Polska nie wystąpiła do UE o specjalne traktowanie w kryzysie energetycznym - a mogła

Polska mogła wystąpić do Brukseli o zgodę na nasz własny program łagodzenia skutków wzrostu cen energii. Zabrakło jednak wyobraźni i kompetencji - ocenia Krzysztof Kilian, były prezes PGE.

  • Na handlu ETS Polska zarobiła 70 mld zł - dziś bardzo by się przydały
  •  Na światowych giełdach tona węgla kosztuje 250 USD, w Polsce... 250 zł
  •  Hiszpania i Portugalia dostały zgodę Brukseli na swój plan energetyczny

To nie firmy mają naprawiać skutki decyzji rządu

- PGE jest spółką notowaną na giełdzie, nie tylko Skarb Państwa jest jej akcjonariuszem. Kiedy dziś PGE importuje węgiel "na polecenie premiera", przypominają się czasy PRL i ówczesne dostarczanie cytryn i pomarańczy na święta, ale sprawa jest poważna, mówimy o braku węgla na zimę w domostwach, które używają go do ogrzewania. Może go zabraknąć z powodu decyzji rządu, który na przełomie kwietnia i maja w ramach embargo wstrzymał import już zakontraktowanego węgla z Rosji. Sytuacja stała się dramatyczna, ale to nie spółki energetyczne są od sprowadzania węgla do Polski. Rozumiem jednak, że to działanie kryzysowe, dlatego - w sensie mentalnym - będę je wspierał - mówi Krzysztof Kilian.

Reklama

Windfall tax - tak, ale tylko w energetyce

 - Proponowany przez UE windfall tax to efekt wydarzeń w Wielkiej Brytanii na przełomie ubiegłego i obecnego roku, kiedy zwróciły na siebie uwagę przychody firm takich jak np. Shell. Wynikały one nie z działań tych firm, a ze wzrostu notowań gazu i ropy wywołanych przez decyzje polityczne. Zaczęto wtedy dyskutować nad sposobem pozyskania pieniędzy, których brakowało do sfinansowania zapewnienia energii gospodarstwom domowym i biznesowi. Czy to dobra droga? Pewnie tak, ale tylko w stosunku do firm energetycznych, których zyski wynikają z określonych mechanizmów kształtowania cen energii. Narzędzia liberalne działają tylko wtedy, gdy stosują je wszystkie strony - w obecnej sytuacji decydują czynniki polityczne.

Polska mogła wystąpić do UE o specjalne traktowanie

- Energia w Polsce w 80 proc. pochodzi z węgla. Węgiel na światowych rynkach mocno podrożał (nawet do 300 USD za tonę), ale - ten wydobywany w kraju - nie, sami związkowcy przyznają, że jego tona kosztuje 250... złotych. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w Polsce do kalkulacji cen energii używamy notowań węgla na giełdach w Antwerpii czy Rotterdamie. Mogliśmy wystąpić do Komisji Europejskiej z własnym planem rozwiązania problemów energetycznych. Tak właśnie zrobiły Hiszpania i Portugalia - poprosiły KE o wyłączenie z mechanizmu uzależniającego koszt energii elektrycznej od gazu i możliwość wyznaczania maksymalnych cen prądu. Różnicę między ceną maksymalną a rynkową zwrócić mają dostawcom oba państwa w formie pomocy publicznej. Komisja zgodziła się i od maja ten mechanizm działa. Mogliśmy zrobić to samo - przestać używać do kalkulacji ceny gazu i uznać za cenę maksymalną węgla jego cenę z krajowego wydobycia. Nasz rynek energetyczny - ze względu właśnie na węgiel kamienny - jest przecież bardzo odmienny od pozostałych państw Unii. Niestety, zabrakło wyobraźni i kompetencji. Walczymy ze skutkami, zamiast zaproponować tymczasowy mechanizm, który wszystkim przyniesie ulgę.

Kryzys obnaża niekompetencję

- Jak się chce zebrać pieniądze z podatków, to dobry jest każdy pretekst. Mówimy, że jest kryzys i że ci, którzy sobie jakoś radzą, mają zapłacić na rzecz polityków, którzy się do tego wszystkiego nie przygotowali. A to są ci sami politycy - kiedy niedawno wszystko działało, nie odczuwaliśmy skutków ich decyzji, nawet jeśli podejmowali błędne lub nie podejmowali żadnych. Kryzys obnaża ich niekompetencję. To nie firmy powinny się składać na łagodzenie skutków kryzysu, mamy przecież pieniądze z handlu emisjami w ramach ETS, zebraliśmy z niego ok. 70 mld złotych, być może te pieniądze wciąż gdzieś są - właśnie teraz powinny być użyte zgodnie z przeznaczeniem. Podatek od nadzwyczajnych zysków to bardzo zły sygnał dla tych, którzy chcą coś robić. Pomysł ministra Sasina trąci PRL-em, to nie jest sposób na rozwiązywanie takich problemów - mówi były prezes PGE.

Rozmawiał Wojciech Szeląg

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »