0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plSławomir Kamiński / ...

Historię i umocowanie polityczne Daniela Obajtka można śledzić na kilka sposobów. Czytając artykuły śledcze, takie jak na przykład ten, który ukazał się w poniedziałek (30.01.2023) na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej". Albo poprzez analizy cen paliw i decyzji podejmowanych przez Orlen, które publikujemy w OKO.press. Cennym źródłem informacji są też oficjalne komunikaty: Orlenu, służb specjalnych czy Najwyższej Izby Kontroli. Często nie odpowiadają one na zadane pytania, ale przez to odsłaniają to, co chcą ukryć.

Tak jest w przypadku wspomnianego tekstu „Wyborczej". Od jego publikacji zawzięcie milczało ABW i sam Obajtek oraz jego pełnomocnik prawny), za to zabrało głos biuro prasowe Orlenu. I nic nie wyjaśniło. Wręcz przeciwnie - zadziwiło wszystkich swoim komunikatem. A potem ABW opublikowało nagle oświadczenie. Pełnomocnik drugie. I wciąż najważniejsze pytania unosiły się w powietrzu. Bez odpowiedzi.

Zaraz po poniedziałkowej publikacji „Gazety Wyborczej" w podcaście „Powiększenie" gościł współautor tekstu - Wojciech Czuchnowski. Posłuchaj lub przeczytaj wywiad o jego śledztwie, o reakcjach zainteresowanych podmiotów i o ich milczeniu. A przede wszystkim o Danielu Obajtku.

Przeczytaj także:

„Powiększenie” to podcast Agaty Kowalskiej, dziennikarki OKO.press. Dwa razy w tygodniu autorka zadaje doskonale przygotowane, precyzyjne pytania politykom, ekspertkom, a czasem uczestnikom wydarzeń. Postanowiliśmy publikować także zapis tekstowy podcastów, żeby podkreślić ich wartość, bo informują, objaśniają i skłaniają do myślenia. Liczymy także na to, że osoby, które wolą czytać niż słuchać, zachęcimy do zmiany tego nastawienia i sięgną po podcasty Kowalskiej. Czyta się je dobrze, ale słucha jeszcze lepiej.

Agata Kowalska: Daniel Obajtek był osobowym źródłem informacji (OZI) w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W czasach pre-orlenowskich, w czasie wójtowania Pcimowi. Tak informuje dzisiejsza (30 stycznia 2023 - przyp. red.) „Gazeta Wyborcza” piórem Wojciecha Czuchnowskiego i Jarosława Sidorowicza. A źródłem informacji miał być Obajtek mało przydatnym, za to powiązanym z niejaką Beatą Z., ówczesną chorążą ABW, potem skazaną karnie za oszustwa finansowe. Obecnie pracownicą Orlenu.

I to tylko część historii opowiadanej dzisiaj na pierwszych stronach „GW”. Odpowiedziało na nią już Biuro Prasowe Orlenu. Co odpowiedziało? I jakie znaczenie obecnie ma to, czy Obajtek był lub nie był udanym, bądź nie, informatorem ABW? Spróbuję się tego dowiedzieć w dzisiejszym „Powiększeniu". Zapraszam!

A przy drugim mikrofonie Wojciech Czuchnowski, dziennikarz śledczy „Gazety Wyborczej” współautor artykułu, dzień dobry, Wojtku.

Wojciech Czuchnowski: Dzień dobry, dzień dobry państwu.

A w „Powiększeniu” cofamy się w czasie, do lat 2009-2014. Obajtek jest już wtedy od trzech lat wójtem gminy Pcim. Zapewne wielu z was, tak jak ja, zastanawia się, dlaczego wójt Pcimia miałby przydawać się ABW. I odpowiedź znajdujemy w artykule. Piszecie: „Delegatura ABW w Krakowie zajmowała się przekrętami w rafinerii Trzebinia. Obajtek znał się na komponentach używanych przez mafię do nielegalnego mieszania paliw”. Ale dalej mowa jest o tym, że „informacje od Obajtka okazały się bezwartościowe”. To skoro nie był przydatny, to po co miałby współpracować z ABW, z Beatą Z., a ona z nim?

No właśnie, problem polega na tym, że sama współpraca ze służbami niepodległej Polski w charakterze źródła informacji czy konsultanta nie jest niczym złym. I też nie jest niczym złym, że ktokolwiek by doradzał ABW w sprawie mafii paliwowej. Jako pracownik firmy zajmującej się chemikaliami Daniel Obajtek rzeczywiście mógł się dobrze orientować w komponentach, które przydawały się w trakcie tzw. mieszania paliw.

I nie byłaby to żadna sensacyjna informacja, tyle tylko, że

pani chorąża Beata Z. ukryła przed przełożonymi, że Daniel Obajtek jest jej dobrym znajomym.

Oboje zresztą mieszkają w tych samych okolicach. I zaprezentowała go służbom jako cenne źródło. Zostało to negatywnie zweryfikowane przez jednego z funkcjonariuszy ABW, który zajmował się mafią paliwową. Został on zaproszony na jedno ze spotkań z Danielem Obajtkiem i ocenił informacje, które Obajtek miał do przekazania, jako kompletnie bezwartościowe. Jako takie, które można zdobyć w internecie, takie, które są dla ABW oczywiste. I od słowa do słowa podczas rozmowy z przełożonymi wydało się, że Beata Z. ukryła fakt, że jest dobrą znajomą Daniela Obajtka. Wybuchł z tego mały skandal.

Ale czy Obajtek pobierał za to pieniądze? Za to informowanie, za to ewentualnie konsultowanie? Czy Beata Z. coś na tym zyskiwała? O co chodziło w tym dealu?

Tego nie wiemy. Daniel Obajtek nie odpowiedział na nasze pytania, wysłane ładnych parę dni temu. A pytaliśmy tam m.in., czy pobierał wynagrodzenie za swoje informacje, czy też korzyści w innej formie. Na pewno pieniądze pobierała Beata Z., jako oficer prowadzący informatora. Albo było to konkretne wynagrodzenie za informacje, albo, nie wiem, rachunki za hotel, rachunki za obiad, za jakieś prezenty. To jest standard w służbach, odkąd one tylko istnieją. Tylko, jak się okazało w przypadku tego informatora, były to kwoty pobierane za informacje, które albo nie miały żadnej wartości, albo nawet nie były dostarczane. Tutaj nawet

trudno powiedzieć, czy Daniel Obajtek miał świadomość tego, że Beata Z. go zarejestrowała.

Ciekawszy jest dalszy ciąg tej historii. Na przełomie 2017 i 2018 roku Beata Z. odchodzi z ABW w dosyć już ciężkiej atmosferze, w atmosferze podejrzeń o to, że sprzeniewierzyła pieniądze z funduszu operacyjnego. Najpierw się mówiło o 30 tys. złotych. Z części tych pieniędzy się wytłumaczyła, skończyło się więc na kwocie ok. 10 tys. złotych.

I Beata. Z. po odejściu z ABW niemal natychmiast zatrudniona zostaje w Orlenie;

w tym samym momencie, kiedy Orlenem zaczyna kierować Daniel Obajtek. Na dodatek Beata Z., wobec której prowadzone już wtedy były czynności ABW związane z tymi nieprawidłowościami, dostaje w Orlenie bardzo ważną funkcję osoby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo infrastruktury. Czyli kogoś, kto musi być nieskazitelny, musi mieć poświadczenie bezpieczeństwa z ABW.

I tak Beata Z. pracuje, chyba do dzisiaj. Orlen nie odpowiedział nam, jaki jest jej obecny status. Czy pracuje na tym stanowisku, mimo że w marcu 2022 r. sąd wymierzył jej karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i zobowiązał do pokrycia szkód, jakie wyrządziła.

Może wyrok karny w sprawie malwersacji pieniędzy nie jest przeciwwskazaniem do pełnienia ważnych funkcji w Orlenie? W końcu nie jest to strategiczna spółka skarbu państwa, tylko zwykła, mała firemka.

„Firma prywatna” - jak utrzymuje Orlen, co dosyć bulwersuje i opinię publiczną, i opozycję. Bo owszem, skarb państwa ma w Orlenie tylko 49 proc. udziałów, ale poprzez udziały innych firm państwowych tak naprawdę Orlen jest całkowicie kontrolowany przez państwo. Więc mówienie, że to jest firma prywatna, jest fikcją.

