Kazaa p2p

Wychowani na Kazaa i eMule. Tak się oglądało filmy i słuchano muzyki przed Spotify oraz Netflix

5 minut czytania
Komentarze

Początek XXI wieku rządził się zupełnie innymi prawami. Wtedy, szczególnie w Polsce, mało kogo było stać na kupno gier czy utworów muzycznych. Z pomocą przyszły serwisy P2P w tym Kazaa i eMule, które umożliwiały dzielenie się plikami – zwłaszcza muzyką, ale także filmami w tym pornograficznymi. Tak wyglądały realia początku XXI wieku, które 20 lat później brzmią jak żart. Obecnie rynek rozrywki, muzyki i filmów przejęły serwisy streamingowe, a korzystanie z pół-legalnych serwisów nie jest już nikomu w teorii do niczego potrzebne.

Sprawdź też: Apple Watch SE w rewelacyjnie NISKIEJ CENIE. Spiesz się, zanim inflacja pogoni tę ofertę

Kazaa była prawdziwym hitem w Polsce

Pokrótce przypomnę, że Kazaa została stworzona i rozwinięta przez programistów z BlueMoon Interactive pochodzących z Estonii. Jednak dopiero jej oficjalne wprowadzenie na rynek internetowy w 2001 roku przez holenderską firmę Consumer Empowerment przyniosło jej rozgłos i sławę także w Polsce. Program stał się jednym z najpopularniejszych tego typu do dzielenia się plikami P2P. Został okrzyknięty kolejną generacją tego typu aplikacji, po głośnym zamknięciu Napstera w lipcu 2001 roku.

Kazaa

Ogromna popularność Kazaa i działalność użytkowników, która często przekraczała prawo w wielu krajach, spowodowały, że holenderska firma została pozwana przez wydawnictwo muzyczne Buma/Stemra. Wyrok sądowy nie był przychylny dla spółki stojącej za programem P2P. Miała ona natychmiast uniemożliwić użytkownikom naruszenia praw autorskich wytwórni lub zapłacić grzywnę. Od startu aplikacji, jej działanie było kontrowersyjne, a holenderska firma dostawała kolejne pozwy. W końcu w 2002 roku Kazaa zmieniła właściciela – stała się nią firma Sharman Networks z siedzibą w Australii. W kolejnym roku nastąpiła próba przekształcenia użytkowników w płatnych, legalnych klientów. Wtedy nastąpił tak naprawdę koniec świetności programu.

Kazaa używała zdecentralizowanego systemu P2P, co powodowało, że użytkownicy kontaktowali się ze sobą bezpośrednio online, aby udostępniać treści. Decentralizacja Kazaa była jednym z głównych powodów, dla których tak długo jak na tego typu program przetrwała. Użytkownicy wymieniali się naprawdę wieloma danymi, co w Polsce nie do końca było legalne.

Co ciekawe, system dzielił użytkowników na dwie grupy: superwęzły i zwykłe węzły. Korzystający nie wiedzieli, do której grupy trafiali. Ta pierwsza charakteryzowała się szybkimi połączeniami sieciowymi i dużą przepustowością.

Kazaa media desktop

Aplikacja swoim wyglądem pasowała do krzykliwego stylu Windowsa XP. Widzieliśmy tam kolorowe, pseudo-nowoczesne ikony. Głównym filarem Kazaa była wyszukiwarka, dzięki której można było w łatwy sposób znaleźć pożądane treści. Po rozpoczęciu pobierania można było podejrzeć prędkość i pozostały czas do „downloadu”. Niekiedy bywało tak, że na niektóre pliki czekało się kilka dni lub nawet 2 tygodnie w przypadkach, kiedy niewielu użytkowników je miało do udostępnienia.

eMule przejął użytkowników Kazaa

Nie mniej popularnym, a równie funkcjonalnym programem P2P był eMule. Kazaa bardzo szybko swój żywot skończyła, a jej użytkownicy musieli przenieść się na inne programy. Tutaj idealnie niszę wypełnił właśnie eMule, który wystartował 13 maja 2002 roku.

eMule

Był to program, dzięki któremu użytkownicy w łatwy i szybki sposób udostępniali pliki innym. Stał się alternatywą dla Kazaa i eDonkey2000. Aplikacja zawierała kilka dodatkowych funkcji w tym nagradzanie osób często przesyłających pliki. Co ciekawe, program miał możliwość wyszukiwania za pomocą Unicode, co pozwalało na wyszukiwanie w innych alfabetach.

eMule pod względem najważniejszych funkcji był podobny do Kazaa. Nawet interfejs nie różnił się zbytnio. Najważniejsza była wyszukiwarka, która jednak działała trochę gorzej niż w przypadku konkurenta. W eMule częściej można było jednak znaleźć pliki rar czy zip.

Problem legalności serwisów P2P

Programy P2P wyrastały jak grzyby po deszczu w latach 2001-2003. To był krótki, aczkolwiek burzliwy i niezapomniany okres dla wszystkich użytkowników. Po sieci „latały” pliki MP3 czy filmy pornograficzne. Użytkownicy wymieniali się naprawdę wieloma danymi, co w Polsce nie do końca było legalne.

Napisałem „nie do końca”, ponieważ pobieranie plików muzycznych nie było karalne, ale udostępnianie ich – owszem. Wielu użytkowników Kazaa nie wiedziało, że udostępnia folder innym i w ten sposób nieświadomie łamali prawo. Przypomnę, że wtedy nie było serwisów streamingowych. Dominującą formą sprzedaży muzyki, były CD. O popularności Kazaa świadczy fakt, że zniszczyła rynek muzyczny. W 2003 roku przemysł muzyczny stracił około 300 milionów dolarów przez serwisy P2P.

p2p kazaa piractwo

O jej nielegalności świadczy też liczba pozwów na horrendalne kwoty – przede wszystkim z wytwórni fonograficznych. Co chwilę słyszeliśmy o pokazowych sprawach w USA, gdzie duże firmy procesowały się ze zwykłymi użytkownikami, a w grę wchodziły ogromne kwoty. W rzeczywistości jedno ze źródeł twierdzi, że nawet 30 000 osób w Ameryce zostało jednocześnie pozwanych za nielegalne pobieranie muzyki. RIAA (Recording Industry Association of America) wytoczyło swe działa przede wszystkim w kierunku studentów, którzy pobierali muzykę za darmo. Każdej pozwanej osobie groziła kara w wysokości około 750 USD za piosenkę, co potrafiło wygenerować horrendalne i absurdalne kwoty.

W Polsce „pocztą pantoflową” można było usłyszeć o pojedynczych sprawach lub legendy o najazdach policji na mieszkania i konfiskacie sprzętu komputerowego. To były osobliwe czasy, które dobrze, że się skończyły.

Źródło: forbes, how stuffworks

Motyw