Doszliśmy do momentu, w którym jedynie co trzecia ankietowana Polka chce mieć dzieci

Państwo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Doszliśmy do momentu, w którym jedynie co trzecia ankietowana Polka chce mieć dzieci

Z badania CBOS wynika, że jedynie 32 proc. kobiet w wieku 18-45 lat deklaruje chęć posiadania potomstwa. Takiej skali problemu nie da się zrzucić wyłącznie na zmianę stylu życia, lewicę i Netflixa. Postawmy sprawę jasno: Polki nie chcą mieć dzieci, bo Polska to nie jest kraj zapewniający im bezpieczeństwo i stabilność.

Choć posiadania potomstwa deklaruje wyjątkowo mało Polek

Radio ZET podało na Twitterze naprawdę alarmującą wiadomość. Polki nie chcą mieć dzieci. W badaniu przeprowadzonym przez CBOS aż 68 proc. respondentek w wieku 18-14 lat zadeklarowało, że nie planuje posiadania potomstwa. 32 proc. jak najbardziej ma takie plany. 17 proc. z nich chciałoby mieć dzieci w ciągu 4-5 lat. Dalsze 15 proc. deklaruje, że zamierza posiadać potomstwo, ale w dalszej perspektywie.

Kobiety posiadające dwoje i więcej dzieci w przytłaczającej większości deklarują, że nie zamierzają starać się o kolejne. W przypadku Polek mających jedno dziecko wyniki są zbliżone do średniej. 65 proc. nie chce mieć więcej dzieci, za to 24 proc. chciałaby powiększyć rodzinę w perspektywie 4-5 lat. To samo deklaruje 25 proc. kobiet bezdzietnych. Następne 34 proc. myśli o dziecku w bliżej nieokreślonej dalszej perspektywie. Polki nie chcą mieć dzieci tym częściej, im są starsze. Po 30. roku życia zauważalnie wzrasta odsetek takich odpowiedzi.

Warto wspomnieć, że w podobnych badaniach z 2017 r. posiadanie potomstwa planowało 41 proc. Polek. Brak takich chęci deklarowało 59 proc. To wszystko dzieje się w czasach, w których państwo wyniosło dzietność i rodzinę niemalże na ołtarze.

Rządzący rozpieszczają młodych rodziców wszelkiej maści świadczeniami daleko wykraczającymi poza samo 500 plus. Polityka prorodzinna jest wręcz oczkiem w głowie naszych prawodawców. Oficjalna strategia demograficzna naszego państwa zawiera nawet kilka całkiem niezłych pomysłów w kwestii ułatwień w łączeniu pracy z macierzyństwem. Nie sposób więc zadać pytania: co poszło nie tak?

Polki nie chcą mieć dzieci także z powodu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji

Rodzimi konserwatyści mają standardową odpowiedź. Wszystkiemu winna jest lewica, laicyzacja, środowiska LGBT, Netflix i inne symbole zmian kulturowych. Nie da się ukryć, że takowe rzeczywiście zachodzą w naszym społeczeństwie. Równocześnie jednak na „zgniłym zachodzie” problem z niską dzietnością Polek jakoś nie występuje. Co więcej, w laickich do bólu Czechach współczynnik dzietności jest zauważalnie wyższy niż w Polsce. Być może przyczyna leży gdzie indziej a winowajcą jest postawa samych konserwatystów?

Nie sposób zignorować rolę wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji embriopatologicznej. Trybunał Konstytucyjny na rozkaz swoich politycznych mocodawców zdecydował się wysadzić w powietrze kompromis aborcyjny. Prawdę mówiąc, z punktu widzenia dotychczasowego orzecznictwa Trybunału inny wyrok zapaść nie mógł. Nie odkąd w latach ’90 polscy konstytucjonaliści przyjęli w całości argumentację Kościoła podczas likwidowania pierwszej z przesłanek dopuszczających przerwanie ciąży.

Wybitni polscy prawnicy tamtych czasów uznali, że prawo kobiety do samostanowienia i decydowania o własnym ciele muszą ustąpić wobec potrzeby ochrony praw płodu. Tak już zostało, choć obowiązująca Konstytucja nie zawiera ani jednej wzmianki o płodzie, ochronie „od poczęcia”, czy „nienarodzonych”. Jedna z ważniejszych umów społecznych w Polsce zawarta wbrew woli samego społeczeństwa zakładała, że aborcja w Polsce nie jest dostępna na życzenie, ale elity polityczne nie ruszają obowiązujących przepisów. Złamanie tej umowy kosztowało partię rządzącą jakieś 10 punktów procentowych w sondażach i koniec marzeń o cudzie demograficznym.

Polki nie chcą mieć dzieci, bo państwo może je zmusić do urodzenia dziecka nawet wówczas, gdy to nie ma szans na przeżycie. Rządzący robią co mogą, by aktywnie utwierdzić obywateli w tym przekonaniu. Służy temu między innymi niesławny rejestr ciąż. Równocześnie co jakiś czas słyszymy o przypadkach śmierci kobiet w wyniku nieprzeprowadzenia przez lekarzy zabiegu legalnego przerwania ciąży. Dotyczy to sytuacji, gdy płód i tak już obumarł.

Polska to nie jest kraj dla ludzi, którzy chcieliby mieć dzieci

Fatalna opinia o polskiej opiece okołoporodowej z pewnością nie poprawia sytuacji. Wspomniana strategia demograficzna 2040 zawiera deklarację woli walki z cesarskimi cięciami. Lekarze bardzo często ignorują prawa kobiet do rodzenia bez zbędnego bólu. Do tego w Polsce szerzy się plaga zabiegów nacinania krocza bez realnego medycznego uzasadnienia.

Równocześnie rządy Zjednoczonej Prawicy utrąciły finansowanie zabiegów in vitro na poziomie państwowym, które rzeczywiście przynosiły naszemu krajowi tysiące nowych obywateli. Powód? Bo Kościołowi się in vitro nie podoba. Alternatywa w postaci promowania naprotechnologii, najdelikatniej rzecz ujmując, nie przyniosła porównywalnych rezultatów.

Sytuacja młodych rodzin w Polsce również nie należy do wesołych. Nie chodzi o brak bezpośredniego wsparcia ze strony państwa. Nierozwiązany pozostaje problem słabej dostępności tanich mieszkań o rozsądnym metrażu. Walki o miejsca w żłobkach i przedszkolach stały się już w Polsce niemalże memem. Do tego dochodzi patrzenie wilkiem przez pracodawców na kobiety, które choćby zasugerują, że może kiedyś zdecydują się na zajście w ciążę.

Rzucanie pieniędzmi w rodziny z dziećmi niewiele tutaj pomoże. Nie ma się co dziwić, że Polki nie chcą mieć dzieci, skoro kraj nie zapewnia im minimum bezpieczeństwa i stabilności. Wręcz przeciwnie: jest gotowy narażać ich zdrowie, życie, prywatność i godność dla wyimaginowanych korzyści politycznych.