Na turnieju w Limoges reprezentacja Polski U-18 pod wodzą Wojciecha Kobeszki mierzyła się z Francją. I do 77. minuty prowadziła 3:2. Mecz został jednak przerwany po czterech czerwonych kartkach dla piłkarzy gospodarzy. Starcie, w którym doszło do mnóstwa agresywnych zachowań ze strony nastolatków z Francji, otrzymało przydomek "bitwy w Limoges".
- Francuzom puściły nerwy. Być może nie spodziewali się, że możemy się im postawić. Zrobiło się bardzo gorąco. Rozpętało się piekło, była wojna na boisku. My potrafiliśmy utrzymać nerwy na wodzy, Francuzi nie i mecz się skończył przed czasem - relacjonował w rozmowie ze Sport.pl Wojciech Kobeszko, selekcjoner reprezentacji Polski do lat 18.
Ostatnią czerwoną kartkę w zespole francuskim obejrzał piłkarz Saint-Etienne Darnell Eric Bile, który "z byka" uderzył jednego z polskich piłkarzy.
- Niektórzy mogą nigdy nie wrócić do drużyny Francji. Muszą to zrozumieć. Inni mieli dobre nastawienie, starali się uspokoić sytuację. Postaramy się dobrze, na zimno przeanalizować, kto zachowywał się dobrze i kto zachowywał się źle. Jako trener ukarzę zawodników, których będę musiał ukarać - mówił po spotkaniu trener Francuzów Bernard Diomede.
"Przepraszam sztab Francuskiego Związku Piłki Nożnej, moich kolegów z drużyny oraz trenerów i kibiców. Błądzić jest rzeczą ludzką, kontekst meczu był wyjątkowy... Uczę się" - napisał na Instagramie sam Bile.
Inne wideo z tego spotkania pokazuje również, że to nie było jedyne przewinienie D.E. Bile w tym spotkaniu. Chwilę później ten sam zawodnik, chwilę po rozmowie z trenerem Diomede, uderzył łokciem bez piłki innego piłkarza reprezentacji Polski, co zupełnie umknęło uwadze arbitrom tego meczu.
- Boiskowy i życiowy bandytyzm. Nie chcesz lub nie umiesz grać w piłkę - wynocha z boisk. Jeśli UEFA chce, by określenie "fair play" miało jakikolwiek sens, ten gość powinien dostać dyskwalifikację do końca sezonu: bez zawieszeń lub skracania kary - skomentował komentator Canal+ Sport Żelisław Żyżyński.