Notowania
WALUTY
GIEŁDA
SUROWCE
Holding PiS 20 bije swoje rekordy naszym kosztem. Zyski wyższe już chyba nie będą
Drugi kwartał br. był kolejnym, kiedy łączne zyski spółek z kontrolą państwa wyniosły 19 mld zł. Co się będziemy oszukiwać, w dużej mierze jest to naszym kosztem. Lotos, Orlen, JSW, Grupa Azoty zarabiają krocie na sytuacji rynkowej z drogą ropą, węglem, nawozami. Płacą konsumenci ich wyrobów, nie mając innego wyboru.
- Już drugi kwartał z rzędu państwowe spółki notowane na giełdzie zarabiają na czysto 19 mld zł
- Największe zyski odnotowały firmy paliwowe. Zarówno PKN Orlen, jak i Grupa Lotos przed połączeniem zarobiły po 3,6 mld zł
- Zyski generowały przede wszystkim rafinerie i wydobycie. Spółki wciąż wykorzystywały rosyjską ropę, która w obecnych okolicznościach zapewnia większe przebicie cenowe
- Przebicie rynkowe wykorzystywały też kopalnie węgla JSW i Bogdanka oraz lider rynku gazowego PGNiG, a na nawozach zyski zwielokrotniła Grupa Azoty
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Wicepremier Jacek Sasin wziął się ostatnio za przygotowywanie projektów dotyczących obciążenia firm podatkiem od nadmiarowych zysków. Skąd taki pomysł? Część firm wykorzystując zamieszanie na rynku gazu i energii, zarabia wielokrotnie więcej, niż zarabiałaby w normalnych, spokojnych czasach. Kwestia w tym, że większość firm z "nadmiarowymi" zyskami w Polsce to spółki kontrolowane przez państwo z pozycją monopolistyczną na rodzimym rynku.
W drugim kwartale br. notowanych na giełdzie 20 największych spółek "Holdingu PiS" zarobiło łącznie 18,8 mld zł, czyli tylko nieznacznie mniej niż w rekordowym dotąd historycznie pierwszym kwartale br. (19,6 mld zł). To aż o 7,7 mld zł więcej (+69 proc.) niż rok temu w analogicznym okresie. Gdyby nie zniżka formy PKO BP (spadek zysku o 66 proc. do 422 mln zł), to byłby historyczny rekord.
Orlen i Lotos zarobiły po 3,6 mld zł w drugim kwartale br. Dla Orlenu to o 65 proc. więcej rdr, a dla Lotosu – o 240 proc. więcej.
JSW, KGHM i PGE zarobiły po 2,3 mld zł. Dla JSW to o 2,5 mld zł więcej rok do roku (w 2 kw. 2021 r. była strata 143 mln zł), dla KGHM o 3,3 proc. mniej, a dla PGE – o 20 proc. więcej.
Większy niż 100-procentowy wzrost zysku odnotowało aż 8 na 20 analizowanych państwowych spółek: JSW, BOŚ, PHN, Grupa Azoty, w tym Puławy i Police, Bogdanka i Lotos.
Orlen wciąż zarabia na rosyjskiej ropie
Jaka jest przyczyna wysokich zysków Orlenu? Rafinerie grupy dały w drugim kwartale aż o 602 proc. rdr wyższy EBITDA (wynik operacyjny powiększony o amortyzację) niż rok temu, czyli 1,8 mld zł. A gdyby nie odpis obniżający wartość aktywów trwałych rafinerii byłoby to aż 4,7 mld zł dodatniego EBITDA. Wynik kosmiczny, bo dotąd tylko raz w historii udało się przekroczyć 2 mld zł. A rafinerie przerobiły tylko o 0,4 mln ton więcej rok do roku, czyli o 6 proc., więc nie jest to efekt wydajniejszej pracy. Wynika to z czego innego.
Orlen wciąż przerabia ropę rosyjską z długoterminowych kontraktów z Rosnieft i Tatnieft, która była w drugim kwartale o nawet 28 proc. tańsza (typ Urals) niż europejska Brent. Choć ropa arabska miała już 33-procentowy udział w przerobie koncernu, to w lipcu podawano, że ropa rosyjska REBCO to było jeszcze 30 proc. surowca, z którego korzysta Orlen (w ub.r. stanowiła 61 proc.). I na jej przerobie można uzyskiwać bardzo duże przebicie.
Pytanie oczywiście, dlaczego w takim razie nie obniżyć cen, skoro już pobieramy ropę od Rosjan? Po prostu konkurencja do tego nie zmusza, bo jej praktycznie nie ma. Orlen zawsze może się tłumaczyć tym, że w Polsce ceny paliw bez podatku są i tak w połowie europejskiej stawki. A do tego od lipca do 15 września obniżył ceny detaliczne promocją o 30 gr.
Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo
Wynik segmentu detalicznego Orlenu — 0,7 mld zł — był w drugim kwartale wysoki, ale niższy rok do roku o 16 proc. Rekordy bił za to wynik na wydobyciu – 0,3 mld zł to o 407 proc. więcej rdr.
W przypadku Lotosu było podobnie. Wynik EBITDA na wydobyciu wzrósł o 162 proc. rdr. do 0,55 mld zł, ale na produkcji i handlu wzrost był aż o 518 proc. rdr. do 4,8 mld zł. Gdyby między tymi koncernami była prawdziwa konkurencja, to jeden z nich obniżałby ceny w walce o klienta i o większe zyski.
Ten sam temat dotyczy PGNiG. Dodatni wynik EBITDA na poszukiwaniu i wydobyciu węglowodorów wyniósł aż 8,3 mld zł w drugim kwartale br., prawie tyle samo, co w kwartale pierwszym. W analogicznym okresie ub.r. było to zaledwie 1,5 mld zł. Pewnym pocieszeniem dla konsumentów może być fakt, że spółka wykazała stratę na obrocie i magazynowaniu (3,4 mld zł w drugim kwartale br.), a mniej rok do roku zarobiła na dystrybucji (0,4 mld zł, - 26 proc. rdr). Innymi słowy, gigantyczny zysk z wydobycia zamortyzowała w części spadkiem wyników na pozostałej działalności. Dla odbiorcy gazu kwestia w tym, że to w niewielkiej tylko części.
Drogi węgiel, prąd i nawozy
Podobna sytuacja jest w przypadku węgla. JSW mimo mniejszej o 10 proc. produkcji węgla i mniejszej o 12 proc. sprzedaży koksu ustanowiła swój historyczny rekord zysków dzięki wysokim cenom węgla koksowego. To drugi z rzędu kwartał, gdy spółka poprawia rekord zysków. Kopalnie Bogdanki zarobiły natomiast 193 mln zł na czysto na węglu energetycznym, czyli 367 proc. więcej rok do roku, zmniejszając wydatnie zapasy w porównaniu do czerwca ub.r.
Na tym samym zyskiwał największy polski producent energii elektrycznej PGE, którego zyski wzrosły o 20 proc. rdr. do 2,3 mld zł. We własnych kopalniach wydobywa węgiel brunatny na potrzeby swoich elektrowni i mimo pojawiających się niedoborów węgla kamiennego, może korzystać z własnego surowca, jednocześnie zgarniając premię za ceny rynkowe energii. Cenę rynkową prądu ustala się do najdroższego źródła domykającego system, a to ostatnio gaz, więc PGE ma okazję do realizowania premii, produkując z własnego węgla. Dodatkowo spadły jeszcze ceny praw do emisji CO2, co też poprawiło zyskowność elektrowni na wysokoemisyjny węgiel brunatny.
Węgiel kamienny podrożał dla elektrowni o tylko 25 proc., czyli dużo mniej niż cena energii (+150 proc. czerwiec 2022 do czerwca 2021 na TGE). Tak relatywnie niski wzrost cen węgla kamiennego jest dzięki kontraktom długoterminowym elektrowni z kopalniami.
Na drożejących nawozach zarabiała natomiast Grupa Azoty, w skład której wchodzą notowane Puławy i Police. Czysty zysk wyniósł w drugim kwartale br. 800 mln zł na poziomie skonsolidowanym, czyli o 400 proc. więcej rok do roku. To drugi najwyższy wynik w historii grupy, po tym z pierwszego kwartału br. (854 mln zł).
Z dodatniego EBITDA na nawozach w drugim kwartale ub.r. 151 mln zł zrobiło się nagle 657 mln zł w tym roku w analogicznym okresie. Ceny nawozów azotowych poszły w górę o 177-196 proc., amoniak zdrożał o 193 proc. – podała spółka w sprawozdaniu półrocznym. Na chemikaliach zyski zwiększyły się czterokrotnie do 431 mln zł ze 100 mln zł rok temu. Siarka podrożała o 140 proc. rdr, a melamina o 85 proc. Grupa poprawiała też wyniki z produkcji tworzyw i energii elektrycznej.
Czy to dobrze, że "mamy" silne spółki państwowe?
Patrząc na takie dane, nasuwa się pytanie, czy na pewno fakt, że państwo ma silne spółki w poszczególnych sektorach, to dobrze dla polskich konsumentów? Obecna sytuacja, gdy ceny idą w górę, a krocie zarabiają na tym państwowe koncerny, sugeruje, że pożytku z "państwowości" firm dla konsumentów nie ma praktycznie żadnych, a monopol na rynku ma negatywne przełożenie na ceny. Na pewno takie firmy wpłacają duże pieniądze do budżetu, które ten potem może przeznaczać po potrąceniu kosztów obsługi na programy socjalne, wynikające z drożyzny… wywołanej m.in. monopolami.
Pół biedy, jeśli spółki działają na konkurencyjnym rynku, gdzie na ceny naciskają inne firmy, które też chcą przejąć zyski i przyczyniają się do optymalizacji marż. Można wtedy powiedzieć: no trudno, takie okoliczności. Co jednak, jeśli na rynku realnej konkurencji brak?
Taki na przykład połączony już Orlen z Lotosem razem dostarczają 86 proc. paliw do krajowych stacji. Bogdanka oraz nienotowana PGG (udziały w niej mają państwowe firmy, w tym PGNiG, PGE, Energa i Enea) zapewniają zdecydowaną większość węgla polskim elektrowniom, stalowniom i do pieców w mieszkaniach. Konkurencja tańszego węgla z Rosji odpadła.
Grupa Azoty po blokadzie dostaw z Rosji i Białorusi oraz zrozumiałych problemów ukraińskich producentów zyskała nagle silniejszą, niż miała wcześniej pozycję na rynku nawozów. Konkurencja odpadła, ceny są wyższe, można realizować profity. Kosztem rolników i później konsumentów drożejącej żywności.
PGNiG zarabia krocie na wydobywanym na Szelfie Norweskim gazie, ale wcale nie obniża znacząco cen polskim konsumentom, bo tu stosuje ceny rynkowe. Podobnie połączony z Lotosem Orlen, który takiego jak teraz przebicia na wydobywanej ropie i gazie prędko mieć nie będzie.
Pocieszające tylko, że PGNiG zrezygnowało z marż na obrocie i magazynowaniu oraz na dystrybucji, a PKN Orlen i Lotos wprowadzały promocje z paliwem o 30 gr tańszym.
Prywatne firmy bez rewelacji
O ile państwowe firmy zyski mnożyły, to te prywatne musiały się zadowolić tylko nieznacznymi wzrostami, choć nie wszystkie. 20 tych o największej kapitalizacji zarobiło w drugim kwartale br. 4,2 mld zł, czyli o 3,2 proc. więcej rok do roku.
Wzrostami mogła się pochwalić branża bankowa. Santander BP zarobił na czysto o 195 proc. więcej rok do roku, czyli 657 mln zł, a Bank Handlowy – o 588 proc. więcej rdr., czyli 500 mln zł. mBank zwiększył zyski o 111 proc. do 230 mln zł, a BNP Paribas o 95 proc. do 258 mln zł. Środowisko rosnących stóp procentowych ewidentnie bankom służy – więcej dostają odsetek z kredytów, a podwyżki oprocentowania depozytów przyszły z opóźnieniem.
Spoza banków tylko Orange Polska może się pochwalić podobną poprawą wśród niepaństwowych spółek. Do operatora w trzy miesiące przeszło aż 523 tys. kart SIM netto, w tym 192 tys. abonamentowych.
Druga strona medalu to: Budimex, któremu zyski spadły o 78 proc. do 145 mln zł, Cyfrowy Polsat, gdzie zyski zmniejszyły się o 46 proc. do 289 mln zł i Allegro, które musiało przyznać się do straty 63 mln zł, podczas gdy rok temu był zysk 296 mln zł.
Autor: Jacek Frączyk, dziennikarz Business Insider Polska