Tesla Model Y. Niemcy nie chcą już jeździć Teslami. Co się stało?

Paweł Piątek
Anton V. chciał z kolegą uczestniczyć jako widz w meczach reprezentacji Niemiec, które odbywały się w ramach mistrzostw świata w Polsce, w dwóch miastach – Krakowie i Katowicach.
Anton V. chciał z kolegą uczestniczyć jako widz w meczach reprezentacji Niemiec, które odbywały się w ramach mistrzostw świata w Polsce, w dwóch miastach – Krakowie i Katowicach. Tesla
W swoim weekendowym wydaniu niemiecki portal i gazeta Berliner Zeitung opisuje trochę zabawną, a trochę przerażająco smutną historię dwóch kibiców niemieckiej drużyny w piłce ręcznej, którzy podróż na odbywające się w Polsce mistrzostwa świata w piłce ręcznej, postanowili pojechać wypożyczoną Teslą Y. Niby dojechali, ale na pierwszy mecz na który jechali z zapasem czasowym i tak nie zdążyli. Chcesz poznać całą historię?

Spis treści

Anton V. chciał z kolegą uczestniczyć jako widz w meczach reprezentacji Niemiec, które odbywały się w ramach mistrzostw świata w Polsce, w dwóch miastach – Krakowie i Katowicach.

A ponieważ chcieli uczestniczyć w kilku meczach zamiast kolei wybrali transport osobowy.

Początkowo chcieli wziąć z wypożyczalni spalinowego Volkswagena (który zresztą został uprzednio dużo wcześniej zarezerwowany), ale ponieważ dostarczone VW wg Antona miało nieodpowiedni profil opon zimowych, to wypożyczalnia zaproponowała w zamian elektryczną Teslę Y. Aby zachęcić wypożyczającego przedstawiono mu jako ogromną korzyść bezpłatne ładowanie na stacjach Tesli na całej trasie.

Podróż Teslą Y. Już źle od początku

Gdyby Anton z Hanoweru wybrał się spalinowym Volkswagenem jego podróż na mecz Kataru z Holandią (rozpoczynający się o 15:30), trwałaby, wliczając w to krótką przerwę, jakieś osiem i pół godziny.

Według danych katalogowych zasięg naładowanej Tesli Y wynosi 520 kilometrów. Nasi podróżnicy, mimo że jechali autostradą z prędkością 120-130 km/h musieli pomyśleć o pierwszym „tankowaniu” już po zaledwie… 250 km na A14 między Magdeburgiem a Lipskiem na stacji Tesli. Wskaźnik pokazywał bowiem tylko 10% naładowania baterii.

Pierwsze tankowanie było, tak jak obiecywano, bezpłatne i trwało ok. 50 minut.
Dla uczestników wycieczki nie było ono jakoś specjalnie dokuczliwe, bowiem siedzieli w ciepłym, nagrzanym wnętrzu pojazdu.

Drugi raz ładowanie wypadło w Dreźnie i kibice z przerażeniem stwierdzili, że choć w drodze byli tylko przez około 5 godzin, to aż półtorej z nich spędzili na stacjach ładowania. Dotarcie na mecz na godzinę 15:30, mimo wyjechania wcześnie rano, wydawało się być coraz bardziej odległe.

W końcu udało się dotrzeć na miejsce, ale już po rozpoczęciu spotkania. Podróż zamiast ośmiu i pół godziny autem spalinowym, zabrała prawie jedenaście godzin, z czego dwie i pół godziny zajęło samo ładowanie.

Podróż Teslą Y. To dopiero początek kłopotów

Już pierwsza próba ładowanie na stacji Tesli w Polsce ujawniła kolejny problem. Z bezpłatnego ładowania za pomocą aplikacji może skorzystać tylko właściciel samochodu. Niemiecka wypożyczalnia nie mogła nic na to poradzić i zamiast darmowego ładowania, Niemcom przyszło skorzystać z ogólnych, w dodatku płatnych stacji, i z mniejszą mocą, co wydłużyło czas ładowania.
I tak zamiast 50 minut, nagle musieli oni ładować baterię przez ponad półtorej godziny.

W dodatku zbyt nerwowo zaczęły reagować systemy wspomagające kierowcę i zapobiegające kolizji. I pomimo że przed Teslą Y nikt na autostradzie nie hamował awaryjnie, to auto samo, automatycznie kilkukrotnie zaczęło hamować z prędkości 120 km/h. Co było podobno niezwykle niebezpieczne.

Podróż Teslą Y. Bez ogrzewania

W drodze powrotnej Anton musiał zrobić aż trzy duże postoje, aby ładować auto za każdym razem przez półtorej godziny na stacji innej niż Tesla. Absolutną „atrakcją” był kolejny komunikat o błędzie na desce rozdzielczej, zaraz po ostatnim ładowaniu w Halle świadczący o awarii klimatyzacji i braku ogrzewania. Podobno dla obu Niemców, nie było miłe podróżowanie w wychłodzonym aucie przy minus 2 stopniach C. na zewnątrz.

Autor listu Anton V. zadaje retoryczne pytanie - jak to jest możliwe z samochodem, który ma zaledwie 5000 kilometrów przebiegu?

Ale Anton V. ma także i wnioski - samochód elektryczny ma sens jedynie w mieście i w przypadku posiadania własnej ładowarki domowej. Na dłuższych dystansach, szczególnie zimą, to nieporozumienie. W dodatku opłaty na publicznych stacjach ładowania były dwukrotnie wyższe, niż za paliwo na taki sam dystans do auta spalinowego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty