Mamy katastrofę paliwową na Węgrzech, które musiały w związku z tym natychmiast wycofać się z utrzymywania zaniżonej ceny urzędowej na paliwa. Tymczasem ceny ropy naftowej na świecie spadły najniżej od stycznia. Bośnia już za tydzień ma zostać oficjalnym kandydatem do Unii Europejskiej, a Międzynarodowa Agencja Energetyczna zapowiada szybki triumf odnawialnych źródeł energii nad węglem. My za to wciąż mamy trudną sytuację na rynku kredytów hipotecznych. Oto pięć najciekawszych wydarzeń w gospodarce teraz.
1. Na Węgrzech skończyły się diesel i benzyna. Rząd w trybie nadzwyczajnym przywraca ceny rynkowe
Na Węgrzech zabrakło paliwa. Nie ma go na większości stacji benzynowych, a tam, gdzie nadal jest, tworzą się gigantyczne kolejki. Kraj ogarnięty jest paliwową paniką, która narastała już od kilku dni. We wtorek wieczorem zorganizowano nagle konferencję prasową, na której szef kancelarii premiera Viktora Orbana ogłosił natychmiastową rezygnację z utrzymywanej od ponad roku sztucznej, urzędowej ceny paliw i powrót do cen rynkowych, co weszło w życie od razu, czyli wczoraj o godz. 23. Obecny na konferencji prezes koncernu MOL opowiadał, że nigdy w czasie swojej 30-letniej kariery nie widział podobnej sytuacji. W warstwie politycznej szef kancelarii Orbana wskazał, że kłopoty pojawiły się przez Unię Europejską i jej sankcje, ale prawda jest inna.
Przyczyn katastrofy paliwowej jest kilka. Najważniejszą jest utrzymywanie od ponad roku sztucznej, zaniżonej ceny detalicznej paliw. Sprawiła ona, że z jednej strony z rynku węgierskiego wycofały się firmy zagraniczne importujące paliwa z zagranicy, bo przestało się to opłacać, a z drugiej strony popyt na paliwa utrzymywał się wciąż na zaskakująco wysokim poziomie. Najpierw z niższych cen korzystali także obcokrajowcy, np. z Austrii. Kiedy przepisy uszczelniono, aby to wyeliminować, popyt jednak nadal był bardzo duży, przy wciąż żywych pogłoskach o tym, że rząd wkrótce odwoła niską cenę i wrócą ceny rynkowe. Prawdopodobnie sprzyjało to kupowaniu np. przez duże firmy paliwa na zapas.
Lawina ruszyła, gdy przy wciąż wysokim popycie pojawiły się problemy w węgierskich rafineriach. W październiku rozpoczął się planowany remont w rafinerii w Szazhalombatta. Jednocześnie wojenne uszkodzenia południowej nitki rurociągu Przyjaźń, którą płynie rosyjska ropa dla Węgier ograniczyły jej przepływ. W efekcie braki paliw pojawiały się powoli już od kilka dni, a panikę wywołał wtorkowy komunikat MOL o tym, że po remoncie był problem z ponownym odpaleniem wszystkich instalacji w rafinerii i że teraz jest już wszystko w porządku, ale w pełnym zakresie zacznie ona pracować dopiero za kilka tygodni.
Odwołanie ceny urzędowej spowodowało natychmiastowy wzrost cen paliw na rynku detalicznym o około 40 proc. Dzięki temu ponownie opłacalny stanie się import, co powinno za jakiś czas uzupełnić braki towaru na węgierskim rynku.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Zobacz też: Nowe dane z Niemiec dają nadzieję na łagodniejszą recesję. W końcu coś drgnęło
2. Ropa jest najtańsza od stycznia, cena spadła poniżej 80 dol. za baryłkę
Cena ropy Brent na rynkach światowych spadła pierwszy raz od stycznia poniżej poziomu 80 dol. za baryłkę. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca potaniała ona o ponad 20 proc. Zdaniem obserwatorów rynku spadki nasiliły się, gdy okazało się, że wejście w życie limitu ceny na ropę importowaną z Rosji tankowcami nie wywołuje na rynku żadnych turbulencji. Wcześniej inwestorzy byli ostrożniejsi, bo brali pod uwagę pojawienie się jakichś nieoczekiwanych turbulencji. Do tego do spadku przyczyniła się też ostatnia decyzja OPEC o tym, aby nie ciąć wydobycia, oraz generalnie słabe nastroje na rynkach finansowych. Boją się one nadciągającego spowolnienia gospodarczego, z którym związany będzie też zapewne spadek globalnego popytu na ropę.
W ślad za ropą Brent potaniała wczoraj też rosyjska ropa Ural. Wg Reutersa jej cena spadła o blisko 9 proc. z poziomu 61,35 dol. do 55,97 dol. Znalazła się więc ona już wyraźnie poniżej limitu nałożonego przez G7 i Unię Europejską.
Rosja nadal odgraża się, że przestanie sprzedawać ropę do krajów, które przestrzegają limitu, jednak na razie na rynku nie wydarzyło się nic, bo by świadczyło o tym, że to faktycznie się dzieje. We wtorek Rosja dodatkowo ogłosiła, że rozważa wprowadzenie ze swojej strony minimalnej ceny ropy, poniżej której nie będzie jej sprzedawać. Nie podano jednak poziomu tej ceny ani tego, czy będzie ona sztywna, czy może wyliczana w odniesieniu do zmieniającej się ceny ropy Brent. W każdym razie jest to pewne złagodzenie stanowiska, które do tej pory mówiło po prostu o zamiarze zablokowania sprzedaży.
3. Liczba wniosków o kredyty hipoteczne o 65 proc. mniejsza niż rok temu
Sytuacja na polskim rynku kredytów hipotecznych wygląda wciąż dramatycznie, chociaż przestała się pogarszać, co samo w sobie można uznać za rodzaj poprawy w stosunku do tego, co się działo kilka miesięcy temu. Według nowych danych Biura Informacji Kredytowej liczba wniosków o kredyt mieszkaniowy była w listopadzie o 65 proc. mniejsza niż rok temu. Wartość kredytów, o które zawnioskowano była o 63 proc. mniejsza.
Ale oznacza to jednocześnie, że skala rocznego spadku zmniejszyła się już czwarty raz z rzędu. W sierpniu liczba i wartość wniosków spadały o ponad 70 proc.
Z drugiej strony główny analityk Grupy BIK, prof. Waldemar Rogowski zwraca uwagę, że raczej nie należy liczyć na szybką poprawę sytuacji:
Aby popyt się odmroził konieczne jest istotne zwiększenie zdolności kredytowej, która zależy od czterech czynników: stóp procentowych, wynagrodzeń, cen nieruchomości i kosztów utrzymania. Na ten moment najbardziej prawdopodobny jest spadek cen nieruchomości, wynagrodzenia realnie od kilku miesięcy spadają, a stopy procentowe raczej nie zostaną obniżone w najbliższym czasie, podobnie jak inflacja, która raczej jeszcze zwiększy koszty utrzymania gospodarstw domowych. W przypadku nieruchomości nie liczyłbym jednak na jakieś spektakularne obniżki rzędu 20-30%, które istotnie zwiększyłyby zdolność kredytową, a tym samym pobudziły popyt na kredyty mieszkaniowe
— powiedział cytowany w komunkacie BIK Rogowski.
Zobacz też: Resort pracy podał najnowsze dane. "Mamy historycznie niskie bezrobocie"
4. W 2025 r. na świecie więcej prądu ma być z OZE niż z węgla
Za trzy lata na świecie więcej prądu będzie powstawać ze źródeł odnawialnych, niż z węgla – prognozuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna. W latach 2022-2027 globalna zainstalowana moc w fotowoltaice ma się prawie potroić, natomiast w przypadku elektrowni wiatrowych zostanie ona podwojona. Łącznie zwiększy się o 2400 gigawatów. Dzięki temu OZE staną się wkrótce największym źródłem energii na świecie.
Tempo wzrostu mocy w OZE jest obecnie o 30 proc. szybsze, niż prognozowano jeszcze rok temu, zaś w Chinach i w Unii Europejskiej o ponad 35 proc. szybsze. Zarówno w tych dwóch regionach świata, jak i w Stanach Zjednoczonych wprowadzono nowe regulacje ułatwiające inwestowanie w OZE. Najważniejszą motywacją w tej chwili do szybszego przechodzenia systemów energetycznych w stronę źródeł odnawialnych jest wojna, która udowodniła wszystkim, że warto uniezależniać się od surowców, które trzeba importować np. z Rosji.
Wg MAE do 2027 r. udział węgla w produkcji prądu na świecie spadnie z obecnych 36 proc. do 29,7 proc., a udział źródeł odnawialnych urośnie z obecnych 28 proc. do 38,1 proc. Gaz będzie wtedy odpowiadać za 21 proc. produkcji, a elektrownie atomowe za 9,4 proc.
Zobacz też: Operator zachęca do oszczędzania prądu. "W tych godzinach nie piecz ciasta"
5. Bośnia już za tydzień ma zostać kandydatem do UE
Bośnia i Hercegowina może już w przyszłym tygodniu uzyskać oficjalny status kraju kandydującego do Unii Europejskiej – donosi agencji Bloomberg. Miałoby to się stać w czasie unijnego szczytu, który odbędzie się w Brukseli 15 grudnia. Bośnia stara się iść w stronę Unii od wielu lat, przez długi czas nie robiła jednak na tej drodze zbyt wielu postępów. Sytuacja zmieniła się po napaści Rosji na Ukrainę, gdy w wielu krajach na Bałkanach liderzy polityczni doszli do wniosku, że jednak bezpieczniej będzie szybciej znaleźć się w Unii, a z drugiej strony w samej Unii zorientowano się, że nie warto zostawiać krajów byłej Jugosławii samych, na pastwę rosyjskich wpływów. Także wyraźna wola Brukseli do tego, aby przyjąć do swojego grona Ukrainę, pokazała innym krajom dążącym do Unii, że staje się to możliwe, bo zniknęła wcześniejsza niechęć niektórych państw unijnych do jakiegokolwiek dalszego rozszerzania Wspólnoty.
Głównym lobbującym za szybszą integracją Bośni z Unią jest Słowenia. Jej premier Robert Gollob stwierdził, że Bośnia robi ogromne postępy w kwestiach dostosowań technicznych i że podjęcie przez Unię odpowiedniej decyzji politycznej jest już tylko kwestią czasu.
Poza Bośnia Unia od pewnego czasu prowadzi też rozmowy o przyszłej akcesji z Albanią i Północną Macedonią. Do tego warto przypomnieć, że Chorwacja już za niecały miesiąc wchodzi do strefy euro i strefy Schengen, a Bułgaria planuje wejście do strefy euro od 2024 roku, tak więc na Bałkanach w sprawach związanych z integracją europejską dzieje się ostatnio naprawdę dużo.
W tekście umieszczono link reklamowy naszego partnera: