Ruszył proces kierowcy Arteona, który zepchnął rodzinę pana Sergiusza na barierki. Kierowca Volkswagena gra w kotka i myszkę

Po pięciu miesiącach od zdarzenia ruszyła sprawa głośnego wypadku rodziny wracającej znad morza. Kierowca Arteona oskarżany jest o zepchnięcie Seata pana Sergiusza Rózickiego na barierki za to, że zbyt wolno wyprzedzał inne auta. Problem w tym, że nadal do końca nie wiadomo, kto był kierowcą Volkswagena.

„Mój klient nie przyznał się do winy, bo po prostu nie kierował tym samochodem." - stwierdzi adwokat 33-latka, który jest głównym podejrzanym o prowadzenie Volkswagena Arteona 6 sierpnia 2022 roku, w momencie kiedy doszło do wypadku Seata prowadzonego przez pana Sergiusza.

Pół roku minęło i nadal nie wiemy kto prowadził

Warto przypomnieć, że do zdarzenia doszło ponad pięć miesięcy temu na drodze ekspresowej S7 w stronę Warszawy. Moto.pl było jednym z pierwszych serwisów, które aktywnie pomagało szukać sprawcy wypadku.

Dzięki pomocy mediów, Panu Sergiuszowi dość szybko udało się dotrzeć do nagrania, na którym widać całą sytuację oraz model i numery rejestracyjne samochodu sprawcy. Zgłosili się do niego także świadkowie, którzy potwierdzili jego wersję zajścia, potwierdzającą, że osoba prowadząca Arteona specjalnie zajechała mu drogę i zahamowała, w wyniku czego rodzina rozbiła się na barierkach.

Zobacz wideo

Mimo tego, policja bardzo długo ustalała dane kierowcy. Dopiero w listopadzie dowiedzieliśmy się, że w samochodzie podróżowała 37-letnia kobieta i jej 33-letni partner. Według ustaleń policjantów to mężczyzna prowadził samochód. W czwartek jednak dowiedzieliśmy się od adwokata 33-latka, że ten nie przyznaje się do prowadzenia Arteona i nie wie kto go prowadził tego dnia.

Wydaje się to dość odważną linią obrony, zważywszy na to, że policja przesłuchała kilkunastu świadków, ma zabezpieczone nagrania z samochodowych wideorejestratorów oraz monitoringu drogowego kamer Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Także prześledzono dane z firmy leasingowej, która jest właścicielem auta.

Użytkownicy Arteona nie przyznają się i milczą

W poniedziałek 9 stycznia ruszył w końcu proces przed Sądem Rejonowym w Olsztynie. Na ławie oskarżonych zasiadł Jarosław W., który nie przyznał się do winy i odmówił odpowiedzi na pytania. Podobnie postąpiła jego żona, która sąd wezwał na rozprawę w roli świadka.

„Mój klient nie przyznał się do winy, bo po prostu nie kierował tym samochodem. Nie jest on jedyną osobą użytkującą ten pojazd. Rzeczą organów ścigania jest ustalić, kto kierował" – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami obrońca oskarżonego, mec. Paweł Łobacz. 

Według poszkodowanego, Arteonem 6 sierpnia podróżowały co najmniej dwie osoby – kobieta i mężczyzna, a za kierownicą siedział właśnie mężczyzna, choć jak stwierdził, nie jest tego do końca pewny. Z kolei wezwani na rozprawę świadkowi nie byli w stanie jednoznacznie stwierdzić kto zasiadał za kierownicą Volkswagena. Wątpliwości były także do tego ile osób podróżowało w aucie. Być może więcej szczegółów do sprawy wniosą nagrania.

Tego najwcześniej dowiemy się 2 lutego, na kiedy wyznaczono kolejny termin rozprawy. Wtedy też zostaną odczytane mowy końcowe.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.