Tak, wszyscy poza Orlenem i politykami PiS wiedzą dobrze, jaka jest funkcja tej spółki i innych ważnych spółek skarbu państwa w naszym kraju.

Nie do końca! Całkiem niedawno złapałem Jarosława Kaczyńskiego na twierdzeniu wprost, że Orlen jest państwową firmą. On powiedział około dwa tygodnie temu. Sądzę, że nie konsultował się z Obajtkiem i jego prawnikami, którzy na przykład nie chcą wpuścić NIK do Orlenu, w związku z tym, że uważają, że „to jest firma prywatna”.

Przyjrzyjmy się jeszcze Danielowi Obajtkowi, bo o Beacie Z. więcej przeczytacie państwo na łamach „Gazety Wyborczej”. Mnie ciekawi wątek, o którym już wcześniej wielokrotnie wszyscy dyskutowaliśmy, czyli niemożność dopuszczenia prezesa Orlenu do informacji tajnych. Czy to właśnie ten news, który dzisiaj publikujecie, czyli bycie osobowym źródłem informacji dla ABW to powód, dla którego Obajtek nie przeszedł tych procedur?

Dokładnie bycie takim nieudanym źródłem informacji, takim fejkowym źródłem informacji, jakim Obajtek się okazał po zwerbowaniu przez Beatę Z. To jest bardzo poważna przeszkoda, wskazująca na to, że taki informator jest niewiarygodny, więc nie może dostać poświadczenia bezpieczeństwa.

Ale zaraz, chwileczkę, przed chwilą powiedziałeś, że być może Obajtek nawet nie wiedział, że widnieje w rejestrach ABW!

Otóż to, otóż to. Wymagałoby to zapewne sprawdzenia czy Daniel Obajtek zdawał sobie sprawę z tego, że jego przyjaciółka zarejestrowała go jako tajnego współpracownika. Nieoficjalnie wiemy, że tam są kwestionowane podpisy informatorów na dokumentach o przekazaniu im pieniędzy. Być może ona na przykład fałszowała pokwitowania Daniela Obajtka? Ale jakoś nie przeszkadzało mu to, by wyciągnąć do niej pomocną dłoń i zatrudnić ją w Orlenie na wysokim stanowisku. I trzymać ją tam do dzisiaj. I to od chwili, gdy tylko objął funkcję prezesa Orlenu.

Na szczęście nie musimy się domyślać, jak było naprawdę, ponieważ mamy świeżuteńkie oświadczenie Orlenu w reakcji na wasz artykuł. Nikt się pod nim nie podpisał; widnieje tylko adnotacja „Biuro Prasowe PKN Orlen”. A samo oświadczenie brzmi tak:

View post on Twitter

„Daniel Obajtek, prezes zarządu PKN Orlen, nie był nigdy zarejestrowany jako współpracownik ABW. Całkowicie nieprawdziwa jest opublikowana dziś przez „Gazetę Wyborczą" informacja o jakiejkolwiek współpracy Pana Daniela Obajtka z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w szczególności w charakterze konsultanta, czy też osobowego źródła informacji. Całkowicie nieuprawnione jest także łączenie osoby Pana Daniela Obajtka z panią Beatą Z. W związku z publikacją przez dziennikarzy nieprawdziwych informacji, Daniel Obajtek podejmie niezwłocznie kroki prawne mające na celu ochronę jego dobrego imienia.” (pis. oryg.)

Skąd biuro prasowe PKN Orlen wie, że Obajtek nigdy nie był zarejestrowany jako współpracownik ABW? Skoro, jak mówisz, być może nawet sam Obajtek o tym nie wie?

Dokładnie. Biuro prasowe nie może tego wiedzieć. Co ważne, i biuro prasowe, i sam Obajtek mieli kilka dni na to, żeby sformułować jakąś sensowną odpowiedź na to pytanie. Zupełnie inaczej by to wyglądało, gdyby na przykład Daniel Obajtek sam oświadczył, że nigdy nie współpracował. Musielibyśmy to uwzględnić, musielibyśmy trochę inaczej o tym napisać.

A czym to się różni?

Różni się tym, że w tym pierwszym przypadku Orlen bierze na siebie cały ciężar tego twierdzenia. I zostawia dla siebie informację, skąd w ogóle o czymś takim wie. A przecież nie może czegoś takiego wiedzieć! A w tym drugim przypadku, o swojej wiedzy informowałby sam zainteresowany, czyli Daniel Obajtek. Tym bardziej, że sprawa dotyczy przecież okresu, zanim on został prezesem Orlenu.

No właśnie, zastanawiałam się czy nie powinien się, jeśli już, wypowiedzieć urząd gminy Pcim! Skoro to jest historia z czasów, gdy Obajtek był wójtem. Więc jeśli już to gmina Pcim powinna się bronić, a nie Orlen.

Albo sam Obajtek. Myśmy skierowali też pytanie do jego adwokata, który się zwyczajowo zajmuje jego prywatnymi sprawami. Ale nagle adwokat odpowiedział nam, że nie jest umocowany do reprezentowania Obajtka w tej sprawie. I to był nasz ostatni kontakt. (2.02.2023 biuro prasowe PKN Orlen opublikowało oświadczenie owego adwokata, czyli mec. Macieja Zaborowskiego w reakcji na nową publikację „GW". Nie pojawia się tam jednak wyjaśnienie żadnej z kwestii omawianych w tym odcinku „Powiększeniu". Stanowisko to znajdziesz tutaj - przyp. red.)

Czy już po publikacji odezwała się do was ABW? Wasz tekst według mnie wręcz ośmiesza Agencję. Piszecie przecież, że Beata Z., dobra znajoma Obajtka, zarejestrowała go jako źródło informacji, potem pozostawiono ją w służbie, mimo wiedzy, że pracowała w sposób nierzetelny. Teraz mamy to oświadczenie Orlenu, które też jest swoistego rodzaju robieniem sobie jaj z Agencji Bezpieczeństwa. Czy ABW się do was odzywała z prośbą o sprostowanie albo groziła krokami prawnymi?

Dzisiaj (30.01. 2023, czyli w dniu publikacji tekstu – przyp. red.) nie. Natomiast przed publikacją ABW napisała, że w ogóle nie będzie odpowiadała na nasze pytania. Potwierdziła, że Beata Z. u nich pracowała i skierowała nas do prokuratury, która się zajmowała śledztwem w jej sprawie i która skierowała do sądu akt oskarżenia. I tyle.

(Reakcja ABW nastąpiła 4 dni później, 02.02.2023. Dotyczyła kolejnego tekstu Wojciecha Czuchnowskiego o Danielu Obajtku i ani słowem nie odnosiła się do postawionych w poniedziałkowym tekście pytań i zarzutów - przyp. red.)

Natomiast myślę, że całkiem sensowna byłaby odpowiedź na pytanie, czy osoba z takimi problemami mogła i może zajmować się ochroną infrastruktury Orlenu.

To może na to pytanie powinno odpowiedzieć biuro prasowe?

W ogóle się tym nie zajmują. Natomiast odcinają całkowicie Obajtka od Beaty Z., co jest jakimś karkołomnym zabiegiem, bo ta relacja osobista jest potwierdzona i nikt jej wcześniej nie zaprzeczał.

To jest bardzo ciekawy moment w naszej rozmowie i tej historii. Gdy mamy pewną oczywistą informację i absolutne zaprzeczenie ze strony biura prasowego firmy, której Obajtek obecnie jest prezesem. Zastanawiam się, czy Daniel Obajtek jest pierwszym oligarchą państwa PiS? Szukałam przed naszą rozmową różnych informacji i Google mi przy okazji wyświetliły, że bardzo wiele osób wrzuca do wyszukiwarki pytanie „kto stoi nad wójtem w gminie?”. I w naturalny sposób zaczęłam się zastanawiać, czy kto stoi nad Obajtkiem. Czy ktoś kontroluje postępowanie tego człowieka i jego małe imperium? Czy też jest on zupełnie samodzielnym oligarchą?

O kontroli tutaj nie ma mowy, natomiast

działania Obajtka legitymizuje i chroni wyłącznie Jarosław Kaczyński.

Daniel Obajtek jest całkowicie zależny od tego, czy Jarosław Kaczyński zdecyduje, by był dalej prezesem Orlenu lub nie. Pytanie, co w zamian Obajtek daje Kaczyńskiemu i to jest bardzo ciekawe zagadnienie. Ja mam kilka pomysłów. Pamiętajmy, że był taki okres, kiedy pozycja Morawieckiego była bardzo słaba i gdyby nie publikacja kompromitujących nagrań, to prawdopodobnie Daniel Obajtek stałby teraz na czele rządu.

