego Instytutu Badań Naukowych nad Uzbrojeniem i Sprzętem Wojskowym. Stwierdzono, że T-90M to dosłownie czołg T-72 w przebraniu. Na pierwszy rzut oka nie jest to niczym zaskakującym, wszak każdy T-90 to tak naprawdę czołg wywodzący się z T-72. Jednak Ukraińcy zauważyli, że Proryw-3 prócz samej konstrukcji sięgającej lat 70. przejął także masę błędów starszej maszyny...i połączył je z nowymi problemami współczesnej modyfikacji. Oto jaką katastrofą jest najnowszy czołg Rosji.

Silnik T-90M sprawia, że czołg porusza się jak wóz z węglem

Rosjanie chwalili się, że ulepszony silnik V-92S2F T-90M, generujący 1130 koni mechanicznych, pozwolił na zachowanie mobilności jak w starszych czołgach wersji mimo zwiększonej masy. Jednak Ukraińcy złapali się za głowy, gdy zobaczyli, jak wyglądało to ulepszenie. Rosjanie po prostu wstawili większą turbinę do starszego silnika V-92C2 i powiedzieli fajrant. Zmniejszyło to zasoby silnika i wprowadziło turbo lag, co sprawia, że gdy kierowca naciska na pedał gazu, musi trochę poczekać aż silnik w ogóle zareaguje.

Ukraińcy stwierdzili też, że silnik T-90M nie znosi wyższych temperatur. Latem średnio może tracić nawet 30% mocy, co sprawia, że czołg po polu walki porusza się jak wóz z węglem. Ukraiński portal Defense Express w komentarzu do briefingu zauważył, że na problemy z silnikiem T-90M narzekali żołnierze Grupy Wagnera, także zimą.

Wieża w górę, czyli problem czołgu T-90M z automatycznym ładowaniem

Jedną z najdziwniejszych rzeczy, jaką zauważyli ukraińscy wojskowi w T-90M jest system automatycznego ładowania i składowania amunicji w czołgu. Rosjanie chwalili się, że w T-90M zostały one tak zmodernizowane, że czołgi te nie są już narażone na detonację i spektakularny wylot wieży. Prawda okazuje się być z goła odmienna.

Ukraińcy bowiem zobaczyli, że T-90M ma automat ładowania żywcem wyjęty ze starego T-72. Nic się praktycznie nie zmieniło, łącznie ze sposobem układania amunicji w wieży. Przez to jeśli T-90M zostanie trafiony, jest duża szansa, że jego wieża wyleci w kosmos, jak każdego rosyjskiego czołgu.

Załoga T-90M jest ślepa i głucha. Systemy elektroniczne w czołgu to szmelc

Okazuje się też, że "najnowocześniejszy" czołg rosyjskiej armii ma elektronikę rodem z ZSRR. Ukraińska analiza niszczy mit nowych systemów kontroli ognia Kalina, mających znaleźć się także w czołgach T-14 Armata. Chociażby duża część komponentów systemu opiera się na zachodniej technologii, co pokazali ukraińscy wojskowi po rozebraniu czołgu.

Ze względu jednak na sankcje kolejne partie T-90M nie mogą być wyposażone w zachodnie komponenty. Przez to są zastępowane gorszymi odpowiednikami cywilnymi z kraju. Braki zachodniej elektroniki mają sprawiać, że kolejne T-90M mogą nie mieć nowoczesnych celowników Sosna-U.

Poznana została także największa zagadka T-90M. Na wielu filmach propagandowych załoga czołgu wychodziła ze swoich wieżyczek i używała do komunikacji przenośnych radiostacji. No ale czołg ma przecież swoja własną radiostację. No owszem ma, ale w T-90M prawdopodobnie uległa już awarii.

Według ukraińskiego raportu środki komunikacji w T-90M stworzono z tak tandetnych komponentów, że szybko zaczynają się utleniać przez wilgoć i w konsekwencji skracać i niszczyć. Przez to często załoga jest dosłownie ślepa i głucha, nie mając możliwości komunikacji.

Rosjanie stracili już 15 czołgów T-90M

Briefing ukraińskich wojskowych na temat rosyjskiego czołgu T-90M stwierdził, że Rosjanie stracili już 15 sztuk tej maszyny. Jest to ogromny cios dlatego, że do tej pory Rosja miała wyprodukować około stu T-90M. Przy tym ze względu na sankcje nie można produkować tyle czołgów, aby uzupełnić straty.

Wojna w Ukrainie miała być dowodem, że T-90M to konstrukcja mogąca rywalizować ze współczesnymi czołgami zachodnimi, wyciskając co się jeszcze da z T-72. Okazało się jednak, że superczołg Putina jest dokładnie tak samo tandetny jak jego armia. Pięknie wyglądająca na propagandowych plakatach i kompletnie nieefektywna na froncie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: T-90M | T-90M Proryw | rosyjskie czołgi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy