Jarosław Kaczyński kontynuuje swój przedwyborczy objazd po Polsce. W miniony weekend był w Nowej Soli i Zielonej Górze. Podczas spotkań z sympatykami Prawa i Sprawiedliwości prezes partii poruszył temat zarobków lekarzy. Stwierdził, że w środowisku lekarskim panuje "pogoń za pieniądzem". Przekonywał, że nie ma nic przeciwko wysokim zarobkom lekarzy, ale "musi być spełnionych kilka warunków". - Lekarz jest człowiekiem nie tylko pewnego zawodu, ale też misji. Tak jak na przykład ksiądz - powiedział.
- Problem niskich płac w służbie zdrowia to jest już dzisiaj problem rozwiązany. (...) Jeżeli chodzi o lekarzy, którzy mają przynajmniej 10 lat za taką specjalizację, za sobą, to wiecie, państwo, jaki jest przeciętny PIT w tej chwili? U takich lekarzy? 75 tysięcy miesięcznie, czyli 900 tysięcy rocznie - podkreślił.
To nie pierwszy raz, kiedy polityk komentował wynagrodzenia medyków. W połowie października w Stargardzie Szczecińskim powiedział, że "poszczególni lekarze, nie jacyś wybitni specjaliści, otrzymują kontrakty po 70 tys. zł, a teraz dostaną nawet po 120 tys. złotych". - A jak ktoś przyjedzie na SOR z sepsą i 40 stopniami gorączki, to mu każą siedzieć kilka godzin na zydlu - dodał.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Do słów Jarosława Kaczyńskiego odnieśli się sami medycy. "Lekarze wykazują się odpowiednim podejściem do swoich obowiązków. Tak jak inni pracownicy szpitali. Było to szczególnie dobrze widać na początku i w trakcie pandemii. Ma ktoś może filmik z klaszczącym ministrem zdrowia?" - napisał senator Wojciech Konieczny, z zawodu lekarz.
"Kiedy czytam/słyszę kolejne morały o tym, co lekarz powinien, czego nie powinien, jaki być powinien, jaki nie, czym ma się kierować, czym nie - myślę tylko o tym, żeby robić swoje, czyli następnego dnia iść do pracy i leczyć ludzi. Bo wiecie, jest takie powiedzenie: w D byłeś, G widziałeś. Bardzo brzydkie jest, nieładne i nie mówi się tak" - podkreśliła Julia Pankiewicz, rezydentka psychiatrii.
"Już pomijając absurd 'misyjności' jakiegokolwiek zawodu można powiedzieć, że mam coś pokroju poczucia misji do kierunku w jakim się chcę specjalizować - seksuologii. Ciekawym czy tak też wolno według pana prezesa?" - zapytał Sebastian Goncerz, lekarz-stażysta.
"Za co w takim razie biorą kasę minister i wiceministrowie zdrowia, skoro wszystko tak źle zorganizowali? Przecież to rząd odpowiada za organizację ochrony zdrowia" - tak słowa prezesa PiS skomentowało Porozumienie Chirurgów. "Pan Prezes nie wie, jak to jest, gdy ma się dzieci do wykarmienia i do spłacania raty kredytu za mieszkanie 2x wyższe niż 7 lat temu, nie mówiąc o obecnych rachunkach za prąd i gaz. Nie każdego lekarza stać, aby pracować dla idei jak Stasiek Karczewski" - dodano.