Żołnierz Wehrmachtu Tony Halik. Wojenne dzieje słynnego podróżnika

Tony Halik, postać niezwykle barwna i nietuzinkowa: człowiek legenda w świecie podróżników i fotoreporterów, współprowadzący i bohater słynnego cyklu programów podróżniczych "Pieprz i wanilia", przez całe życie skrywał głęboko sekret, który na jaw wyszedł dopiero po jego śmierci, i to zaledwie kilka lat temu - podczas drugiej wojny światowej służył w szeregach niemieckiego Wehrmachtu.

Młodość przyszłego podróżnika

Mieczysław Sędzimir Antoni von Halik, syn Zbigniewa i Heleny von Halików przyszedł na świat 24 stycznia 1921 roku w Toruniu. Rodzina była polska, ziemiańska, wcześniej należały do niej majątki m.in. w Łęgu Kasztelańskim niedaleko Płocka oraz w Oblęgorku (sprzedany następnie dla Henryka Sienkiewicza). Nie wiadomo, skąd przed nazwiskiem w akcie urodzenia Halika pojawił się przyimek "von". Prawdopodobnie była to radosna twórczość zniemczonego toruńskiego urzędnika, któremu trudno było odnaleźć się w służbie odrodzonego państwa.

1. Tony Halik był chyba najsłynniejszym polskim podróżnikiem i reporterem lat 70- i 80-tych XX wieku. 

Z Torunia rodzina Halików przeprowadziła się do majątku Żabiny koło Działdowa, gdzie Mietek uczęszczał do trzyklasowej szkoły powszechnej, a następnie kontynuował edukację w Działdowie. Młody Halik od dziecka był niespokojnym duchem. Trudno go było okiełznać, zwłaszcza po samobójczej śmierci ojca w 1933 roku. Od 1935 roku uczył się w gimnazjum w Płocku, w słynnej Małachowiance, jednak już prawdopodobnie w 1936 przerwał naukę. W międzyczasie co najmniej dwukrotnie uciekał z domu, próbując poprzez port w Gdyni dostać się statkiem do Ameryki Południowej.

Wybuch wojny i okupacja

We wrześniu 1939 roku Żabiny zostały zajęte przez zwycięski Wehrmacht już w pierwszych dniach wojny. Następnie wioska została włączona do prowincji Prusy Wschodnie. Majątek Halików (wówczas już Radaszkiewiczów – matka Mieczysława powtórnie wyszła za mąż) został przejęty przez Niemców, choć dotychczasowi gospodarze mogli nadal tam mieszkać.

Początkowy okres wojny i okupacji to wielka niewiadoma w biografii przyszłego podróżnika. Halik przechwalał się, że 5 września 1939 roku wstąpił na ochotnika do oddziału generała Stanisława Bułak-Bałachowicza, z którym bronił Warszawy. Został wtedy lekko ranny, dostał się do niewoli, skąd udało mu się zbiec podczas transportu i wrócił do domu.

Podwójna przeprowadzka

W 1940 roku Niemcy za nielegalne posiadanie broni rozstrzelali jego ojczyma, Kazimierza Radaszkiewicza. Halik z matką i siostrą został wyrzucony z dworku w Żabinach. Rodzina przeniosła się do Zalesia, około 25 kilometrów na południe od dotychczasowego miejsca zamieszkania. Tam Mieczysław w wynajętym pomieszczeniu urządził studio fotograficzne i podobno dość dobrze im się powodziło. On fotografował, a matka handlowała z miejscowymi niedostępnymi na wsi podczas okupacji towarami: zegarkami, kryształami, ubraniami. Niespodziewanie jednak w 1942 roku Halik z rodziną zniknęli. W Zalesiu krążyły plotki, że został oskarżony przez Niemców o paserstwo i musiał wybrać: volkslista lub kula w łeb.   

2. Podczas okupacji Halik mieszkał m.in. w Lubowidzu. Na fotografii znajdujący się w tej miejscowości kościół parafialny, wzniesiony na początku XIX w. 

Wyprowadzili się do Lubowidza, położonego około 10 km na południe od Żuromina. Halik rzeczywiście trafił na volkslistę. Polskie imię Mieczysław zamienił na bardziej niemiecko brzmiące: Max. Otworzył kolejny zakład fotograficzny. Firma prosperowała bardzo dobrze: zatrudniał nawet kilku pracowników. Zachowały się wspomnienia mieszkanki wsi z tego okresu, która twierdziła, że Halik w tym czasie paradował w żółtym mundurze ze swastyką na ramieniu.

Powołanie do Luftwaffe i dezercja

Na początku 1943 roku Max Halik został powołany do służby w 6. Ausbildung Batterie Schwere Flak-Ersatz Abteilung 11 – 6. Baterii Szkolnej 11. Ciężkiego Zapasowego Dywizjonu Obrony Przeciwlotniczej – w Królewcu. Latem dostał prawdopodobnie przydział do jednostki artylerii przeciwlotniczej, osłaniającej jedno z lotnisk Luftwaffe w rejonie Zatoki Biskajskiej.

3. Tony Halik służył w jednostce artylerii przeciwlotniczej. Na zdjęciu widać jedno z takich dział chroniące Berlin.

Wiosną lub latem następnego roku Halik zdezerterował w grupie kilkunastu innych Polaków wcielonych do Wehrmachtu. Mieli zabrać ze sobą erkaem, osiem karabinów piechoty i dwadzieścia ręcznych granatów. Istnieje możliwość, że Halik tuż po dezercji ukrywał się przez kilka miesięcy w wiosce La Folatière, gdzie poznał swoją przyszłą żonę Pierrette. W każdym razie w sierpniu dołączył do oddziału partyzanckiego "Bir Hakeim", należącego do Forces Françaises de l'Intérieur (FFI), operującego wówczas w departamencie Lozère, niedaleko Montpellier. Halik miał być w tym oddziale dowódcą plutonu polskich dezerterów i w jego szeregach brał udział w walkach o wyzwolenie departamentu Charente-Maritime spod niemieckiej okupacji. Został za to odznaczony Croix de Guerre.

Żołnierz Polskich Sił Zbrojnych

W listopadzie 1944 roku Mieczysław Halik dołączył do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, a konkretnie do organizującej się w Szkocji 4. Dywizji Piechoty. Otrzymał stopień aspiranta. W czerwcu następnego roku został awansowany na bombardiera, a po ukończeniu kursu w szkole podchorążych w lipcu otrzymał przydział do 15. Pułku Artylerii Lekkiej w stopniu kaprala. Oczywiście nie zdążył już powojować w szeregach Wojska Polskiego. Jeszcze w czerwcu 1947 roku otrzymał awans na podporucznika. W międzyczasie wziął ślub, a w dywizyjnej gazetce "Nowiny" postawił pierwsze kroki jako dziennikarz i korespondent. Wkrótce został zdemobilizowany i wraz z nowo poślubioną żoną miał wyjechać do Afryki.  

4. Dokument potwierdzający służbę Tony'ego Halika w Wehrmachcie. 

16 maja 1948 roku Halik z małżonką zeszli ze statku "Cordoba" na ląd w argentyńskim Buenos Aires. Jak się później okazało, krok ten stał się przepustką do jego późniejszej kariery. W Argentynie "narodził" się Tony: podróżnik, dziennikarz, pisarz, operator filmowy, fotograf, autor programów telewizyjnych o tematyce podróżniczej, wieloletni korespondent amerykańskiej sieci telewizyjnej NBC.     

"Pilot RAF"

Halik troskliwie ukrywał swoją wojenną przeszłość. W PRL polityczny klimat był niesprzyjający, aby te fakty ujawnić, a Tony chciał się osiedlić w Polsce. Również po roku 1989 służba w Wehrmachcie i volkslista kiepsko prezentowały się w życiorysie człowieka, podającego się wcześniej za bohatera wojennego. Prawdy nie wyjawił nawet Elżbiecie Dzikowskiej, długoletniej partnerce. Znała ją zapewne tylko najbliższa rodzina: matka i siostra. 

Tak naprawdę nie wiadomo, ile w jego własnych opowieściach było prawdy, a ile czystej fantazji. Z tą pierwszą mijał się bardzo często. Według jego relacji, w czasie wojny miał latać na Spitfire’ach i być najmłodszym pilotem w RAF. Miał też walczyć w wojskach generała Archibalda Wavella w Afryce Północnej. Później opowiadał, że latał jako najemnik i za każdy trafiony niemiecki samolot otrzymywał pieniądze. Kilkukrotnie miał być przy tym zestrzeliwany i zawsze ratował się z opresji w fantastycznych okolicznościach. Najczęściej wspominał, że został zestrzelony nad wspomnianą francuską wioską La Folatière, gdzie ukrywał się w posiadłości rodziców swojej przyszłej żony. Jeśli przyjąć na wiarę jego słowa, to był chyba najczęściej zestrzeliwanym pilotem drugiej wojny światowej.

