Judasze! S******* dziadu! To Najłagodniejsze z okrzyków, jakie można było usłyszeć w Kielcach. Na Agrotech przyjechało blisko pięciuset rolników – nie tylko z Lubelszczyzny.

- Mamy dosyć! Nie można zamiatać naszych spraw pod dywan i obiecywać nam gruszek na wierzbie! – denerwowali się.

Oprowadzimy ministra po targach!

Kilka autobusów wypełnionych po brzegi rolnikami stowarzyszonymi przy Oszukanej Wsi podjechało pod targi jeszcze przed 9 rano. Czekali na moment, w którym minister Kowalczyk, który otwierał targi, wyjdzie na halę.

Chcemy oprowadzić ministra po targach, pokazać mu, że jesteśmy, że nasze problemy nie zniknęły. Mamy dosyć bezradności rządu - zapowiadał Wiesław Gryn, jeden z organizatorów protestu.

Kiedy szef resortu rolnictwa pojawił się wśród stoisk, rolnicy zaczęli gwizdać i krzyczeć. Premier został szybko wyprowadzony z hali przez ochronę, jednak protestujący podążali za nim. Przez kilka minut skandowali pod budynkiem, w którym urzędnik się schronił. Nie obyło się bez przepychanek pomiędzy rolnikami a ochroną.

Po kilku minutach do protestujących wyszli przedstawiciele strony rządowej. Zaprosili na rozmowy pięciu przedstawicieli rolników. Warunkiem było jednak zdjęcie kamizelek. 

My już nie chcemy z Wami gadać! - krzyczeli rolnicy.

Z nerwową reakcją spotkały się też pytania przedstawicielki rządu, która pytała, czego oczekują strajkujący.

To nic nowego! Czy rząd nas w ogóle słucha, kiedy do nich mówimy? Po co były te rozmowy, kiedy oni nadal nie wiedzą, o co nam chodzi? - bulwersowali się.

Przemieszczając się wśród wystawców dało się usłyszeć głosy poparcia dla protestujących.

Nareszcie! - dało się usłyszeć. - Sytuacja polskiej wsi jest tragiczna.