Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
"La Maison" to książka Emmy Becker, w której opisuje dwa lata pracy w domu publicznym o tej samej nazwie. W wywiadzie przeprowadzonym przez Laurę Sophię Jung szczerze opowiedziała o powodach, które skłoniły ją do podjęcia pracy jako prostytutka. Jak sama przyznaje, to doświadczenie było mocno zaskakujące.
Emma Becker przeprowadziła się do Berlina w 2013 roku. W tym czasie napisała już jedną książkę pod tytułem "Monsieur". Autorka potrzebowała nie tylko pomysłu na nowe dzieło, ale i pieniędzy na jego wydanie. Podczas jednego ze spacerów po stolicy Niemiec przechodziła obok domu publicznego "La Maison". To właśnie wtedy pomyślała o zatrudnieniu się jako prostytutka. W ten sposób mogłaby pracować tylko dwa razy w tygodniu, mieć za co żyć, a przez resztę czasu opisywałaby swoje doświadczenia. Szybko zrealizowała swój pomysł. - Złożyłam aplikację drogą mailową i zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Szefowa chciała wiedzieć, jaką jestem kobietą, jak postępuję z mężczyznami, jaki mam stosunek do seksu i pracy seksualnej. - wspominała Becker - Ważne było dla niej, aby mój profil internetowy nie obiecywał niczego, czego bym nie spełniła. Podobało mi się to - podkreślała.
Autorka porównała pracę jako sexworkerka do kontaktów nawiązywanych przez aplikacje randkowe. - Będąc kobietą, na Tinderze jesteś traktowana jak dzi*ka, tyle że bez zapłaty. Dlatego łatwo było mi pracować jako prostytutka. Mężczyźni i tak zachowują się, jak klienci. - stwierdziła.
Emma Becker przyznała także, że sama, podobnie jak wiele innych osób miała uprzedzenia do prostytucji. Jak się jednak okazało, w "La Maison" czuła się niezwykle komfortowo. - To była bardzo przyjemna agencja. Dbano o mnie i poświęcano mi dużo uwagi. Przede wszystkim obowiązywała jedna zasada: jak nie chcesz pracować, to nie musisz. Zawsze możesz wrócić do domu. Nie czułam się jak dziwka, ale jak artystka. - wyznała.
- Jeśli jesteś prostytutką, musisz kochać swoją pracę, żeby się liczyła. W przeciwnym razie mówią, że jesteś wykorzystywana - stwierdziła Emma Becker - Każdy idiota, który pracuje w biurze, może powiedzieć: nie bardzo mam ochotę, ale muszę zapłacić rachunek, więc pracuję dalej. Z prostytutkami jest to równie żałosne i smutne. Szczerze mówiąc, wolałam pracować w burdelu niż dziesięć godzin na kasie za śmieszną pensję - podkreślała. Kobieta przyznała także, że dzięki pracy w "La Maison" zaczęła rozumieć matki dorabiające w ten sposób, gdy ich pociechy są w szkole. - W jeden dzień zarabiają tam tyle, ile normalnie dostają w tydzień. A resztę czasu mogą spędzić ze swoimi dziećmi - powiedziała.
Mogłoby się wydawać, że praca w domu publicznym może obrzydzić seks. Dla pisarki doświadczenia związane z prostytucją pozwoliły poprawić jej życie intymne. Przestała ubiegać się o akceptację partnerów i bardziej skupiła się na swoich pragnieniach. - Moja własna przyjemność jest teraz dla mnie o wiele ważniejsza. - stwierdziła Becker - Nie przespałabym się już z kimś tylko po to, by upewnić się, że jestem pożądana. Po prostu to wiem.