Egzorcyści przywiązali ją do łóżka, namaszczali krocze i okaleczali krzyżem. Tortury w piwnicach kościołów

REKLAMA
Irena twierdzi, że w kościele przywiązywano ją do łóżek, ławek i kaloryfera. Gdy wołała: "Boli!", słyszała od swojego głównego egzorcysty ks. Michała, że przemawia przez nią demon. Pomagali mu inni duchowni. Wykręcali jej ręce i się na niej kładli. Wtedy wyczuwała ich wzwody. Nie mogąc ruszyć się przez wiele godzin, sikała w ubranie.
REKLAMA
Zobacz wideo

Kupiła wenflon - najgrubszy, jaki był w aptece - by za jego pomocą otwierać sobie żyły. Początkowo tylko spuszczała krew, aby stracić przytomność. Chciała uśmierzyć ból, jaki w sobie nosiła, odkąd wpadła w ręce egzorcystów.

REKLAMA

Łącznie było ich kilkunastu. Wozili ją po całej Polsce - do przykościelnych piwnic i na plebanie - pod pretekstem wypędzania z niej złego ducha. Przywiązywano ją do łóżka, podtapiano wodą święconą i okaleczano drewnianym krzyżem. Podczas wielogodzinnych tortur cierpiała, bała się i traciła świadomość. Błagała, by przestali, ale nikt jej wołania nie słuchał. Brano je za głos szatana.

Gdy spuszczała krew i traciła przytomność, odnajdowali ją bliscy. A później wysyłali na rekonwalescencję do ośrodków rekolekcyjnych i klasztorów, gdzie znów doznawała przemocy. Gdy stamtąd uciekała, szukali jej funkcjonariusze policji i duchowni. Po odnalezieniu mówiła, że woli szpital psychiatryczny od egzorcyzmów. Ale w końcu i tak wracała w ręce księży.

Tamtego dnia napuściła ciepłej wody do wanny. Wkłuła sobie wenflon i go otworzyła. Tym razem liczyła na swój koniec. Ten jednak nie nadszedł, bo znaleźli ją bliscy i postanowili uratować. Tylko, że zamiast po karetkę, zadzwonili po księdza egzorcystę.

"Wkrótce jakaś kobieta może stracić życie"

Irena ma dzisiaj 30 lat. Po egzorcyzmach cierpi na zespół stresu pourazowego (PTSD), z którym mierzą się również weterani wojenni. Bardzo boi się zatłoczonych miejsc, bo przypominają jej te ciasne pomieszczenia kościołów, w jakich grupa mężczyzn szarpała ją i dotykała. Czasami dostaje ataków paniki w autobusie. Lękiem reaguje również na modlitwy, np. gdy ktoś w pociągu wyciąga różaniec. Jest jednak w terapii i wychodzi na prostą.

REKLAMA

- Egzorcyzmy wniosły w moje życie przede wszystkim zaburzenia psychiczne i traumę. Odebrały mi poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad własnym życiem. Zostałam skrzywdzona fizycznie i psychicznie, ale także zraniono moją duchowość. Kiedyś byłam zaangażowana duchowo, a później, gdy próbowałam wrócić do wiary, to przez swoją traumę nie potrafiłam - stwierdza w rozmowie ze mną Irena.

Ta historia pokazuje, że w piwnicach polskich kościołów torturuje się kobiety. Najpierw opisali ją reporterzy "Gazety Wyborczej", Urszula Jabłońska i Marcin Wójcik, a teraz do sprawy wrócił Paweł Kostowski w filmie dokumentalnym "Egzorcyzmy Polskie". - Zrobiłem ten film może właśnie dlatego, że jestem katolikiem i tym bardziej chciałbym powstrzymać tę przemoc. Jeśli tego teraz nie zrobimy, to wkrótce jakaś kobieta może stracić życie. Irena podejmowała wiele prób samobójczych i była o krok od śmierci – mówi Kostowski.

"Magiczna interpretacja świata"

W 2005 roku było 55 egzorcystów w Polsce, w 2018 ich liczba wzrosła do ok. 100, a teraz prawdopodobnie jest ich nawet 200. - Czym właściwie są te egzorcyzmy? - pytam Mirosława Jadłosza, byłego księdza, który przez 7 lat pozostawał egzorcystą diecezji sosnowieckiej.

- To modlitwa liturgiczna do Boga, by uwolnił człowieka od złego ducha. Opętany zaprosił do swojego życia szatana, a ten przejął nad nim kontrolę. Jak niektórzy oddają siebie Bogu, tak inni diabłu, np. odprawiając magiczne rytuały czy zapisując się do sekty. Są jeszcze osoby, które mają za sobą traumatyczne przeżycia, targa nimi rozpacz i nieświadomie zapraszają złego ducha. Bo jak człowiek zawodzi się na Bogu, to może krzyczeć, by chociaż szatan mu pomógł. Później ma myśli samobójcze, problemy z agresją i nie wie, co się z nim dzieje - odpowiada.

REKLAMA

- Z perspektywy kogoś, kto w diabła nie wierzy, to magia zupełna – wtrącam.

- Bo dla takiego kogoś świat duchowy nie istnieje i ja to szanuję. Ważne jest to, że prawdziwie opętanych jest jakiś promil spośród wszystkich, którzy trafiają do egzorcystów. Zdecydowana większość ma po prostu zaburzenia psychiczne, problemy emocjonalne lub inne. Bo jeśli ktoś zmaga się z poważnymi problemami emocjonalnymi, to często zamyka się w magicznej interpretacji świata i jest przekonany, że np. zły duch go straszy. Wychował się w wierze i przenosi swoje lęki na wyobrażenia religijne. Takich nie egzorcyzmowałem, tylko z nimi rozmawiałem. Pytałem o doświadczenia z przeszłości, choroby w rodzinie i zażywane leki. Często zalecałem konsultacje z psychiatrą – podkreśla.

Tymczasem - jak dodaje były egzorcysta - w Polsce wielu księży traktuje wszystko jak opętanie, nadużywa egzorcyzmów i modlitw o uwolnienie. - Podczas niektórych dochodzi nawet do zbiorowych psychoz. Wtedy ludzie często utwierdzają się w swojej magicznej interpretacji świata, która nie jest prawdziwa. A nieraz to jest ich największy dramat – stwierdza.

Kiedyś zgłosiła się do niego kobieta, którą przez 12 lat egzorcyzmowano. Polecił jej pójście do psychiatry, gdzie dostała leki i jej stan się ustabilizował. - Dowiedziałem się o tym, gdy przyszła mi podziękować. Po co było ją egzorcyzmować i to jeszcze przez 12 lat?! – pyta retorycznie Mirosław Jadłosz, dziś właściciel firmy coachingowej Przestrzeń Wzrostu.

REKLAMA

"Patoklerykalizm: wierny już nawet nie jest owieczką, a bydłem"

Słowa byłego księdza o nadużywaniu egzorcyzmów potwierdzają doświadczenia Pawła Kostowskiego, który podczas zwykłej spowiedzi został skierowany na "modlitwę o uwolnienie" do egzorcysty. Tam z kolei usłyszał, że skoro ćwiczył karate i chodził na koncerty metalowe, to może być pod wpływem demona. - To mi pokazało, że nawet jeśli ktoś nie szuka egzorcyzmów, to może trafić na nie zupełnie przypadkiem – tłumaczy autor filmu dokumentalnego.

Występujący w mediach egzorcyści mówią, że do opętania mogą doprowadzić: akupunktura, joga, wróżbiarstwo i jasnowidztwo, filmy porno, muzyka techno, leki homeopatyczne, wegetarianizm, a nawet – jak stwierdził w Telewizji Trwam egzorcysta ks. Marian Rajchel – używanie pasty Blend-A-Med, w której logo widać rzekomo krzyż opleciony przez węża, co ma być "znakiem satanistów".

Dominikanin Paweł Gużyński nazywa to "idiotyzmami" i "szarlatanerią", które wynikają z tego, że egzorcyści często nie mają kompetencji teologicznych, dojrzałości ani mądrości. - Widać w nich niezdrowe podniecenie spirytualistyczne. A jeśli spojrzymy na historię pani Ireny, to w księżach, którzy ją egzorcyzmowali, widać wyraźnie jeszcze skłonności socjo- i psychopatyczne. Oni ewidentnie próbowali przejąć nad nią kontrolę i wyrządzili ogromne szkody jej i samej sprawie egzorcyzmów – tłumaczy.

Tymczasem – dodaje – to fundamentalny rytuał w Kościele, a jego elementy widać choćby w obrzędzie chrztu. - Jedno z pytań, które wtedy padają, brzmi: Czy wyrzekasz się szatana i wszystkich jego spraw? Bo chrzest jest rytualnym wyrazem tego, że dziecko uczestniczy w zwycięstwie Chrystusa nad złem. Więc wszystkie dzieci podczas chrztu są egzorcyzmowane, odbywa się to każdego dnia na całym świecie i nie wzbudza to żadnej sensacji. Natomiast sam obrzęd egzorcyzmu zawsze podnosi poziom ekscytacji u ludzi. A to m.in. za sprawą egzorcystów, którzy ośmieszają ten obrzęd i pokazują go w zupełnie fałszywym świetle. Nie da się tego obronić – podkreśla.

REKLAMA

Dla Pawła Kostowskiego w samym egzorcyzmie jako modlitwie o uwolnienie od złego ducha również nie ma nic kontrowersyjnego. - Problem w tym, że do jej odmawiania biskupi wyznaczają zaburzonych księży. Do tego dochodzi patoklerykalizm, czyli ideologia, według której ksiądz jest postrzegany jak Bóg. Wierny wtedy już nawet nie jest owieczką, a bydłem, które trzeba dokądś zapędzić. Nie ma nic do powiedzenia, a jeśli coś mówi, to nie są jego słowa, tylko diabła – stwierdza Paweł Kostowski.

Jego zdaniem to dobre warunki do niewolenia wiernych i rozwoju przemocy. - Egzorcyzmy obrosły praktykami, które nie mają nic wspólnego z nauczaniem Kościoła. Chodzi np. o wielogodzinne dręczenie z elementami sadomaso. Jak czytam wywiady z egzorcystami, to przypominają opis praktyk BDSM. Jeśli ktoś jest tego koneserem, to w porządku, byle odbywało się to za obopólna zgodą. Tylko że egzorcyzmowani często nie wiedzą, w czym właściwie biorą udział. Są zupełnie bezbronni. To bulwersujące – ocenia mój rozmówca.

"Po egzorcyzmach na ścianie zostały jej ślady krwi"

Irena była w klasie maturalnej, ale opuszczała zajęcia, bo musiała chodzić na egzorcyzmy. Z początku raz w tygodniu, później codziennie. Twierdzi, że w kościele przywiązywano ją do ławek i kaloryfera. Gdy wołała: "Boli!", słyszała od swojego głównego egzorcysty ks. Michała, że przemawia przez nią demon. Pomagali mu inni duchowni. Wykręcali jej ręce i się na niej kładli. Wtedy wyczuwała ich wzwody. Nie mogąc ruszyć się przez wiele godzin, sikała w ubranie.

- Gdy sprawa trafiła do prokuratury, jeden z księży zeznawał, że Irena była opętana przez demona i prowokowała go seksualnie. Z kolei proboszcz żalił się, że po egzorcyzmach na ścianie zostały jej ślady krwi, które trzeba było zmywać – opisuje Paweł Kostowski.

REKLAMA

W piekle egzorcyzmów Irena była od wiosny 2011 do końca 2013 roku. Zanim jednak tam trafiła, przeszła przez trudne dzieciństwo. Zostawała wtedy pod opieką krewnej, którą Irena nazywa "radiomaryjną". Jak mówi, staruszka katowała ją religijnie. Zmuszała do długotrwałych i wyczerpujących modlitw, a gdy dziewczynka nie chciała odmawiać różańca, była zamykana w ciemnym pomieszczeniu i głodzona. Od tej chwili bała się modlitw i ciemności.

W szkole średniej zaprzyjaźniła się z grupą outsiderów i zaczęła nosić się jak oni - na czarno, w glanach i gotyckim makijażu. Jednocześnie była też otwarta na inne środowiska rówieśników i - mimo "katowania religijnego" w dzieciństwie - dała zaprosić się koleżance na spotkanie Oazy. Pech chciał, że animatorka tej grupy była zafiksowana na "zagrożeniach duchowych", a do nich zaliczała mroczny wizerunek nastolatki.

Gdy dziewczyna przyszła na kolejne spotkanie grupy, światła w kościele były już pogaszone, paliły się tylko świece. Irena opisuje, że animatorka rozpoczęła modlitwę, która brzmiała niczym mantra, a odmawiająca ją młodzież wyglądała, jakby była w transie. Ciemność i dziwna modlitwa wywołały w dziewczynie atak paniki, co uznano za przejaw opętania przez demona. Wezwano egzorcystę.

- Ks. Michał szybko przyjechał z interwencją, jak hydraulik do awarii. Najpierw odmówił modlitwę o uwolnienie, a gdy Irena już się uspokoiła, tłumaczył jej, że pozostaje we władaniu złego ducha i trzeba popracować nad jego wypędzeniem – opowiada Paweł Kostowski.

REKLAMA

Duchowny i dziewczyna zaczęli regularnie się spotykać. Z początku miał dać się poznać jako pełen empatii i otoczony aurą świętości ksiądz. Rozmowy robiły się coraz dłuższe i przybierały formę spowiedzi z całego życia, podczas których Irena opowiadała o wszystkich swoich lękach i intymnych przeżyciach. Musiała całkowicie się otworzyć, bo – jak ją przekonywał duchowny - ich relacja miała być krystalicznie czysta, by nie wszedł w nią diabeł. On jednak mówił o sobie niewiele, dlatego z każdym spotkaniem rosła jego dominacja.

Przemoc potrzebowała czasu, by umościć się w tych spotkaniach i przybrać na sile. Najpierw podczas modlitw o uwolnienie ks. Michał miał kłaść rękę na głowie Ireny, później na jej ramieniu, a w końcu oblepiał całe jej ciało dotykiem. Bo gdy ona krzywo spojrzała, chrząknęła albo się szarpnęła, mówił, że wychodzi z niej diabeł i coraz mocniej ją dociskał i macał.

Rodzina Ireny była pod silnym wpływem ks. Michała. Myślała, że ratuje dziewczynę, oddając mu ją pod opiekę. Bliscy więc przystali na jego prośbę, by zamieszkała na plebani. Spał z nią w łóżku, tłumacząc, że w ten sposób pilnuje, by demon do niej nie wrócił. Paweł Kostowski pokazał w filmie swoją rozmowę z ks. Michałem, w której ten stwierdził, że czasem jest konieczne zamieszkanie z osobami opętanymi. - Żeby można było pomóc trochę dłużej. Dla ich bezpieczeństwa, mówiąc krótko – powiedział.

Zaprzeczył wersji Ireny, jakoby miał całować ją w usta, tłumacząc, że to pocałunki Ducha Świętego. Zaprzeczył, że namaszczał olejem jej piersi i krocze. Zaprzeczył, że wkładał jej ręce do majtek.

REKLAMA

Im więcej było takich egzorcyzmów, tym bardziej stan Ireny się pogarszał. Utraty świadomości pod wpływem silnego stresu, ataki paniki i szarpanie się mogły być efektem jej zaburzeń dysocjacyjnych, które zostały u niej wtedy zdiagnozowane. Ksiądz jednak miał to traktować jako działanie diabła i powód do eskalowania przemocy. W pewnym momencie miał prosić o pomoc innych księży, którzy zbiorowo ją niewolili. Robili to przez wiele godzin, aż padała wycieńczona.

Egzorcyzmy na dwulatkach

Były ksiądz Mirosław Jadłosz zapewnia, że podczas egzorcyzmów nie używał przemocy. Raz, gdy opętana się rzucała, przytrzymywał ją i "delikatnie obwiązywał stułą, żeby się nie potłukła". - Wystarczyło delikatnie, bo stuła była poświęcona, a taka parzy opętaną przez demona osobę i ona już nie wierzga – stwierdza.

Wielu "opętanych" zamiast do psychologów, psychiatrów, terapeutów trafia do egzorcystów. A ci zazwyczaj nie mają profesjonalnych narzędzi do tego, by pomagać osobom w kryzysie psychicznym. Sam Jadłosz przyznaje, że nie ma wykształcenia medycznego. W seminarium miał tylko wykłady z psychologii, później interesował się tym hobbystycznie, a żeby zostać egzorcystą, skończył w Watykanie jedynie tygodniowy kurs z elementami psychologii. Podkreśla jednak, że osoby w kryzysie psychicznym kierował do specjalistów.

- Tylko po co w ogóle egzorcysta ma być przystankiem w drodze do specjalisty - zastanawiam się na głos.

REKLAMA

- Nie uwzględnia pan sfery duchowości i tego, że ktoś może zostać prawdziwie opętany przez złego ducha. Aby to stwierdzić, powinno zostać spełnionych równocześnie kilka warunków. Po pierwsze: nadludzka siła. Jeśli młoda dziewczyna, która jest delikatnie przywiązana dla bezpieczeństwa do dębowej ławy, nagle z nią wstaje, to wykazuje się nadludzką siłą. Bo do przeniesienia tej ławy potrzeba czterech dorosłych facetów. Po drugie: mówienie językami, których nigdy się nie uczyło. Zdarzało mi się, że ktoś podczas egzorcyzmów krzyczał w obcym języku, którego nie znał. Po trzecie: silna awersja do sacrum, czyli wstręt do np. Biblii. Po czwarte: przewidywanie przyszłości lub wiedza o rzeczach, o których egzorcyzmowany nie miał prawa wiedzieć – tłumaczy.

- O czym na przykład? - dopytuję.

- Kiedyś przyjechała do mnie kobieta z dorosłą córką i opowiedziała, że gdy wychodziły z domu, sąsiad się z nich śmiał. Córka powiedziała, żeby tak nie drwił, bo jeszcze dziś będzie miał wypadek. Później dowiedziały się, że trafił do szpitala po wypadku i był w ciężkim stanie - odpowiada.

Jak przyznaje o. Paweł Gużyński te kryteria opętania można uznać tylko wtedy, gdy interpretuje się je religijnie. - Racjonalnie nie da się tego obronić. Ja jednak dopuszczam możliwość, że egzorcyzmowany np. wie o czymś, o czym nie może wiedzieć. To wiedza z "lewego źródła", czyli taka, którą posiadł pod wpływem osobowego zła - mówi dominikanin.

REKLAMA

Paweł Kostowski zastrzega jednak, że czasem zwykły przypadek egzorcyści interpretują, jak im pasuje, o czym kilkukrotnie przekonał się podczas pracy nad swoim filmem. Przywołuje opowieść jednego z księży, który stwierdził, że egzorcyzmował dwuletnią (!) dziewczynkę. Miała mówić, że pokazała się jej jakaś pani i chciała, żeby z nią poszła do lasu. Niezrozumiałe, jak to u dzieci. Jednak dla egzorcysty to było jednoznaczne: dziewczynka była dręczona przez złego ducha w szatach tajemniczej kobiety. - Tymczasem dziecko mogło zobaczyć tę panią w bajce i dodać do tego swoją fantazję. Zabrakło zwykłego dystansu do relacji trzylatki. Inny egzorcysta mówił, że pięciolatka prowokowała go seksualnie pod wypływem diabła. Zobaczył, co chciał - podkreśla autor "Egzorcyzmów Polskich".

Ksiądz wepchnął jej do ust krzyż

Stan psychiczny Ireny pogarszał się pod wpływem codziennych tortur. Jednak dla ks. Michała był to dowód, że demon w niej stawia silny opór. Skierował ją do ks. Wojciecha, guru od egzorcyzmów. Ten opisywał w mediach, że zamówił u stolarza specjalne łóżko z pasami na ręce i nogi. Oczywiście, dla bezpieczeństwa egzorcyzmowanych. Przyznał, że zdecydowana większość z nich to kobiety. Mówił też, że jego rytuały mogą trwać nawet 12 godzin.

Gdy Irena go spotkała, zobaczyła w jego oku błysk sadysty. On i jego pomocnicy wciągnęli ją siłą do salki w kościele i przywiązali do łóżka. Później obcinali jej paznokcie, ale tak, że krew lała się po jej palcach. Później ks. Wojciech kazał jej otworzyć usta, by wlać do nich wodę święconą. Broniła się, więc zatkał jej nos. Rozchyliła usta, by złapać oddech, ale nadal miała zaciśnięte zęby. Wziął więc drewniany krzyż i wepchnął jej między zęby, kalecząc przy tym dziąsła. Poczuła smak krwi i wody święconej. Krztusiła się i dusiła. Miała wrażenie, że się topi.

Egzorcyzmy trwały kilka dni. Za każdym razem błagała, by już tego nie robili. Nie słuchali.

REKLAMA

Część większej całości

Po premierze filmu "Egzorcyzmy polskie" Paweł Kostowski dostał kolejne zgłoszenia od młodych kobiet, które przeszły piekło podczas egzorcyzmów. - To pokazuje, że historia Ireny nie jest wyjątkowym przypadkiem, ale częścią większej całości. Albo coś z tym zrobimy już teraz, albo będziemy słyszeć o samobójczych śmierciach, do których doprowadzili egzorcyści – podkreśla.

W sprawie Ireny państwo polskie nie zrobiło jednak nic. W 2018 roku prokuratura umorzyła śledztwo, które zostało wszczęte po zgłoszeniu prawnika kobiety.

W czerwcu 2022 roku Paweł Kostowski szczegółowo opisał historię Ireny i zgłosił ją do prymasa Wojciecha Polaka. List przekierowano do kard. Kazimierza Nycza, metropolity warszawskiego. Zapytałem w tamtejszej kurii, czy sprawa ks. Michała - głównego egzorcysty Ireny - została wyjaśniona, czy stwierdzono w jego postępowaniu jakiekolwiek nadużycia i czy nadal jest egzorcystą.

Ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej odpowiedział, że w grudniu 2022 roku ks. Michał został odwołany z funkcji egzorcysty diecezji warszawsko-praskiej. Dodał, że po wstępnym dochodzeniu kanonicznym dokumentacja ks. Michała i innych egzorcystów została przekazana do Nuncjatury Apostolskiej w Polsce "w oczekiwaniu na dalsze dyspozycje Stolicy Apostolskiej". Rzecznik nie ujawnił jednak, co ustalono w odniesieniu do ks. Michała.

REKLAMA

Ks. Wojciech, który wpychał Irenie krzyż do ust, również został zdjęty z funkcji egzorcysty w swojej diecezji, a jego sprawa trafiła do Watykanu. Stało się to jednak, zanim historia Ireny wypłynęła na jaw. Mogło to więc dotyczyć innej historii.

Imiona głównej bohaterki tekstu oraz jej egzorcystów zostały zmienione.

 
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory