Już za 12 lat wejdzie w Polsce w życie zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych. Kontynuujemy cykl artykułów na temat elektromobilności, która napotyka jednak w naszym kraju na bardzo poważne przeszkody. Chodzi o ceny elektryków oraz poziom zamożności społeczeństwa.
Wczoraj na łamach Francuskie.pl opublikowano artykuł „Tylko 12 lat do wejścia w życie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych. Jak rozwijać elektromobilność w Polsce?”. Ekspert Asseco, pan Grzegorza Węgrzyn, wskazuje w nim 5 czynników, które mogą wpłynąć na rozwój e-mobilności w Polsce. Są to z całą pewnością rzeczy trafne i ważne, ale nie stanowią jednak moim zdaniem kluczowej przeszkody w upowszechnianiu się elektrycznych aut.
Szczegółowe kroki tak, ale przyczyny brak
Pan Węgrzyn pisze o konieczności budowania infrastruktury szybkich stacji ładowania, dostosowaniu sieci elektroenergetycznych do obsługi zwiększonych mocy, zapewnieniu narzędzi do zarządzania siecią elektroenergetyczną, rozbudowie miejskiej infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych oraz uproszczeniu zasad instalacji ładowarek dla małych przedsiębiorców. Są to szczegółowe zadania, związane z pojawieniem się większej ilości pojazdów na prąd i niewątpliwie trzeba to wszystko zrobić. Najpierw jednak trzeba stworzyć warunki do zakupu owych aut. A na razie nic nie wskazuje na to, by tak się stało.
Historycznie było źle
Historycznie Polska zawsze była zawsze bardzo z tyłu, jeśli chodzi o rozwój motoryzacji. Sanacyjny rząd wprowadził wysokie podatki importowe i stworzył warunki rozwoju w zasadzie dla tylko jednej fabryki w naszym kraju. Dopiero tuż przed wybuchem II wojny światowej cała branża zaczęła odzyskiwać rozpęd a w Polsce budowano nowe zakłady, w tym Renault. Rozwojowi motoryzacji nie sprzyjały decyzje gospodarcze, ale też stan zamożności społeczeństwa. Dużo piszemy o tym w dziale Historia – opierając się na źródłach.
Niezamożny jak Polak, nas nie stać nawet na zwykłe auta a co dopiero elektryki
Niskie przychody na tle Europy są cechą Polski także dzisiaj. W 2021 roku Polska była na czwartym miejscu od końca w Unii Europejskiej pod względem średnich rocznych zarobków. Gorzej było pod tym względem tylko w Rumunii, na Węgrzech i w Bułgarii. W 2022 r. Rumunia zdaje się nas wyprzedziła, chociaż na pełne dane trzeba jeszcze poczekać. Zresztą o jakich elektrykach my mówimy, Polaków nie stać na nowe samochody spalinowe, szczególnie w obliczu inflacji i gwałtownego wzrostu cen!
Pułapka wysokiego udziału firm w rynku
Słabość zarobków obrazuje niski udział klientów indywidualnych w zakupach nowych samochodów osobowych, według danych ZDS to tylko 27% w grudniu. To oznacza, że większość zakupów robią firmy. Dzieje się tak dlatego, że muszą mieć auto do prowadzenia działalności i zapewne z powodów podatkowych. Środek transportu można odliczyć od dochodu. Ale 27% klientów indywidualnych przy tak małej ilości kupowanych samochodów (grudzień to zaledwie 36 tysięcy sztuk) jest dramatem a właściwie obrazem słabości naszego rynku. 9924 sztuki aut osobowych na 38 milionowy naród oznacza, że jedna na cztery tysiące osób kupiła sobie auto. Gdzie tu mówić o elektrykach.
Duże dochody dużych miast
Niskie dochody ludności to główna przyczyna problemów z elektromobilnością w naszym kraju. W dużych miastach, takich jak Warszawa, Kraków czy Wrocław samochody z zielonymi tablicami spotkać stosunkowo łatwo. Ale wystarczy wyjechać kilkadziesiąt kilometrów poza te duże ośrodki by zobaczyć zupełnie inny park samochodowy. 15-20 letnie auta to zdecydowana większość.
I nie ma na to łatwej recepty, bo pieniądze biorą się z pracy a nie zasiłków. Tworzenie klimatu do rozwoju firm, usług, produkcji, stabilnego i łatwego w zrozumieniu prawa, jest zadaniem rządu. W Polsce, nie wchodząc specjalne w politykę, jest z tym raczej trudno. Nastroje gospodarcze raczej się pogarszają.
Firmy też nie zawsze chcą elektryków?
Rozmawiałem z kilkoma menadżerami flot w średnich i dużych firmach, które oficjalnie deklarują pełne wsparcie dla redukcji emisji i tym podobnych haseł. Nie podpiszą się pod tym, ale nieoficjalnie mówią, że elektryki to dla nich wielki ból głowy. Pracownicy ich w przeważającej większości nie chcą a koszty finansowania zakupu są dużo wyższe, niż w przypadku tradycyjnych rozwiązań.
I to właśnie kwestia kosztów jest bardzo poważną przeszkodą, która w połączeniu z coraz droższym pieniądzem (finansowanie kosztuje) blokuje rozwój tego rynku w Polsce.
Producenci oficjalnie nic nie powiedzą, ale…
Importerzy w Polsce też pod nazwiskiem się nie wypowiedzą, bo byłoby to wbrew polityce koncernów. Jednak nie widzą jeszcze dzisiaj tego rynku jako masowy. Muszą w nim być, oferują coraz więcej produktów, jakąś sprzedaż odnotowują. Nikt nie liczy na masowe kontrakty. Auta w ofertach będą i tyle.
Czy jest jakieś rozwiązanie?
Nie ma prostego sposobu ani magicznej różdżki. Siłowe wprowadzanie elektromobilności to zły pomysł i boleśnie mogą się o tym przekonać włodarze miast w wyborach, gdzie kwestia ta będzie zapewne jednym z elementów przedwyborczych zmagań i kampanii.
Wydaje się, że z elektrykami będzie jak z klasycznymi samochodami. Staniemy się europejskimi liderami importu używanych elektryków. A tutaj powinno być już znacznie ciekawiej, niż w segmencie samochodów nowych…
Najnowsze komentarze