Ukraińska infolinia dla Rosjan bije rekordy popularności. "Proszę, zabierzcie nas!"
Infolinię, skierowaną do Rosjan, którzy chcieliby się poddać, Ukraińcy otworzyli w drugiej połowie września. Od tamtego czasu zadzwoniło na nią prawie 6,5 tys. rosyjskich żołnierzy, często z pierwszej linii frontu. Stronę internetową ukraińskiego projektu "Chcę żyć" odwiedziły 2 mln ludzi, z czego 1,6 mln z Rosji.
Centrum telefoniczne "Chcę żyć", uruchomione po ogłoszeniu mobilizacji przez Władimira Putina, zostało niedawno przeniesione w nowe, tajne miejsce, by uniknąć ewentualnej ingerencji Moskwy — informuje Witalij Matwienko, rzecznik departamentu ds. jeńców wojennych w rozmowie z "The Guardian". Osoby, które się do niego zgłaszają, są weryfikowane. Usługa jest czynna 24 godz. na dobę.
Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Rosjanie "boją się i nie wiedzą, co robić"
Tym, którzy się poddali, Ukraińcy oferują możliwość wzięcia udziału w wymianie więźniów organizowanej między rządami Rosji i Ukrainy lub tymczasowego pozostania w areszcie z możliwością późniejszego zostania w Ukrainie albo emigracji. W ramach takich wymian rząd rosyjski zwolnił już w sumie 1646 ukraińskich więźniów — informuje na łamach "The Guardian" Matwienko. Najnowsza umowa została sfinalizowana 8 stycznia. Wymieniono tego dnia po 50 osób z każdej strony. Negocjacje w sprawie kolejnych wymian trwają.
Wzrost zainteresowania infolinią obsługujący ją ludzie obserwują w momentach szczególnie trudnych dla Rosjan walk w Ukrainie. — W czasie wyzwalania Chersonia mieliśmy telefony od Rosjan, którzy mówili nam: "Ratujcie, bo utknęliśmy gdzieś w błocie, nasz batalion jest całkowicie rozbity, zostało nam jeszcze 10 żołnierzy, proszę, zabierzcie nas z tego bałaganu" — informuje Witalij Matwienko, cytowany przez "The Guardian".
— Boją się i nie wiedzą, co robić — mówi w rozmowie z "The Guardian" Oksana, obsługująca infolinię. Z jej informacji wynika, że większość dzwoniących opowiada o strachu. Przed mobilizacją, walką na froncie, śmiercią.
Źródło: "The Guardian"
BM
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Subskrybuj Onet Premium. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.