Rząd obiecywał miliony ton węgla do końca roku. Teraz ujawnia: Samorządy odebrały 90 tys. ton

W październiku Mateusz Morawiecki apelował do samorządów, by włączyły się w akcję dystrybucji taniego węgla. Jacek Sasin zapewniał, że rząd załata lukę powstałą na skutek wstrzymania importu surowca z Rosji. Politycy mówili o milionach ton. Tymczasem do samorządów trafiło 90 tys. ton. W Polsce rocznie w gospodarstwach domowych spala się ok. 12 mln ton węgla.

Premier Mateusz Morawiecki i minister aktywów państwowych Jacek Sasin w ciągu ostatnich miesięcy prześcigali się w deklaracjach dotyczących węgla. Uporządkowanie tego, ile i komu go obiecali, oraz w jakiej cenie, nie jest łatwe, ale kilka wypowiedzi warto przytoczyć. Oraz kilka liczb.

Morawiecki i Sasin obiecali Polakom węgiel. Miliony ton

- Wspólnie z panem premierem ustaliliśmy, że cały węgiel z polskich kopalń, który dotychczas był w postaci zmieszanej dostarczany do elektrowni i ciepłowni, też będzie przesiewany. W ten sposób uzyskamy dodatkowy wolumen węgla opałowego dla indywidualnych odbiorców. Do końca roku będzie to ponad 4,5 mln ton węgla - zapewniał Jacek Sasin.

Mówił też o imporcie węgla prowadzonym przez spółki Skarbu Państwa. - To będzie 11 mln ton do grudnia i ok. 17 mln ton do końca sezonu grzewczego. Po odsianiu do użytku w prywatnych domach nadaje się ok. 30 proc. węgla, co daje do końca roku ponad 3 mln ton. Właśnie na tyle szacowaliśmy w rządzie tę lukę na rynku - mówił. 

Liczbami szafował też premier. - W sumie zgromadzono w Polsce około 4 milionów ton importowanego węgla. Część tego surowca ma trafić też do odbiorców indywidualnych. - Nawet po odsianiu - 25-30 procent - powyżej miliona ton węgla przesortowanego jest dostępne dla mieszkańców, którzy mają piece IV i V generacji - tłumaczył. 

Węgiel po 2000 zł za tonę. Miały być miliony ton, jest 90 tys. 

Część z tych 3-4 mln ton miało trafić do Polaków między innymi za pośrednictwem samorządów. Morawiecki zachęcał je do przystąpienia do programu dystrybucji węgla. - Dysponując narzędziami, jakimi są spółki komunalne, różnego rodzaju przedsiębiorstwa mają możliwość ten węgiel kupować bezpośrednio u importera i sprzedawać go z dużo mniejszym narzutem. Właściwie po kosztach przywiezienia, zakupu  oraz przywiezienia do miejsca docelowego - wskazał Jacek Sasin.

W kolejnej deklaracji premier zapewnił, że węgiel dystrybuowany przez samorządy będzie kosztował nie więcej niż 2000 zł za tonę. Prezydent podpisał ustawę, dzięki której większość samorządów do programu przystąpiła. 

Okazuje się jednak, że z zapowiedzi dystrybucji milionów ton węgla "do końca roku" pozostało niewiele. 

Wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda poinformował w Sejmie, że samorządy odebrały już ponad 90 tysięcy ton węgla.  Dodał, że przyrost "jest skokowy" i ilość odebranego węgla do  końca tygodnia "może się podwoić". Powiedział też, że do dystrybucji węgla włączyło się 2387 gmin (a więc prawie wszystkie - w sumie mamy 2489 gmin).

Dla porównania PGG informowała, że od początku roku (a więc również w poprzednim sezonie grzewczym, który skończył się wiosną) sprzedała odbiorcom indywidualnym 1,4 mln ton węgla. Same gospodarstwa domowe spalają ok. 12 mln ton węgla.

90 tys. ton jest więc bryłką w hałdzie potrzeb. 90 tys. ton daje bowiem średnio niespełna 38 ton na gminę. Przy limicie wynoszącym 1,5 tony surowca wystarczy go więc dla 25 osób.

Ustawa o zakupie preferencyjnym paliwa stałego przez gospodarstwa domowe zakłada, że mogą kupować węgiel od importerów za nie więcej niż 1,5 tys. zł za tonę. Gmina może sprzedawać go mieszkańcom w cenie nie wyższej niż 2 tys. zł za tonę. Węgiel w preferencyjnej cenie mogą kupić od samorządu osoby uprawnione do dodatku węglowego. Jego sprzedawcom przysługują rekompensaty, których maksymalny limit na 2023 rok ustalono na 4,9 miliarda złotych.

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.