Obserwuj w Google News

Sędzia Szymon Marciniak w Radiu ZET: W przyszłości wystartuję na prezesa PZPN

6 min. czytania
30.12.2022 07:55

- To naturalna kolej rzeczy - przyznaje międzynarodowy arbiter Szymon Marciniak.

Szymon Marciniak
fot. PAUL ELLIS/AFP/East News

- Łatwiej dać żółtą kartkę Giroud, niż postawić się mojej żonie? – pyta Bogdan Rymanowski.

- Tak – przyznaje Gość Radia ZET, sędzia piłkarski Szymon Marciniak.

- Prędzej ja poprowadzę kolejny finał, niż nasza reprezentacja osiągnie poziom Argentyny? – pyta prowadzący.

- Tak – ocenia międzynarodowy arbiter.

- Naszą kadrę powinien trenować obcokrajowiec? – pyta gospodarz programu.

- Nie – uważa Gość Radia ZET.

- W sędziowaniu najlepsi są łysi - Pierluigi Collina, Howard Webb, a teraz ja? – pyta dziennikarz.

- Tak – mówi sędzia.

- Po zakończeniu kariery pójdę w ślady Michała Listkiewicza i wystartuję na prezesa PZPN? – pyta Rymanowski.

- Tak – zapowiada w Radiu ZET Szymon Marciniak.

- Oczywiście. Zarządzanie później w piłce, będąc po światowym futbolu, jest naturalną koleją rzeczy – przyznaje gość Bogdana Rymanowskiego w internetowej części programu. Dodaje, że patrzy na kolegów sędziów z zagranicznych lig i „tak to się właśnie dzieje”. Szymon Marciniak podkreśla, że ma jeszcze przed sobą sporo lat sędziowania, ale zdradza, że dostał mnóstwo propozycji. - Nie chcę nic zdradzać. Na razie cieszę się sędziowaniem. Możliwości dla sędziego jest wiele. Otworzył się rynek dla sędziów – komentuje Gość Radia ZET.

Sędzia Szymon Marciniak: Podczas meczu rozmawiamy o książkach, by wypuścić powietrze. Finał MŚ? Czasami myślę: co mi akurat przyszło do głowy?!

- Nigdy nie chciałem być sędzią, którego wszyscy się bali. Najfajniej jest, kiedy sędzia, zarządzając na boisku ma ogromny kredyt zaufania, szacunek, trochę strachu, ale też luzu, kiedy zawodnicy potrafią przebiec, klepnąć, zażartować. Lubię ten element luzu – opowiada Gość Radia ZET, pierwszy Polak, który sędziował finał Mundialu Szymon Marciniak. Arbiter przyznaje, że ten finał był chyba pierwszym meczem w jego karierze, gdzie przez 120 minut plus czas doliczony był „tak nieziemsko skoncentrowany, że to jest aż nienormalne”. - Człowiek nie jest w stanie skoncentrować się przez 90 minut na tym samym poziomie – mówi gość Bogdana Rymanowskiego. - Często w czasie meczu znajdujemy sobie chwile, kiedy możemy wypuścić powietrze, zażartować z moimi asystentami i porozmawiać o czymś innym (…), by zapomnieć o ważnych decyzjach – opowiada sędzia piłkarski. O czym? -Potrafimy np. wspominać o książce, którą ktoś ostatnio przeczytał. Rozmawiamy, co się wydarzy – zdradza Szymon Marciniak. - My z asystentami często czytamy książki po sobie. Ktoś zacznie – zazwyczaj Tomek Listkiewicz – a potem każdy z nas przejmuje książkę i sobie ją czytamy, jeżdżąc na mecze. I o takich rzeczach potrafimy rozmawiać podczas meczu – mówi międzynarodowy arbiter. Sędzia Szymon Marciniak wspomina, że podczas finału MŚ był w „pozytywnym transie”. - Od początku już widziałem, że ten mecz będzie wymagał ogromnej koncentracji i pracy nad zawodnikami – przyznaje gość Bogdana Rymanowskiego.

Szymon Marciniak ujawnia również: - Do wczoraj obejrzałem dopiero 43 minuty meczu [finału MŚ – red.]. - Tak sobie go dawkuję. Widziałem swoją mimikę i niektóre zachowania. Sam czasami się uśmiecham i myślę: co mi akurat przyszło do głowy?! – przyznaje arbiter. Zaznacza, że to wszystko to jest impuls.

„Byłem mentalnie wykończony po tym meczu”

Gość Radia ZET opowiada również, że to był pierwszy czas w jego karierze, że potrzebował 2-3 dni, żeby opadło z niego „ciśnienie mentalne”. - Byłem mentalnie wykończony po tym meczu – mówi Szymon Marciniak Bogdanowi Rymanowskiemu.

Pytany o premie od premiera dla piłkarzy, sędzia przyznaje: - Byliśmy tak wyłączeni, że to było jak bańka. - Dochodziły jakieś jednostkowe informacje, ale ja też słyszałem już tyle jednostkowych informacji o sobie, że nie wiadomo, w co wierzyć. Szkoda mi czasu na to, by dociekać. Jestem zdrowszy i bardziej uśmiechnięty, kiedy nie wiem – komentuje Marciniak. Sędzia opowiada, że każdy dzień dla sędziego jest na takim turnieju identyczny. - Żyjemy w kieracie trochę. Oprócz teoretycznych zajęć, spędzaliśmy 2,5-3h na boisku. Mieliśmy 4 boiska do dyspozycji. Kiedy wracasz z takiego 3h treningu w słońcu, to jedyne, o czym marzysz, to rzucić się na godzinną drzemkę, a potem znów czas na odnowę i oglądanie meczów – opowiada Szymon Marciniak.

Sędzia piłkarski wspomina również Pelego. - Jako młody chłopak grając na boisku, z reguły każdy z nas był Pele albo Maradoną. Ja byłem zawsze „boskim Diego”. Niezapomniane koszulki, robione ręcznie przez rodziców i z tyłu Pele albo Maradona – opowiada Gość Radia ZET. Dodaje, że to „smutny okres”. - Wychowywaliśmy się na tych bramkach, czystym i nieprzepełnionym pieniędzmi futbolu. Teraz wszystko jest skomercjalizowane – uważa Szymon Marciniak. - Tam w niebie będą rozgrywali kolejne swoje spotkania ci najwięksi, którzy już nas opuścili – mówi międzynarodowy arbiter Szymon Marciniak.

Sędzia Szymon Marciniak: Jako piłkarz totalnie nie znałem przepisów gry w piłkę nożną. Kolejny cel? Finał Ligi Mistrzów

- Niesforny piłkarz, którzy sprawiał kłopoty i wiecznie wokół niego działy się różne sytuacje, później zostaje sędzią, więc zna czarne momenty i zakamarki na boisku – tak międzynarodowy arbiter Szymona Marciniak, wspomina w Radiu ZET swoją piłkarską karierę. - Jako piłkarz totalnie nie znałem przepisów gry w piłkę nożną – przyznaje w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim. Wspomina, że był „dość niesfornym piłkarzem, wręcz troublemakerem dla sędziów, upiorem”. - Kiedy jechali sędziować moje mecze, to myśleli sobie, że ten zawodnik w środku znów będzie nieprzyjemny – mówi Marciniak. - To mi bardzo pomogło w karierze – komentuje.

Sędzia dodaje, że nie ma większego sukcesu, niż finał Mistrzostw Świata. - Finał, który mieliśmy zaszczyt sędziować to był finał wszechczasów – ocenia Gość Radia ZET. Dopytywany o następny krok, Szymon Marciniak odpowiada: - Kolejnym moim celem jest finał Ligi Mistrzów. Zaznacza, że jest jeszcze dużo do zrobienia. - Będę chciał powalczyć o kolejne, duże mecze – zapowiada sędzia piłkarski.

Pytany przez internautę o plucie na boisku, arbiter ocenia, że to jest normalna rzecz. Dodaje jednak: - Sam krzyczę na jednego z moich asystentów, który też ma taki odruch. - Mikrofon zawsze to zbiera i ja zawsze krzyczę: przestań mi tak robić, bo mnie to strasznie irytuje – mówi Szymon Marciniak.

Choroba serca? - To było 6 miesięcy. Pierwsza opinia i diagnoza była taka, że prawdopodobnie trzeba będzie odwiesić buty na kołek, bo wygląda to źle. Był to dla mnie szok. Wiedziałem, że zbliża się Euro. To wiadomość, która potrafi załamać – opowiada Szymon Marciniak, który jako pierwszy Polak poprowadził finał MŚ. Dodaje, że dziś jest już wszystko w porządku i raz na 2 miesiące musi sprawdzać swoje serce.

Pytany o to, czy Czesława Michniewicza może zastąpić polski trener, Gość Radia ZET ocenia, że „wszystko jest możliwe”. - Mieliśmy trenera Nawałkę, który zrobił fantastyczny wynik. Uczestniczyłem w szkoleniach, małych gierkach – to była fantastyczna grupa. Miał świetny kontakt z piłkarzami – wspomina Szymon Marciniak.

Sędzia piłkarski z przesłaniem do młodych sportowców: Jestem najlepszym dowodem, że zwyczajny chłopak z Płocka potrafił przenosić góry

- Przesłanie dla młodych sportowców, którzy mają nadzieję być Robertem Lewandowskim czy Wojtkiem Szczęsnym: Miałem takie marzenie, kiedy biegałem po boiskach A klasy i mówiłem do starszych kolegów, że zobaczycie, będę kiedyś sędziował finał LM. Śmiali się ze mnie – mówi Szymon Marciniak. - Apeluję do młodych sportowców: miejcie marzenia. Są po to, by je spełniać. Jestem najlepszym dowodem, że zwyczajny chłopak z Płocka potrafił przenosić góry. Nie dajcie się nigdy zbić z marzeń i drogi do marzeń. Zapraszam do środowiska sędziowskiego. Nie muszą być wszyscy łysi – dodaje gość Bogdana Rymanowskiego.

„Jestem sam sobie fryzjerem. Doszedłem do perfekcji”

Kontakty z „Fryzjerem”? - To nie moje czasy. Nigdy nie poznałem tego pana. W moich czasach sędziowie byli bardzo chronieni. Współczuję kolegom, którzy sędziowali w tamtych czasach – komentuje Szymon Marciniak. - Jestem sam sobie fryzjerem. Doszedłem do perfekcji. Co 2-3 dni maszynka w rękę i sam sobie radzę. Jak widać – nie najgorzej – śmieje się Gość Radia ZET.

„Pewne rzeczy zrobiłbym inaczej”

Pytany o wyjazd do Francji, sędzia odpowiada: - Pojadę, porozmawiamy, wymienimy się różnymi poglądami, pokaże pewne sytuacje. - Jak zwykle najbardziej gorącym tematem będzie finał MŚ. Będę mógł go omówić, co zrobiłbym troszeczkę lepiej. To norma wśród sędziów. Opinie od moich szefów były rewelacyjne. Nawet lepsze, niż zasługiwałem. Oczywiście pewne rzeczy zrobiłbym inaczej, ale najważniejsze są wielkie decyzje – opisuje Szymon Marciniak.

Marciniak: Jestem wymagającym ojcem

- Team, który budowałem przez lata jest fantastyczny. Zbudowaliśmy fajną, małą rodzinkę, w której dajemy sobie radę. Nie jest łatwo, bo ja jestem wymagającym „ojcem”. Nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy, gdybyśmy się tylko klepali po plecach – mówi gość Bogdana Rymanowskiego.

Krótka definicja „spalonego”? - Spalony jest dziś tak zawiły, że czasem 3 zdania nie są wystarczający. Najprostszy spalony – kiedy zawodnik zagrywa piłkę do współpartnera, współpartner musi być na równi albo przed dwoma zawodnikami, zazwyczaj bramkarz drużyny przeciwnej i ostatni obrońca – komentuje międzynarodowy arbiter.

Pytany przez internautę o to, czy otrzymał propozycje od agencji reklamowych, Szymon Marciniak przyznaje, że „niejedną”. - Za chwilę możemy ruszyć z jakimiś kampaniami. To chyba normalne. Najwięksi sędziowie, którzy sędziowali największe mecze w historii mieli podobne miłe zdarzenia . U nas to nie będzie nic nowego – zdradza sędzia.

Sylwester sędziego Marciniaka? - Uwielbiam parkiet i czasami ciężko mnie z niego ściągnąć? Pobawimy się długo – zapowiada Gość Radia ZET.

RadioZET/MA

Byłeś świadkiem czegoś niespodziewanego? Masz temat, którym powinniśmy się zająć?

Zgłoś sprawę przez Czerwony telefon Radia ZET