5. Przez wiele lat Tony Halik zapewniał, że był pilotem RAF i latał bojowo na myśliwcach Spitfire.

W końcu kiedyś stwierdził, że strzelając do nieprzyjacielskich maszyn, jednocześnie uczył się filmowania:

     Pod maską chłodniczą samolotu była wmontowana kamera filmowa, która włączała się przy naciśnięciu spustu wyzwalającego ogień karabinu maszynowego. Działała, dopóki nie skończyłem strzelać. Postanowiłem nie oszczędzać królewskiej amunicji i choć samolot niemiecki już się rozlatywał, waliłem dalej, aby dłużej pracowała kamera. Cieszyło mnie, że zdobywam więcej zdjęć i moja metoda szybko się przyjęła w naszej eskadrze, a później także w sąsiednich.  

Niewygodna prawda

Gdy programy telewizyjne Tony'ego Halika stały się w Polsce bardzo popularne, do TVP zaczęły przychodzić listy od ludzi, którzy znali pewne, czasem wstydliwe epizody z jego wojennej przeszłości, choć zdarzył się i taki, w którym dziękowano mu za uratowanie przed wywózką na roboty przymusowe. W odpowiedzi na jeden z listów, od człowieka który wyraźnie wiedział kim był Halik i dobrze znał jego okupacyjną biografię, gdyż podawał szczegółowe fakty, podróżnik odpisał, że sprawa musiała dotyczyć jego dalekiego kuzyna, z którym on sam nie ma już kontaktu…       

6. Programy podróżnicze z udziałem Tony'ego Halika i Elżbiety Dzikowskiej biły w Polsce rekordy popularności. 

Co ciekawe, w tych konfabulacjach wspierali go inni weterani wojenni. Słynny Jan Zumbach, notabene również absolwent płockiej Małachowianki, zaręczał, że poznał Halika w RAF-ie podczas wojny. Inny lotnik Karol Gąsiorowski powtarzał, że podróżnik latał na bombowcach jako fotograf-dokumentalista i obserwator. Sam Halik podczas wizyty w szkole kiedyś nieoczekiwanie zdradził uczniom, że przez przypadek, z powodu pomyłki nazwiska, chwilowo służył w Wehrmachcie, a potem jako pilot RAF przeżył przygodę, którą znany pisarz literatury sensacyjnej Frederick Forsyth opisał w jednej ze swoich książek.

Współpracownik PRL-owskiego wywiadu

Pogłoski o służbie Halika w Wehrmachcie dotarła także do PRL-owskiego wywiadu, z którym zresztą współpracował przez ponad dekadę. Zachowała się taka notatka z 1972 roku, do której dotarł Mirosław Wlekły:

     Nie jest wyjaśnione, gdzie [Halik] przebywał w okresie okupacji. Z posiadanych dotąd informacji wynika, że okres wojny spędził w Wehrmachcie. Ta informacja pochodzi z jego otoczenia, jak również od nieustalonego wujka, mającego zamieszkiwać na terenie Wrocławia. Druga wersja mówi, że wojna zastała go w podchorążówce w Toruniu. W 1939 roku udał się do Anglii i przez okres wojny był pilotem, latając na myśliwcach w polskich i brytyjskich dywizjonach lotniczych. Ma posiadać z tego okresu liczne odznaczenia.

Wymienionego w notatce wujka Tony odwiedził we Wrocławiu podczas pobytu w Polsce w 1962 roku. Chciał mu się wytłumaczyć ze służby w armii okupanta. Zapewniał, że wybrał Luftwaffe, ponieważ chciał zdezerterować uprowadzonym samolotem. Krewny wyrzucił go za drzwi…

***

Źródła fotografii:

  1. Domena publiczna.
  2. Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0.
  3. Wikimedia Commons CC BY-SA 3.0 de.
  4. Domena publiczna.
  5. Wikimedia Commons CC BY-SA 2.0
  6. Domena publiczna.

Bibliografia:

  • Ryszard Kaczmarek: Polacy w Wehrmachcie, Kraków 2010. 
  • Mirosław Wlekły: Tu byłem. Tony Halik, Warszawa 2017.
  • Zbiorowe: Okupowana Polska w liczbach, Warszawa 2022.

 

Komentarze

  1. Sprzedany dla Henryka Sienkiewicza.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co jest nie tak w tym zdaniu:)?

      Usuń
    2. sprzedany



























      Sprzedany Henrykowi Sienkiewiczowi

      Usuń
    3. Ale pałacyk w Oblęgorku nie został sprzedany Henrykowi Sienkiewiczowi, tylko zakupiony dla niego przez specjalnie powołany komitet obywatelski i ufundowany ze składek społecznych.

      Usuń

Prześlij komentarz