A co teraz Obajtek daje Kaczyńskiemu? Ja myślę, że na pewno dwie rzeczy. Po pierwsze, musiał w sposób absolutny przekonać do tego, że tylko on, Daniel Obajtek, jest w stanie zagwarantować to, że w Polsce będzie bez problemu dostępne paliwo na stacjach benzynowych w miarę zrównoważonych cen. Po drugie, ceny paliw w kraju, gdzie mamy praktycznie monopolistę (bo po połączeniu Lotosu z Orlenem Orlen ma absolutny monopol na sprzedaż paliw), mogą być bardzo ważnym narzędziem walki przedwyborczej.

Uzależniony od partii rządzącej prezes Orlenu może na przykład kilka miesięcy przed wyborami sztucznie obniżyć ceny paliw,

żeby pokazać wyborcom, że z tą władzą jest taniej, jest lepiej. Może działać wręcz wbrew interesom spółki tylko po to, żeby podbić notowania partii rządzącej. I myślę, że to jest bardzo taka istotna rzecz, dla której Kaczyński trzyma Daniela Obajtka.

Jakie znaczenie, twoim zdaniem, może mieć ta historia? To przecież już kolejny odcinek w szeregu artykułów „Gazety Wyborczej” i innych mediów na temat Obajtka i jego imperium. Jakie może mieć konsekwencje? Bo może żadne? Gdy przeczytałam wasz tekst, to pomyślałam „nic nowego pod słońcem”. Wiemy, że wokół Obajtka jest wiele afer, wiele znaków zapytania i że na wiele z pytań nie znamy odpowiedzi. Czy twoim zdaniem ta dzisiejsza odsłona posuwa nas jakoś do przodu? Może coś zmienić?

Zastanawia mnie bardzo nerwowa reakcja Daniela Obajtka na tę informację. Być może on uważa, że to jest jakiś bardzo wielki wstyd, że on miał jakąś relację z ABW. W końcu to było ABW z czasów rządów PO-PSL.

A może to jest kwestia tego, co myślą o współpracy z ABW przeciwnicy Obajtka w ramach Zjednoczonej Prawicy?

Nawet więcej: co myśli o współpracy z tajnymi służbami Jarosław Kaczyński, który ma do nich naturalną nieufność. Ale w takim szerszym planie, to ten tekst jest kolejnym dowodem na to, że Obajtek od samego początku robi w Orlenie absolutnie co chce, że traktuje tę spółkę, jak spółkę prywatną.

A cała machina państwa zaprzęgnięta jest do tego, żeby mógł pomagać partii i wręcz zapewnia mu bezkarność.

W tym przypadku zapewne też tak będzie.

Ale mówisz, że zastanawia cię ta nerwowość. Czy myślisz, że Daniel Obajtek zareaguje inaczej niż na wasze dotychczasowe teksty?

Na razie reaguje tak samo, jak reagował poprzednio, czyli zapowiedziami wytoczenia nam procesu. [Do czasu publikacji tego tekstu Wojciech Czuchnowski nie otrzymał żadnego pozwu - przyp. red.] Nerwowość może też wynikać z tego, że atmosfera wokół niego jednak coraz bardziej się zagęszcza. Mamy tę dziwną nominację Janiny Goss do rady nadzorczej Orlenu. Mówi się, że ona została oddelegowana przez Jarosława Kaczyńskiego żeby sprawdzić zarzuty pod adresem Obajtka, jeśli chodzi o niekorzystną dla strony polskiej umowę sprzedaży Lotosu. Powiedzmy, że ostatnio Daniel Obajtek nie ma lekkiego życia.

Prawie zabrzmiałeś, jakbyś mu współczuł.

Trochę mu współczuję.

;

Udostępnij:

Agata Kowalska

Autorka podcastów „Powiększenie”. W OKO.press od 2021 roku. Wcześniej przez 14 lat dziennikarka Radia TOK FM. Wielbicielka mikrofonu, czyli spotkań z ludźmi, sporów i dyskusji. W 2016 roku za swoją pracę uhonorowana nagrodą Amnesty International „Pióro Nadziei”.

Komentarze