Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spokojnie, to tylko awaria (reaktora)

Redakcja
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji odtajniło zawartość archiwum Biura Prasowego rzecznika rządu PRL, ministra Jerzego Urbana. Archiwum, fachowo nazwane "Zespołem Urbana", zawiera 700 teczek i poza niektórymi luźnymi dokumentami obejmuje lata 1983-1989. Ostatnie teczki zawierają materiały z nieudanej kampanii wyborczej rzecznika w czerwcu 1989 i z pierwszych tygodni szefowania przez niego Komitetowi ds. Radia i Telewizji. Pierwszych 350 teczek to stenogramy z konferencji prasowych przeplatane dokumentami pomocniczymi, dostarczanymi rzecznikowi przede wszystkim przez ówczesne MSW. Druga połowa archiwum pogrupowana jest tematycznie. Osobne teczki mają tutaj Lech Wałęsa, ks. Popiełuszko, działacze opozycji, Kościół katolicki, papież Jan Paweł II, katastrofa w Czarnobylu, sprawa śmierci Grzegorza Przemyka. Wśród materiałów archiwum są pisma podpisane osobiście przez Jerzego Urbana, który w listach do generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka sugeruje określone posunięcia propagandowe w najgłośniejszych sprawach z lat 80. Wiele dokumentów opatrzonych jest klauzulą "poufne" lub "tajne". Na łamach "Dziennika" w kilku odcinkach będziemy chcieli pokazać Czytelnikom historię Polski ostatnich lat systemu komunistycznego, widzianą z perspektywy centrum propagandowego PRL.

Archiwum Urbana (5)

Wojciech Czuchnowski

Archiwum Urbana (5)

Akcja dezinformowania społeczeństwa o katastrofie w Czarnobylu to chyba najbardziej ponury rozdział w historii Biura Prasowego rządu PRL

Historycy i naukowcy do dzisiaj spierają się o to, jak duża była liczba ofiar awarii reaktora jądrowego w Czarnobylu. O ile policzalna jest ilość ofiar śmiertelnych, zmarłych bezpośrednio w wyniku katastrofy, o tyle niezwykle trudno określić liczbę zgonów i zachorowań będących wynikiem skażenia na terenach, gdzie dotarł radioaktywny obłok. Niewątpliwie jednak bardzo istotny wpływ na to, jak dużo osób zostało dotkniętych skutkami awarii, miał fakt późnego poinformowania, a potem dezinformowania opinii publicznej o katastrofie. Polityka informacyjna ówczesnego Biura Prasowego rządu to być może najbardziej ponury rozdział w historii kierowanego przez Jerzego Urbana urzędu. W świetle zachowanych dokumentów można mówić o współodpowiedzialności rzecznika rządu za dezinformowanie społeczeństwa i narażanie ludzi na śmiertelne zagrożenie.

Nie do publikacji

     Tradycyjne konferencje prasowe Jerzego Urbana odnotowywane były w całości w formie stenogramów na łamach dziennika "Rzeczpospolita". Ingerencje rzecznika w treść stenogramów były rzadkie i bardzo nieznaczne. Jednak materiał z dwóch konferencji, które odbyły się 29 kwietnia i 1 maja 1986 roku, nigdy nie ujrzał światła dziennego w oficjalnej prasie.
     W teczce nr 367 na stenogramie będącym zapisem spotkania z dziennikarzami widnieje ręczny dopisek sygnowany osobiście przez Jerzego Urbana: "Nie do publikacji". Słowo "nie" podkreślone jest grubym czarnym flamastrem.
     Na tej właśnie konferencji Urban poinformował oficjalnie dziennikarzy o radioaktywnej chmurze, która od dwóch dni przechodziła nad Polską: "PAP podał, że nad północnowschodnim obszarem Polski przesunął się radioaktywny obłok. Mimo niestwierdzenia zagrożenia dla zdrowia ludności kierownictwo partii i rządu z całą powagą skupiło bezpośrednie zainteresowanie na tym zjawisku będącym skutkiem awarii elektrowni atomowej na Ukrainie" - zaczął konferencję rzecznik, dodając, iż powołany został specjalny zespół rządowy pod kierownictwem członka KC PZPR, Zbigniewa Szałajdy.
     Urban nie potrafił, lub nie chciał odpowiedzieć na pytania dziennikarzy:
     "_Los Angeles Times: - Kiedy radioaktywne opady wyszły z elektrowni czarnobylskiej i czy nadal wychodzą? Jeżeli przestały się unosić, to kiedy to nastąpiło?
     JERZY Urban
: - Ja mam tylko informacje z terenu Polski.
     BBC
: - Kiedy władze Polskie otrzymały z Ukrainy informacje? A może dowiedziały się z zagranicznych rozgłośni radiowych?
     _JERZY URBAN: - Polskie władze były w kontakcie z najwyższymi czynnikami radzieckimi dla koordynacji poczynań.

     BBC: - Jaki był wzrost skażenia w Polsce?
     JERZY URBAN: - Nie potrafię odpowiedzieć. Nigdzie ta radioaktywność nie zbliżyła się do progu takiego, który powoduje zagrożenie dla ludzkiego zdrowia.
     DPA: - Pan jeszcze nie odpowiedział na pytanie, kiedy dokładnie ZSRR poinformował Polskę o wypadku.
     JERZY URBAN: - Powiedziałem już wszystko, co na ten temat mam do powiedzenia.
     AFP: - Rząd szwedzki złożył w Moskwie protest z powodu zbyt późnego poinformowania Szwecji o tym wydarzeniu. Czy rząd polski zrobi podobnie?
     JERZY URBAN: - A dlaczegóż by pan sądził, że rząd Polski ma powody do składania takiego protestu? To jest mylny pogląd."
     Rzecznik konsekwentnie unikał odpowiedzi na pytanie, kiedy nastąpiła awaria i kiedy Polska została powiadomiona o katastrofie. Mówił tylko, że obudzono go o drugiej w nocy. Pytany dlaczego komunikaty o wzmożonej radioaktywności nie pojawiły się jeszcze w oficjalnej prasie, stwierdził, iż przyczyną jest... przestarzała poligrafia, narzucająca gazetom wczesne terminy druku, uniemożliwiające podanie informacji, jaka w serwisie Polskiej Agencji Prasowej znalazła się wieczorem 28 kwietnia.
     W rzeczywistości, jak wspominają dziennikarze depeszowi, którzy w tych dniach mieli dyżury w gazetach, druk komunikatu został celowo opóźniony na polecenie kierownictwa PZPR.
     W teczce ze stenogramem kolejnej konferencji, która odbyła się 1 maja, znów znajduje się adnotacja Jerzego Urbana "Nie drukujemy". Tu jednak brakuje w ogóle zapisu z tej części konferencji, w której mówiono o awarii. Jest tylko pierwsza część, na wstępie której rzecznik składa dziennikarzom życzenia z okazji.... Święta Pracy. Wydaje się, że to obawa, iż ludzie bojąc się skażenia nie będą chcieli opuszczać domów i uczestniczyć w pierwszomajowych pochodach, była jedną z przyczyn ukrywania informacji o awarii.

