czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaPieniądzeTajemnice FIFA. Piłkarska mafia ma się dobrze dzięki Tobie

Tajemnice FIFA. Piłkarska mafia ma się dobrze dzięki Tobie

Mistrzostwa Świata w Katarze zostały sprzedane - to zdanie słyszeli nawet ci, którzy nie interesują się piłką nożną. Tak było też w przypadku co najmniej dwóch z trzech poprzednich turniejów, tyle że tym razem skala przekupstwa przeszła wszelkie wyobrażenia. Na ten temat kręci się już nawet filmy.

Smród wokół mistrzostw świata w Katarze jest tak duży, że nawet tak doświadczony szambonurek jak Gianni Infantino – prezes FIFA – nie jest w stanie go znieść (fot. flickr)

„Tajemnice FIFA”, a w oryginale „FIFA Uncovered” to serial dokumentalny wyprodukowany na zlecenie Netfliksa. Można go oglądać od prawie dwóch tygodni, ale dopiero w obliczu ostatnich wydarzeń związanych z rozpoczęciem Mistrzostw Świata, niedzielni kibice zyskają lepszy kontekst tego, o czym w nim mowa. Bo wiedza o tym, że FIFA jest organizacją skrajnie skorumpowaną, działającą jak grupa przestępcza, jest niemal powszechna, ale mało kto potrafiłby wyjaśnić, dlaczego tak jest.

João Havelange zmienia FIFA na zawsze

Twórcy netfliksowego dokumentu przedstawiają to w sposób następujący: do 1974 roku FIFA była niewielką, na dobrą sprawę półamatorską organizacją, pełniącą w światowym futbolu rolę na dobrą sprawę techniczną, niewidoczną. Wszystko zmieniło się, kiedy stery federacji przejął João Havelange. Brazylijczyk przekonał delegatów decydujących o wyborze szefa FIFA wizją popularyzowania dyscypliny w najdalszych zakątkach globu. Do tego potrzeba było jednak pieniędzy.

Już wtedy na scenę wkroczył młody, niespełna 40-letni szwajcarski prawnik Sepp Blatter. W latach 1975-1981 był dyrektorem technicznym FIFA, przed którym Havelange miał postawić jedno zadanie – zdobyć jak najwięcej pieniędzy dla organizacji. Blatter szybko załatwił sowite kontrakty z Coca-colą, Adidasem, a także stworzoną przez jej właściciela, Horsta Dasslera spółką, która miała monopol na dysponowanie prawami medialnymi do Mistrzostw Świata.

Począwszy od 1982 roku i mundialu w Hiszpanii (Blatter był już wtedy sekretarzem generalnym – zastępcą Havelange’a) impreza potężniała z każdą kolejną edycją. Zwiększono liczbę reprezentacji, które uczestniczyły w turnieju, pulę nagród oraz prestiż zawodów. Sponsorzy walili drzwiami i oknami, a państwa ustawiały się w długiej kolejce do organizacji kolejnych imprez. Okazywało się, że ich sukces umacniał rządy, pobudzał gospodarki i na lat robił gospodarzom świetny PR.

Gdy ludzie bez formalnej władzy politycznej, wybierający się spośród własnego grona, bez żadnego nadzoru zewnętrznego, wedle własnego widzimisię decydują o tym, gdzie trafią miliardy dolarów, pojawia się pole do nadużyć. Władze FIFA szybko połapały się w tym procederze – Havelange miał zgarniać do własnej kieszeni pieniądze za transmisje z mundialu od spółki medialnej Dasslera, na czym przyłapał go Blatter. Mając tę kartę w ręku, Szwajcar ponoć wymógł na wieloletnim szefie odejście w 1998 r.

Era Blattera

Sam Blatter miał inne ambicje niż wzbogacenie się. Władza, wystawne życie i międzynarodowe zaszczyty – to według twórców dokumentu „Tajemnice FIFA” było celem Szwajcara. Blatter przez niemal dwie dekady utrzymywał się w fotelu prezesa, niszcząc konkurencję metodami, których nie powstydziłby się Machiavelli. Do perfekcji opanował zaspokajanie ambicji delegatów oraz członków najważniejszego organu FIFA – Komitetu Wykonawczego. Wkrótce jego tropem poszli inni.

Jack Warner, Sepp Blatter i Chuck Warner – oligarchowie FIFA

Każdy, komu zależało na określonej decyzji FiFA, musiał tylko umieć liczyć głosy i mieć głęboki portfel. Po co tracić czas na mozolne przekonywanie do swojej racji delegatów pochodzących z krajów o bogatych piłkarskich tradycjach, skoro mają oni tyle samo do powiedzenia, co ci z karaibskich wysepek? Szybko zrozumieli to działacze z Ameryki Środkowej i Północnej – pochodzący z Trynidadu i Tobago szef federacji CONCACAF Jack Warner oraz obywatel USA Chuck Blazer.

Ich przychylność kupiły najpierw władze RPA, którym przypadło prawo organizacji mundialu w 2010 roku, a kilka lat później Katarczycy, którzy chcieli zostać gospodarzami Mistrzostw Świata. Wszystko jest świetnie udokumentowane – Netflix nie mógłby pozwolić sobie na beztroskie rzucanie takich oskarżeń. Świadkowie przekupstwa mówią o nim przed kamerą, jak również o tym, jak próbowano ich zmusić do milczenia. Głosy o korupcji w FIFA i presja sponsorów w końcu zmusiły Blattera do rezygnacji.

