W czwartek po południu gruchnęła informacja, która jawiła się jako kolejny skandal dotyczący mistrzostw świata w Katarze. Amjad Taha - szef regionalnego Brytyjskiego Centrum Studiów i Badań nad Bliskim Wschodem - poinformował na Twitterze o korupcji związanej z niedzielnym meczem otwarcia mundialu.
Według informacji Tahy Katarczycy przekupili ośmiu ekwadorskich zawodników, by ci odpuścili pierwsze spotkanie turnieju. Mecz miał się zakończyć wynikiem 1:0 dla Kataru po bramce w drugiej połowie.
Taha poinformował, że gospodarze zapłacili za to 7,4 mln dolarów. Jego informacje miało potwierdzić pięć osób związanych z obiema reprezentacjami. "Mam nadzieję, że to nie jest prawda. Mam nadzieję, że podzielenie się tą informacją wpłynie na wynik meczu. Świat powinien stawić czoła korupcji w FIFA" - napisał na Twitterze.
Informacja wyglądała na wiarygodną. A przynajmniej pochodziła z konta wyglądającego na wiarygodne. Profil Tahy na Twitterze jest zweryfikowany i posiada ponad 436 tys. obserwujących. Mimo to wiadomość okazała się nieprawdziwa.
Sprawę wyjaśnił na Twitterze Marc Owen Jones - ekspert do spraw Bliskiego Wschodu i autor książek o tym regionie. Jones poinformował, że konto Tahy już wcześniej wysyłało informacje wyglądające na wiarygodne, ale w rzeczywistości nieprawdziwe. Profil tego użytkownika Jones nazwał "dezinformacyjnym".
Jones pokazał kilka zrzutów ekranu ze światowych mediów, które cytowały nieprawdziwą informację. Przypomniał też kilka poprzednich fake newsów pochodzących z konta Tahy. W przeszłości nieprawdziwie informowało ono o morderstwie aktywisty w Londynie, fałszywym zamachu stanu w Katarze i lotnisku w Afganistanie sparaliżowanym przez bota.
Mecz Katar - Ekwador rozpocznie się o godz. 17 w niedzielę. W kolejnych spotkaniach Katarczycy zagrają z Senegalem (25 listopada) oraz Holandią (29 listopada). Natomiast 22 listopada o godz. 17 pierwszy mecz na mundialu rozegrają Polacy. Naszym rywalem będą Meksykanie. Relacje na żywo na Sport.pl.