Zbrodnicze kłamstwo

     Rzecznik rządu kłamał, mówiąc iż nie posiada informacji o stopniu skażenia oraz bagatelizując rozmiary katastrofy. W teczce nr 523 znajduje się "Meldunek Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej o sytuacji skażeń 28 kwietnia 1986, godz. 21.30". Dokument podaje alarmujące dane: "Maksymalne stężenie mieszanki produktów rozszczepienia stwierdzono w godzinach popołudniowych w Mikołajkach i wynosiło ono ok. 550.000 mBq (milibekerela) na m/3. (norma 1000 mBq na m3)"
     Według meldunku w Gdyni wspomniane stężenie wynosiło 170.000 mBq, w Warszawie 87.000, w Poznaniu 790. Dopuszczalne normy zostały w Polsce przekroczone od 10 do 200 razy.
     Meldunek zaleca: "przekazać na przerób całe aktualnie wyprodukowane w kraju mleko od krów karmionych świeżą paszą. Nie podawać mleka świeżego dzieciom i młodzieży do lat 18".
     Pod dokumentem odręczny dopisek: "Powyższych wiadomości nie należy podawać do wiadomości publicznej".
     W tej samej teczce znajduje się osobiście ocenzurowany przez rzecznika rządu, z pozoru niewinnie brzmiący, komunikat Ministerstwa Handlu Wewnętrznego i Usług. Przeznaczony dla prasy komunikat dotyczy trudności z zaopatrzeniem sklepów w mleko w proszku, poszukiwane przez ludzi nie chcących pić skażonego świeżego mleka. Z komunikatu Urban polecił skreślić następujące zdanie: "W związku z niedopuszczeniem w niektórych rejonach kraju mleka płynnego do sprzedaży, występuje zwiększone zapotrzebowanie na mleko pełne w proszku dla niemowląt". Pozostawiono jedynie drugą część komunikatu: "Sprzedaż mleka pełnego w proszku dla niemowląt odbywać się będzie na podstawie karty zaopatrzenia "O", z tym że realizacja normy następuje w terminie od 1 do 15 maja na odcinek rezerwowy nr 6. MHWiU podjęło działania dla zapewnienia niezbędnej ilości mleka w proszku dla dzieci ".
     W tej samej teczce, oznaczona jako "Poufna" znajduje się depesza korespondenta PAP z Krakowa: "Niestety ludzie wystający w przychodniach i aptekach - mówiąc delikatnie - podważają istotę sojuszu łączącego Polskę i ZSRR oraz pryncypia ustrojowe naszych krajów. W wielu przypadkach można mówić o panice. Wyrażane jest przekonanie, że skuteczną formą protestu wobec istniejącej sytuacji będzie bojkot obchodów 1 Maja. Bardzo wiele osób wyjechało z Krakowa."
     Dopiero materiał z konferencji prasowej, która odbyła się 5 maja, ukazał się w formie stenogramu na łamach "Rzeczpospolitej". Swoje wystąpienie rzecznik zaczął od ataku na dziennikarzy: "Oskarżam część zachodnich środków masowego przekazu o złą wolę w przekazywaniu wiadomości na temat skażenia promieniotwórczego terytorium Polski. Oskarżam o postępowanie sprzeczne z zasadami ludzkiej solidarności".
     Jeszcze 10 maja władze unikały podawania prawdziwych rozmiarów skażenia. Przy noszącym tę właśnie datę kolejnym meldunku o sytuacji radiologicznej, adnotacja Urbana: "Przy ewentualnej wypowiedzi muszę ustalić, czy podać aktualne obliczenia".
     W atmosferze sennej stabilizacji i zniechęcenia połowy lat 80. media ożywiła informacja o ucieczce z Polski braci Zielińskich z Żyrakowa pod Tarnowem. W listopadzie 1985 r. 15-letni Adam i 13-letni Jerzy przedostali się do Szwecji ukryci pod naczepą tira. W Szwecji poprosili o azyl polityczny. Ich historia stała się tematem słynnego filmu Macieja Dejczera, "300 mil do nieba". W 1985 władze PRL próbowały zrobić wszystko, aby ściągnąć chłopców do kraju. Szwedów oskarżono wręcz o kidnaping. Rodziców uciekinierów pozbawiono sądownie praw rodzicielskich, bo nie chcieli zażądać, by wydano im dzieci. Ostatecznie bracia Zielińscy pozostali na Zachodzie. Po tych wydarzeniach w archiwum rzecznika rządu zachował się napisany przez Urbana projekt nieudanej, jak się później okazało, akcji propagandowej mającej na celu ściągnięcie do Polski braci Zielińskich.
     "Proponuję dużą kampanię propagandową w związku z ucieczką dwóch chłopców ze wsi w woj. tarnowskim (13 i 15 lat) do Szwecji. - _pisze Jerzy Urban do generała Jaruzelskiego. - W Szwecji rozpatruje się czy dać im azyl polityczny. Powód: mieli w szkole złe stopnie z powodów politycznych. (Była to typowa ucieczka promem przygodowo-chłopięca.) Zwróciłem się do gen. Pożogi o zbadanie w kraju przez SB wszystkich aspektów prawnych. Omawiałem tą sprawę wstępnie z tow. Wojciechowskim. (szef Radiokomitetu, przyp. red.) Jeżeli wszystkie elementy będą kompletne, chcę zacząć wielką kampanię angażując opinię publiczną w Polsce. Zażądać w imieniu rządu oddania dzieci. Zmobilizować rodziców, organizacje społeczne itp. Zasypać Szwecję rezolucjami. Nadawać je w telewizji, drukować w prasie. Mówić, że to kidnaping dla celów propagandowych, antypolska psychoza kosztem dzieci. Reportaż TVP ze Szwecji - dzieci są na miejscu przekonywane przez macherów politycznych. Jak zaczniemy krzyk, Szwecja nam tych malców odda. Więc relacje TV z odebrania chłopców, płacząca mama, ich opowieści. Można tu włączyć harcerstwo i in. Po dokładnym zbadaniu sprawy i konsultacjach z MSZ zaproponuję dokładny scenariusz. Jerzy Urban".
     Na dokumencie ręczny dopisek samego generała Jaruzelskiego:
"Znakomicie. Proszę działać. Pilnie, bo może stać się nieaktualne".
     Plan rzecznika spalił na całej linii. Mimo nacisków i represji państwo Zielińscy nie dali się wciągnąć do propagandowej akcji. Dzięki ich postawie uciekinierzy otrzymali azyl. W teczce dotyczącej ucieczki znajduje się zapis fragmentu rozmowy telefonicznej chłopców z rodzicami, emitowanej przez szwedzkie radio:
"Jesteśmy z wami. To co żeście mówili, było wspaniałe. Daliście w kość temu Urbanowi" _- powiedziała matka braci.

List Jerzego Urbana do Stanisława Cioska, sekretarza KC PZPR, z 7 X 1986 r.

     "Korespondent Le Figaro w Warszawie B. Marguerite poinformował mojego asystenta, tow. Rudzińskiego, że w ambasadzie USA w Warszawie powiedziano mu, że: Reagan chce znieść sankcje gospodarcze przeciw Polsce 24 X o ile wypuścimy Wałęsę i przyjedzie on do USA. Wiadomość ta potwierdza hipotezę, że władze USA najchętniej zniosłyby restrykcje odpowiadając na publiczną prośbę Wałęsy, niejako w prezencie dla niego, i że zaproszenie go do USA w tym terminie temu celowi służy.
     Proponuję obmyślić sposoby zniechęcające Wałęsę do składania prośby o paszport, gdyż od chwili złożenia można się liczyć z naciskiem zachodnim o wydanie paszportu i udzielenie gwarancji powrotu. Pozdrawiam: Jerzy Urban".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski