Dzika lokatorka od pół roku nie płaci za mieszkanie. Podróżnicy zamieścili rozpaczliwy apel: Ukradli nam dom

Borys i Ola to podróżnicy, którzy jeżdżą po świecie i swoimi odkryciami dzielą się na fanpage'u "Planeta abstrakcja". Po półrocznym pobycie na Madagaskarze wrócili do kraju i opisali historię, która jak ulał pasuje do nazwy ich profilu, choć, trzeba przyznać, sytuacja do najprostszych nie należy. "Wróciliśmy do Polski, żeby walczyć o nasze mieszkanie!" - piszą w mediach społecznościowych.

Podróżnicy postanowili wynająć swoją kawalerkę w Poznaniu młodej dziewczynie. Kto by się spodziewał, że studentka przez pół roku zapłaci jedynie za dwa tygodnie i będzie żyła na ich koszt? Swoje doświadczenia z dziką lokatorką opisali na Facebooku.

Zobacz wideo Poznań: 27-latek zatakował kuriera InPostu igłą ze strzykawką

Podróżnicy postanowili przed wyjazdem na Madagaskar latem 2022 roku wynająć swoją kawalerkę. "Lokatorka po wprowadzeniu zapłaciła za dwa tygodnie lipca i nic więcej. Pół roku życia na nasz koszt. Nie płaciła rachunków, nie wpuszczała nikogo do odczytu wodomierzy. Nie odbierała telefonów, SMS-ów, poczty" - piszą poszkodowani.

Gdy tymczasem kobieta nie płaciła rachunków. Twierdziła, że "zna swoje prawa". Na pytanie, dlaczego nie reguluje opłat, nie podała żadnych konkretnych powodów. Właściciele kawalerki natomiast płacą za prąd, gaz i wodę. "Według polskiego prawa jesteśmy zobowiązani to robić. Nie możemy jej nic odłączyć pod groźbą postępowania karnego!" - czytamy na Facebooku. 

Lokatorkę chroni "mir domowy"

Miesiąc temu otrzymali informację, że spółdzielnia podnosi im opłaty za wodę (półtora raza więcej!), i ponieważ lokatorka nie wpuszcza nikogo do środka i nie umożliwia zrobienia odczytów, muszą to zaakceptować i płacić.

Podróżnicy nie mogą wyrzucić dzikiej lokatorki z własnego mieszkania, bo chroni ją tzw. mir domowy. Policja stanie w jej obronie, dopóki nie okażą decyzji o eksmisji.

"Mamy dość. Przez dziką lokatorkę straciliśmy już około 20 tys. zł. Mamy zszargane nerwy, wszystkie plany się posypały. Musieliśmy odpuścić niektóre tematy w Brazylii" - piszą zrezygnowani i publikują wymowne zdjęci, na którym niczym bezdomni, którzy zostali zmuszeni do spania w namiocie w parku, bo choć mają mieszkanie, nie mogą się do niego dostać. Prawo jest po stronie dzikiej lokatorki.

Wiele osób myśli, że sposobem na rozwiązanie problemów tzw. dzikich lokatorów jest umowa najmu okazjonalnego, podpisana u notariusza. "Rozmawialiśmy z ludźmi, który podpisali takie umowy, sprawdzili najemców i mimo tego walczą latami o swoje mieszkanie. Zasięgnęliśmy też porad prawników. Powiedzieli wprost - sprawa będzie się toczyć latami, pieniędzy i tak nie odzyskamy. (...) Zdecydowaliśmy się opisać sprawę publicznie ku przestrodze innych" - tłumaczą podróżnicy. 

Co na to prawo?

Jak czytamy na stronie kancelarii Skarbiec, "gdy lokator zamieszkujący bezprawnie w naszym lokalu nie chce się z niego wyprowadzić, nie warto czekać bezczynnie. W takiej sytuacji niedopuszczalne są także rozwiązania siłowe. By skutecznie i zgodnie z prawem pozbyć się intruza, należy wszcząć postępowanie eksmisyjne". Eksmisja jest możliwa do przeprowadzenia na podstawie prawomocnego wyroku sądu, opatrzonego tzw. klauzulą wykonalności.

Swego czasu głośno było o pani Laurze, która mieszkała z 19-miesięcznym dzieckiem i przez 1,5 roku nie płaciła ani za lokal, ani zużycie mediów.  Paweł Lewandowski z Kancelarii Adwokackiej JST wspominał w rozmowie z redakcją natemat.pl, że w Warszawie pozew o eksmisję jest rozpatrywany około dwóch lat w I instancji - Sądzie Rejonowym. Następnie trafia do Sądu Okręgowego, co sprawia, że sprawa ciągnie się kolejne 1,5 roku. Łącznie cała sprawa może zająć nawet cztery lata. Dopiero gdy komornik otrzyma nakaz, w asyście policji i przy zachowaniu odpowiednich zasad może przeprowadzić eksmisję.

Lokatorzy na gorszej pozycji

Jakub Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów uważa, że w uprzywilejowanej sytuacji są jednak właściciele nieruchomości.

- Niestety bardzo często pokutuje przekonanie, że "właściciel może wszystko", co oczywiście nie jest prawdą. Policja nie chroni lokatorów eksmitowanych na dziko, a prokuratury umarzają postępowania np. o nękanie lokatorów. Te zapisy prawa są zupełnie teoretyczne - zauważył w rozmowie z redakcją natemat.pl Jakub Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów.

Źródła: Facebook / natemat.pl / Kancelaria Skarbiec

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.