0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.plJakub Porzycki / Age...

Szkoły bez wsparcia organizacji społecznych, polityczna kontrola kuratora oświaty, wzrost nierówności edukacyjnych, utrudnienia dla edukacji domowej, bat na szkoły niepubliczne, cenzura, czy nuda - to tylko niektóre z konsekwencji nowelizacji prawa oświatowego.

W uzasadnieniu odświeżonego projektu lex Czarnek czytamy, że ustawa powstała na życzenie rodziców i nauczycieli, a jej wprowadzenie leży w interesie społecznym. Mimo że projekt zyskał poparcie większości Sejmowej (PiS z przystawkami), protesty środowisk edukacyjnych nie ustają.

W najnowszym sondażu Ipsos dla OKO.press zapytaliśmy więc, czy prezydent Andrzej Duda powinien, tak jak w marcu 2022, zawetować lex Czarnek 2.0.

Wyniki są jednoznaczne.

Aż 65 proc. badanych chciałoby, by ustawa znalazła się w koszu (z czego aż 48 proc. wybrało odpowiedź zdecydowanie "tak").

Tylko co czwarty badany (24 proc.) nie oczekuje od prezydenta weta. Jedna na dziesięć osób nie miała zdania.

Wyborcy PiS nie chcą lex Czarnek

Wyniki naszego sondażu pokazują dosadnie, że lex Czarnek 2.0 to nie jest prawo z silnym mandatem społecznym.

Co ciekawe, odpowiedzi badanych nie są nawet w prosty sposób pochodną sympatii i antypatii politycznych. Najlepiej widać to wśród wyborców PiS, którzy w sprawie lex Czarnek są podzieleni.

41 proc. chciałoby prezydenckiego weta, a 39 proc. niekoniecznie.

Do tego, aż 20 proc. wyborców PiS wybrało odpowiedź "nie wiem".

To pokazuje, że albo edukacja jest dla nich tematem marginalnym, albo samo pytanie o niezgodę w jednym obozie politycznym (pomiędzy prezydentem a ministrem) wprowadzało dyskomfort.

Wyborcy rządzącej partii, którzy najczęściej wiernie wspierają działania swoich polityków, w przypadku nowelizacji prawa oświatowego są co najmniej nieufni. To pokazuje, że lex Czarnek jest dla PiS tematem niewygodnym politycznie.

Częściowy wpływ na odpowiedzi może mieć też m.in. gorąca debata na temat przyszłości edukacji domowej, której orędownikami są często środowiska katolickie. PiS w toku prac nad ustawą wycofał się co prawda z części ograniczeń, które nakładał na dzieci uczące się poza systemem, ale wciąż będą one mierzyć się m.in. z utrudnionym procesem egzaminowania.

Wśród wyborców partii opozycyjnych dominuje poparcie dla weta:

  • Koalicja Obywatelska - 85 proc. na tak, 13 na nie;
  • Lewica - 87 proc. na tak, 13 na nie;
  • Polska 2050 - 77 proc. na tak, 20 na nie;
  • PSL - 64 proc. na tak, 33 proc. na nie.

Ustawa nie ma też poparcia wśród osób deklarujących, że nie wezmą udziału w wyborach. Zawetowania ustawy chciałoby 69 proc. osób w tej grupie.

Za to wyborcy Konfederacji (która znalazłaby się poza Sejmem) najliczniej wybrali odpowiedź "nie wiem" - aż 29 proc.

Komu podoba się lex Czarnek? Prawie nikomu

Gdy pytamy o edukację, najczęściej kluczową rolę - obok poparcia partyjnego - odgrywa wiek. Tym razem różnice generacyjnie nie mają jednak wielkiego przełożenia na odpowiedzi badanych.

Pomysł przyznania większej władzy kuratorom oświaty nie podoba się zarówno młodym, dla których szkoła wciąż jest bliskim wspomnieniem, jak i najstarszym, zdystansowanym i często nostalgicznie patrzącym na edukację.

Najwięcej zwolenników prezydenckiego weta znajdziemy wśród trzydziestolatków - aż 77 proc. W grupie 60+ niezadowolenie z lex Czarnek spada, ale tylko do 61 proc.

Najbardziej negatywnie do lex Czarnek nastawieni są mieszkańcy największych miast (pow. 500 tys. mieszkańców). Wśród nich aż 78 proc. badanych domaga się weta. Jednak na wsiach i w małych miasteczkach także jest świadomość zagrożeń, z którymi wiąże się nowelizacja prawa oświatowego - wśród mieszkańców tych miejscowości ustawę wyrzuciłoby do kosza odpowiednio 61 i 67 proc. badanych.

Tym, co najbardziej różnicuje odpowiedzi, jest religijność.

Wśród osób, które deklarują, że regularnie uczestniczą w praktykach religijnych weto popiera 56 proc. badanych. W grupie niepraktykujących wcale lub praktykujących rzadko/od święta ustawy nie chce 73 proc. ankietowanych. To różnica 17 pkt. proc.

Wynik pokazuje, że pomysł ministra Czarnka na szkołę, która wpaja katolicko-narodowe wartości (i żadne inne) trafia do tych, którzy wciąż są silnie związani z Kościołem.

Co zrobi Andrzej Duda?

W marcu 2022, gdy prezydent Andrzej Duda zawetował pierwszą wersję lex Czarnek, mówił przede wszystkim o tym, że chce spokoju w czasach wojny. Dodał też, że ma pewne zastrzeżenia do projektu ustawy. Chodziło głównie o zmarginalizowanie roli rodziców w życiu szkoły.

W toku kampanii prezydenckiej 2020 roku Andrzej Duda złożył zresztą własny projekt, który miał regulować obecność organizacji społecznych w placówkach publicznych. Prezydent chciał, by to rodzice w drodze referendum decydowali o tym, czy dane zajęcia odbędą się w szkole, czy nie.

Jego projekt, po dwóch latach spędzonych w sejmowej zamrażarce, był procedowany razem z lex Czarnek 2.0. Ale przepadł, bo ministrowie Czarnek i Piontkowski przekonywali, że pomysły prezydenta zostały zawarte w znacznie szerszej noweli oświatowej przygotowanej przez PiS.

Przez chwilę wydawało się, że minister Czarnek odgrywa się na prezydencie za pierwsze weto. Szybko okazało się jednak, że nowy projekt został z prezydentem skonsultowany i ma on zielone światło.

5 listopada doradca prezydenta Andrzej Zybertowicz powiedział, że prezydent "raczej przychyli się do nowelizacji prawa oświatowego", choć "analiza nie została jeszcze zakończona".

Za to Małgorzata Paprocka, minister w Kancelarii Prezydenta, w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną stwierdziła, że dla prezydenta najważniejsze było wzmocnienie roli rodzica w decydowaniu o obecności organizacji społecznych w szkołach i ten cel został osiągnięty.

To oczywiste przekłamanie, o którym w OKO.press wielokrotnie pisaliśmy.

Faktycznie, PiS dodał do projektu to, na czym zależało prezydentowi, czyli udostępnianie rodzicom szczegółowych informacji o zajęciach i materiałach dydaktycznych, z których korzystają NGO'sy.

Jednak w lex Czarnek na końcu zawiłego procesu dopuszczania organizacji społecznych do prowadzenia zajęć i tak stoi kurator oświaty.

To on będzie wydawał zgody lub blokował zajęcia, których chcą uczniowie i rodzice.

Mimo oczywistych sprzeczności podpis pod ustawą jest więc dziś najbardziej realnym scenariuszem.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze