"Fakty" TVN opisały historię pani doktor neonatolog Jolanty Tyczyńskiej, która w styczniu otrzymała wezwanie do zapłaty z Narodowego Funduszu Zdrowia. Kwota opiewa na aż 160 tysięcy złotych. Termin płatności minął, a wynosił zaledwie czternaście dni od otrzymania wspomnianego wyżej pisma.
Lekarka przepisywała rodzicom, których dzieci cierpiały na astmę czy atopowe zapalenie skóry, nierefundowane mleko modyfikowane (dokładnie mieszankę aminokwasową dla dzieci z bardzo ciężką alergią) - ponieważ to refundowane szkodziło małym pacjentom. Wspomniane mleko jest refundowane przez NFZ, ale tylko do 18. miesiąca życia dziecka - starsze mają refundowane inne mleko, na które niektórzy pacjenci są uczuleni.
Tak było w przypadku Jasia, który źle reagował na refundowane mleko, dlatego rodzice chcieli wrócić do mieszanki nierefundowanej starszym dzieciom. W sumie Jolanta Tyczyńska przepisywała pierwsze mleko 14 dzieciom. Jednym z nich, poza Jasiem, była także Hania. - Mieliśmy za sobą kontakt z innym lekarzem, który powiedział, że jeżeli nie uda nam się podać Hance jedzenia, to ona po prostu umrze - powiedziała mama dziewczynki, której pomogła wspomniana lekarka. - To było jedyne mleko, jakie córka mogła jeść - dodała z kolei mama Urszuli.
Koszt jednej puszki nierefundowanego mleka, które starcza dziecku na dwa dni, wynosi około 170 złotych. Dzieci z najcięższymi alergiami musiały przyjmować je do ukończenia trzeciego roku życia. W związku z tym NFZ wystawiło lekarce rachunek na kwotę 160 tys. złotych za przepisywanie nierefundowanego leku.
- Nie zapłacę. Nie mam z czego. Poza tym nie uważam, żebym była w czymkolwiek winna. Nie może być takiej sytuacji, że lekarz, ratując życie pacjenta, musi za to zapłacić - powiedziała "Faktom" Jolanta Tyczyńska. W związku z brakiem zapłaty prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Filip Nowak ma skierować sprawę przeciwko lekarki do sądu, a potem do komornika. NFZ i Ministerstwo Zdrowia chcą też dodatkowo skontrolować Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Krakowie. NFZ nie komentuje tej sprawy.