Przeciętna cena najmu mieszkania wzrosła w trzecim kwartale o 16,6 proc. rok do roku. Kwartał wcześniej wzrost wyniósł 13,6 proc. W obu najem drożał w tempie rekordowym w stosunku do wcześniej obserwowanego trendu - piszą analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Według ekspertów, trudno w Europie znaleźć rynek, na którym najem drożałby szybciej niż w Polsce. Wśród europejskich państw należących do OECD wyprzedzają nas pod tym względem jedynie Estonia (wzrost o 27,1 proc. rok do roku w trzecim kwartale), Litwa (+19,1 proc.) i Słowenia (+19,2 proc.).
PIE wylicza, że w latach 2011-2019 ceny najmu mieszkań rosły w Polsce przeciętnie w tempie około 2,5 proc. rok do roku, choć pod koniec tego okresu już szybciej, choć wciąż nie mocniej niż 5-6 proc.
Ekonomiści Instytutu zwracają też uwagę na to, że w drugim kwartale tego roku najem drożał mocniej - o ponad 1 punkt procentowy - niż kupno mieszkania. W momencie przygotowywania raportu nie było jeszcze danych za trzeci kwartał (PIE posługuje się danymi OECD). Ostatnio z taką sytuacją mieliśmy do czynienia 2016 roku i było to pokłosie kryzysu gospodarczego (po wybuchu kryzysu z lat 2007-2009 ceny mieszkań w Polsce przez pewien czas nawet spadały).
Według opublikowanych w tym tygodniu danych GUS, w trzecim kwartale ceny mieszkań w siedmiu największych miastach w Polsce (Gdańsk, Gdynia, Łódź, Kraków, Poznań, Warszawa, Wrocław) na rynku pierwotnym wzrosły średnio o 17,5 proc. rok do roku, a na wtórnym o 8,3 proc. Więcej pisaliśmy na ten temat w poniższym tekście:
Jeśli chodzi o przyczyny wzrostu najmu, to główne są dwie: inflacja i wojna w Ukrainie. Ta pierwsza, szczególnie ceny energii i gazu, sprawiła, że właściciele mieszkań zaczęli żądać więcej za ich wynajem. Wojna zaś zmusiła setki tysięcy Ukraińców (według danych o rejestracjach PESEL ponad 1,5 miliona), głównie kobiet z dziećmi, do ucieczki z kraju do Polski. Gwałtowne zwiększenie popytu na mieszkania podbiła dodatkowo ceny najmu.
Co dalej? Polski Instytut Ekonomiczny spodziewa się rozwoju rynku najmu w najbliższych latach. Po pierwsze będzie rósł popyt - głównie z powodu trudności z uzyskaniem kredytu hipotecznego. W danych Biura Informacji Kredytowej widać, że rynek hipotek zamarł. To efekt z jednej strony najwyższych od dwóch dekad stóp procentowych, co obniża i ochotę na zaciąganie wysokiego długu, i zdolność kredytową potencjalnych kupujących. Ta zdolność wyraźnie spadła też po tym, jak wiosną w życie weszły rekomendacje KNF zaostrzające kryteria badania tej zdolności.
Podaż mieszkań na wynajem też ma się zwiększyć, wraz z tym, jak na rynek będą trafiać mieszkania kupowane w ostatnim czasie dla celów inwestycyjnych - przez inwestorów indywidualnych, jak i pojawiających się u nas powoli także inwestorów instytucjonalnych. Na razie, według szacunków Cushman & Wakefield, w ofercie funduszy w największych polskich miastach jest 8,5 tys. mieszkań na wynajem, to wciąż niewielka część rynku.