Stało się to dopiero po tym, jak FBI oskarżyło kilkunastu działaczy federacji o łapówkarstwo i pranie pieniędzy. Blatter jakby nigdy nic wygrał później wybory, ale wkrótce padł pod kolejnymi ciosami – za niewyjaśnione milionowe przelewy dla Michela Platiniego i wypłacanie podejrzanych premii otrzymał zakaz sprawowania funkcji w FIFA do… 91 roku życia. Postępowanie ws. kryminalnej niegospodarności sprzeniewierzenia środków został prowadziła też szwajcarska prokuratura generalna.

Sepp Blatter obrzucony gotówką za rzekomą organizację mundialu w Korei Północnej – jeden z najlepszych performance’ów ostatnich lat

Jaki los spotkał pozostałych działaczy? Chuck Blazer, który poszedł na współpracę z FBI, po tym, jak dowiedział się grozi mu 75 lat więzienia, nie żyje – był chorobliwie otyły. Juan Angel Napout, były wiceprezes FIFA i szef CONMEBOL odsiaduje wyrok 9 lat więzienia, Jack Warner od lat ucieka jak szczur przed ekstradycją do USA (parę dni temu został aresztowany w Londynie i już się raczej nie wywinie). 90-letni Jose Maria Marin musiał zapłacić 1,2 mln dolarów grzywny i oddać 3,3 mln łapówek.

Wszystko kończy się happy endem?

Nic z tych rzeczy. Babilon dalej stoi, a na jego czele stoi bodaj jeszcze gorszy cynik niż Blatter, Gianni Infantino. To żywe uosobienie wszystkiego, co najgorsze w wielkiej piłce i polityce. Jeśli ktoś myśli, że FIFA może uzdrowić się sama, niech przeczyta wypowiedzi z konferencji prasowej w dzień rozpoczęcia mundialu w Katarze. O kontrowersjach związanych z imprezą i hipokryzji Infantino pisaliśmy wielokrotnie, ale to przechodzi wszelkie granice:

„Dzisiaj czuję się Katarczykiem. Dziś czuję się Arabem. Dzisiaj czuję się Afrykaninem. Dziś czuję się gejem. Dzisiaj czuję się osobą niepełnosprawną. Dziś czuję się migrantem zarobkowym. Oczywiście nie jestem (…). Ale czuję się tak, ponieważ wiem, co to znaczy być dyskryminowanym, być zastraszanym, jako obcokrajowiec w obcym kraju. Jako dziecko byłem zastraszany – bo miałem rude włosy i piegi, dodatkowo byłem Włochem”.

Infantino zrównuje tym samym przypadki, w których katarscy funkcjonariusze podszywali się pod gejów na apkach randkowych, a następnie dokonywali na nich zbiorowych gwałtów i tortur z tym, że on był rudym Włochem dorastającym w Szwajcarii. Rzeczywiście, żyjący w Katarze geje powinni mu współczuć. „Myślę, że za to, co my Europejczycy robiliśmy przez ostatnie 3000 lat, powinniśmy przepraszać przez następne 3000 lat, zanim zaczniemy udzielać ludziom lekcji moralnych”, mówi Infantino.

Futbol czeka na ratunek. Piłkarska mafia ma się dobrze dzięki Tobie

Za co mamy przepraszać? Za przybycie Etrusków do północnej Italii czy za fenickie kolonie na Cyprze 3000 lat temu? Kwestie tysięcy zgonów przy budowie stadionów i dróg na mundial oraz niewolniczego traktowania robotników, Infantino zbył słowami o tym, że Europa tak naprawdę ma to gdzieś. „Jeśli naprawdę dbałaby o los tych młodych ludzi, to mogłaby zrobić tak jak zrobił to Katar, stworzyć jakieś legalne ścieżki, gdzie przynajmniej jakaś liczba, jakiś procent tych pracowników mógłby przyjechać.”

Kilka miesięcy temu dał podobny pokaz hipokryzji, przekonując że Katar zmienił na lepsze życie 1,5 miliona migrantów ekonomicznych. A co do tych, którzy zginęli? „FIFA to nie jest światowa policja”, a ciężka praca „jest cnotą, bo daje poczucie godności i dumy”. Dodajmy do tego niedawne nawoływanie do zawieszenia broni w Ukrainie z okazji mundialu, akurat gdy armia tego kraju notowała bezprecedensowe sukcesy w odpieraniu agresora, a otrzymamy obraz gościa, któremu wypada życzyć jak najgorzej.

Okładka magazynu „Time” i zajawka tekstu o śmierci tysięcy robotników

Tyle że nawet kolejne procesy i zatrzymania nie ukrócą buty i chciwości piłkarskich oszustów. W walkę o uczciwość w najpopularniejszej dyscyplinie sportu muszą włączyć się kibice. Bojkot mundialu, sponsorów FIFA i presja na piłkarzach, którzy przekonują, że nie są od uprawiania polityki, tylko od grania w piłkę – to bodaj najlepszy sposób, by uratować futbol. Trzeba jasno powiedzieć oszustom w garniturach i cwanym gapom w krótkich spodenkach – grajcie sobie, panowie, ale nie za nasze pieniądze.

Polecamy:

Maciej Deja
Maciej Deja
Wyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole TrueStory.pl. Wcześniej w redakcjach: Salon24.pl, FAKT24.PL, Wirtualna Polska, Agencja AIP, iGol.pl.
ARTYKUŁY POWIĄZANE

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NajNOWsze

NajPOPULARNIEJsze