Ta historia przydarzyła się pasażerom jadącym w piątek z Kołobrzegu do Choszczna, ale z dwoma przesiadkami właśnie w Białogardzie oraz w Stargardzie. Zdarzenie relacjonuje nam pan Kacper.
- Podróż rozpocząłem w piątek w Kołobrzegu o godzinie 19.55 - opowiada nasz Czytelnik. Do Białogardu dojechał 30 minut później.
- Tutaj okazało się, że pociąg, na który mieliśmy się przesiąść, jest opóźniony. Ostatecznie okazało się, że to opóźnienie wyniesie aż 220 minut.
Najgorsze - wspomina wciąż jeszcze zdenerwowany pan Kacper - nastąpiło o godzinie 22.
- Osoba podająca się za zarządcę dworca poinformowała nas, w dość nieprzyjemny sposób, że pomieszczenie zostanie zamknięte o godzinie 22.30, musimy je więc opuścić.
W poczekalni znajdowało się wtedy kilkanaście osób, wszystkie czekały na ten opóźniony pociąg. Miały czekać nawet cztery kolejne godziny.
- Jako posiadacz biletu na przejazd odmówiłem więc opuszczenia dworca, ponieważ zostałbym zmuszony do przebywania na zewnątrz kilka godzin do najbliższego pociągu. A temperatury tej nocy osiągały wartość maksymalnie 2 stopni Celsjusza - podkreśla pan Kacper.
Dodaje, że „ochroniarza” to niewiele, a właściwie nic nie obchodziło. Wezwał nawet patrol policji. I policjanci przyjechali.
- Co ciekawe, naprawdę mnie wylegitymowali, jak jakiegoś przestępcę i zmusili do opuszczenia dworca. A gdy drzwi się zamknęły i „problem” z niewygodnym podróżnym zniknął, poinformowali mnie, że to już nie ich sprawa i mam zgłosić się ze skargą do PKP. Usłyszałem jeszcze, na moje pytanie co ja mam teraz zrobić, że mogę iść prosto, za Biedronką skręcić w prawo, to dojdę do ogrzewalni dla bezdomnych. Tak więc o godz. 23, w obcym mieście, choć z aktualnym biletem, zostałem wyproszony z dworca i odesłany do punktu dla bezdomnych. Nie zaproponowano mi wsparcia, przewoźnik nie zapewnił komunikacji zastępczej, a zarządca mógł w kryzysowej sytuacji po prostu pozostawić dworzec otwarty i poprosić policję o dozór, a nie przegonić nas. Postawiono jednak na siłowe i skandaliczne rozwiązanie, czyli wyrzucenie z dworca.
Rzecznik PKP Bartłomiej Sarna przyznaje, że dworzec w Białogardzie jest czynny do godz. 22.30, ale, jak zaznacza, po spełnieniu określonych warunków istnieje możliwość wydłużenia godzin pracy obiektu właśnie w sytuacjach awaryjnych. Dlaczego więc wygoniono pasażerów, nie umiał nam odpowiedzieć. Ale zapewnił, że sprawę wyjaśni.
- Wystąpiliśmy do agencji ochrony świadczącej usługi na rzecz PKP z wnioskiem o złożenie wyjaśnień w sprawie - zapowiedział.
Na razie więc jeszcze nikt pana Kacpra i pozostałych podróżnych nie przeprosił. Liczą na to, że PKP wyciągnie jednak z tego lekcję na przyszłość.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?