farelka

Energooszczędna farelka? Sklepy was okłamują, coś takiego nie ma prawa istnieć

3 minuty czytania
Komentarze

Ludzie zaczęli wpadać w panikę odnośnie tego, jak się zimą ogrzać. Ceny i dostępność węgla stanowią olbrzymi problem. Eksplozja Nord Stream również przełożyła się na ceny gazu i rośnie strach przed jego niedoborem. Jak więc się skutecznie ogrzać, kiedy na dworze jest coraz zimniej, opału nie ma, albo mieszkamy w bloku, ale wspólnota odwleka rozpoczęcie sezonu grzewczego? Odpowiedzią może być farelka. 

Energooszczędna farelka

farelka

Te są bardzo tanie. Porządny model można kupić śmiało do 100 złotych. Problem w tym, że koszty eksploatacji są wysokie. I były takie nawet w czasach, kiedy prąd był relatywnie tani. Teraz jednak gdy grożą nam znaczne podwyżki cen energii elektrycznej, to źródło ciepła wypada jeszcze gorzej. I tu sporo osób może uznać, że przecież technologia się stale rozwija, więc na pewno w sklepach znajdą coś takiego, jak energooszczędna farelka, prawda? Otóż nie. 

Wpisanie frazy energooszczędna farelka w Google wypluwa masę wyników, zwykle linków do sklepów. Te są jednak równie wiarygodne, jak cudowne środki na porost włosów, lub innych członków ciała. Dlaczego jednak twierdzę, że to działać nie może? Otóż sprawność grzewcza  farelek już teraz wynosi niemal 100%. Tym samym niemal 100% energii elektrycznej jest zamieniane na ciepło. 

Farelki to natomiast drut oporowy i wentylator. Pod wpływem energii elektrycznej drut się nagrzewa, a wentylator przepuszcza przez niego powietrze, dzięki czemu jest ono rozprowadzane po pomieszczeniu. Tym samym farelka o mocy 2 kW daje niecałe 2 kW ciepła. Jeśli zdecydujemy się na zakup słabszej farelki, to ta po prostu będzie dostarczała mniej energii cieplnej. Tym samym będzie musiała działać znacznie dłużej, żeby zagrzać pomieszczenie. Nie ma więc mowy o oszczędności energii. 

Warto również spojrzeć jak ma się to do limitu 2000 kWh ustalonych przez rząd: ten zostanie wyczerpany w zaledwie 1000 godzin grzania. Natomiast farelka nie będzie w stanie skutecznie ogrzać całego mieszkania lub domu i najlepiej byłoby umieszczenie po jednej w każdym z pomieszczeń. Tym samym trzy takie urządzenia w dwóch pokojach i kuchni, oraz czwarte, sporadycznie uruchamiane w łazience skracają ten czas do około 300 godzin. Nawet jeśli ograniczymy grzanie do 12 godzin dziennie, to limit wyczerpie się w mniej, niż miesiąc. 

Tym samym farelka, mimo pozornie niskiej ceny samego urządzenia, to jedno z najdroższych źródeł ciepła, o jakich można w ogóle pomyśleć. Czy są jednak jakieś alternatywy? To wszystko zależy od tego gdzie i na jakiej powierzchni mieszkamy. Jednak na dłuższy okres lepszym rozwiązaniem może być grzejnik olejowy: jest znacznie cichszy i akumuluje ciepło, dzięki czemu może działać także w nocy. Chociaż pod względem zużycia energii elektrycznej wypada bardzo podobnie. No, chyba że ktoś to lubi:

https://youtu.be/lCidOlhyMsA

Jeśli jednak możecie sobie na nią pozwolić, to warto sięgnąć po pompę ciepła – chociażby taką przenośną, ale z funkcją grzania. Tu już można mówić o nawet trzykrotnie wyższej energii cieplnej, niż elektrycznej, ponieważ ona nie wytwarza ciepła, a je pozyskuje z zewnątrz, wykorzystując właściwości termodynamiczne gazów. 

Źródło: YouTube

Motyw