Skandal z Mamą Ginekolog robi się coraz głośniejszy. Reagują kolejne instytucje

"Emilka do mnie dzisiaj napisała, czy może do mnie wpaść zrobić USG. Napisałam: tak, tak, kończę pracę za 40 minut, to wpadnij" - czytamy w relacji udostępnionej przez Mamę Ginekolog w mediach społecznościowych.

"Dlaczego moje koleżanki mają u mnie badania? To jest normalne, że każdy lekarz zajmuje się swoją rodziną i znajomymi w swoim wolnym czasie. Każdy lekarz tak robi. To jest sposób, żeby skrócić kolejki, żeby skrócić dostęp do lekarzy" - dodała Nicole Sochacki-Wójcicka.

Przypomnijmy. Mama Ginekolog zajmuje pierwsze miejsce w rankingu najpopularniejszych influencerów medycznych na Instagramie i Facebooku. Zestawienie wg autorskiego wskaźnika Influence Score przygotowała agencja Procontent Communication oraz firma badawcza Sotrender.

Sprawa Mamy Ginekolog: NFZ chce wyjaśnień od szpitala, lecznica reaguje

Narodowy Fundusz Zdrowia odniósł się do internetowego zamieszania wokół wypowiedzi lekarki znanej ze swojej działalności internetowej jako Mama Ginekolog. Medyczna centrala zaznaczyła, że w "trybie pilnym" domaga się wyjaśnień od szpitala, gdzie przyjmuje ginekolożka.

"Nie ma zgody na przyjmowanie koleżanek i rodziny poza kolejnością w ramach kontraktu z NFZ. W trybie pilnym żądamy wyjaśnień od Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM, gdzie przyjmuje Mama Ginekolog. Nie ma lepszych i gorszych pacjentów" - poinformował Narodowy Fundusz Zdrowia na Twitterze.

Ministerstwo Zdrowia, poproszone przez “Puls Medycyny” o komentarz do sprawy, przypomniało, że organem upoważnionym do prowadzenia kontroli w takich sprawach jest NFZ, “który stoi na straży interesów pacjentów”.

Resort podkreślił, że jeżeli rzeczywiście lekarka przyjmowała w ramach kontraktu z NFZ znajomych i rodzinę poza kolejnością, to zdecydowanie powinna ponieść karę. “Pytanie o tolerowanie takiej praktyki przez przełożonych pozostaje na razie otwarte i zostanie zweryfikowane w drodze kontroli” - napisało MZ.

Jak poinformował “Puls Medycyny” rzecznik prasowy Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Jarosław Kulczycki, lekarka Nicole Sochacki-Wójcicka nie jest pracownikiem WUM, lecz odbywa specjalizację z ginekologii w Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka w trybie rezydenckim.

– Specjalizacja została zwieńczona pozytywnym wynikiem egzaminu, rezydentka czeka na zakończenie formalności związanych z przyznaniem jej tytułu lekarza specjalisty w zakresie ginekologii - podkreślił.

Dodał, że UCZKiN jest spółką, nad którą WUM sprawuje kontrolę właścicielską.

“JM Rektor WUM Zbigniew Gaciong zwrócił się do władz spółki UCZKiN o wyjaśnienia dotyczące kroków, jakie zostaną podjęte w sprawie lek. Nicole Sochacki-Wójcickiej. W odpowiedzi otrzymanej od zarządu spółki UCZKiN czytamy, że zostanie powołany zespół kontrolny, a wyniki jego prac przekazane do NFZ i pracownikom UCZKiN” - informuje Kulczycki.

Według informacji Wirtualnej Polski w sprawę zaangażował się także Marek Dudziński, szef gabinetu ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Ministerstwo Zdrowia podało dalej wpis NFZ z komunikatem ws. Mamy Ginekolog.

Sprawę Mamy Ginekolog ma zbadać rzecznik odpowiedzialności zawodowej

W sprawie wypowiedzi lekarki-celebrytki 6 lutego miało wpłynąć zgłoszenie do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej (OROZ) który - jak przekazuje Wirtualnej Polsce OIL w Warszawie - "z całą uwagą i dokładnością rozpatrzy skargę".

"Co do zasady, przyjmowanie pacjentów w ramach środków publicznych pochodzących z NFZ po godzinach pracy lekarza nie powinno mieć miejsca i jest sprzeczne z etyką lekarską" - napisała do WP Olga Rasińska, rzecznik Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.

Jeśli OROZ stwierdzi, że zaistniały nieprawidłowości, skieruje do Okręgowego Sądu Lekarskiego wniosek o ukaranie lekarki.

W art. 83. Ustawy o izbach lekarskich czytamy, że sąd lekarski może orzekać następujące kary: upomnienie, nagana, kara pieniężna, zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w jednostkach organizacyjnych ochrony zdrowia na okres od roku do pięciu lat, ograniczenie zakresu czynności w wykonywaniu zawodu lekarza na okres od sześciu miesięcy do dwóch lat, zawieszenie prawa wykonywania zawodu na okres od roku do pięciu lat oraz pozbawienie prawa wykonywania zawodu, o którym mowa w art. 5 zadania samorządu lekarzy pkt 3-3c.

“Puls Medycyny” we wtorek (7 lutego) po południu skierował pytania w opisanej sprawie do m.in. do NFZ, OIL w Warszawie, a także bezpośrednio do Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM. 8 lutego do sprawy odniosły się NFZ oraz szpital, w którym pracuje Mama Ginekolog.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Sprawa Mamy Ginekolog: jest oświadczenie szpitala i informacja o kontroli NFZ

Onet: Pabiś, medialny ekspert od szumów usznych, nie jest ani lekarzem, ani naukowcem