Władze węgierskiego banku centralnego zdecydowały się na kolejną odważną podwyżkę stóp procentowych. Zapowiedziały jednak, że cykl dobiegł końca.
Narodowy Bank Węgier (MNB) podniósł stopę referencyjną o kolejne 125 pb., do najwyższego od lutego 2000 r. poziomu 13 proc. Skala podwyżki była wyższa niż przed miesiącem i niż oczekiwali analitycy (100 pb.).
W ostatnich miesiącach władze węgierskiego banku centralnego wyraźnie wysforowały się przed kolegów z Czech i Polski, decydując się na kolejne zdecydowane podwyżki kosztu pieniądza. Jeszcze w połowie czerwca we wszystkich trzech państwach stopy oscylowały w okolicach 6 proc.
Od tamtej pory nasi południowi sąsiedzi wykonali jeden ruch w górę, dobijając do poziomu 7 proc., a w sierpniu - pozostawiając stawki bez zmian. Rada Polityki Pieniężnej podniosła w lipcu stopę referencyjną o 50 pb., a we wrześniu już tylko o 25 pb.
Węgrzy nie oglądają się za siebie - pod koniec czerwca podnieśli stopę referencyjną aż o 185 pb., dwa tygodnie później - o kolejne 200 pb., a po następnych dwóch tygodniach dodali jeszcze 100 pb. W miesiąc koszt pieniądza wzrósł o 485 pb.
W dużej mierze jest to jednak efekt "węgierskiej specyfiki". Formalnie referencyjną stopą procentową MNB jest wspomniana wyżej trzymiesięczna stopa depozytowa. Jednak na rynkową cenę pieniądza istotniejszy wpływ ma tygodniowa stopa depozytowa, która obecnie wynosi 11,75 proc. Władze banku wielokrotnie zapowiadały zbliżenie obu stawek, można się więc spodziewać podwyżki stopy tygodniowej o 125 pb. w najbliższy czwartek.
W komunikacie opublikowanym po posiedzeniu władze MNB poinformowały, że stopy procentowe banku są już "wystarczająco restrykcyjne" do osiągnięcia celu inflacyjnego (który wynosi 3 proc. z dopuszczalnym odchyleniem o 1 p.proc.). "Rada podjęła decyzję o zatrzymaniu cyklu podwyżek stopy bazowej po kroku we wrześniu" - napisano w oświadczeniu. Władze MNB zapowiedziały, że po 1 października będą korzystały z innych narzędzi w celu zmniejszenia płynności na rynku forinta.
"Surowe warunki monetarne będą utrzymywane przez dłuższy czas, co zapewni zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych i trwałe osiągnięcie celu inflacyjnego. W przyszłości w centrum uwagi MNB będzie zacieśnienie płynności i dalsze wzmacnianie transmisji monetarnej. Aby to osiągnąć bank centralny może zdecydować się na dodatkowe działania w przyszłości" - dodano w komunikacie.
Przedstawiciele banku spodziewają się, że średnia inflacja na Węgrzech wyniesie w przyszłym roku 13,4-14,5 proc. Do akceptowalnych przez MNB poziomów (czyli poniżej 4 proc.) ma powrócić w pierwszej połowie 2024 r.
MNB jest zdecydowanie najbardziej agresywnym bankiem centralnym w regionie Europy Środkowej, nie wspominając o pozostałych państwach Unii Europejskiej. Analitycy PKO BP zwrócili uwagi, że stopy procentowe nad Balatonem są wyższe niż nad Bosforem, gdzie inflacja oficjalnie przekracza 80 proc.
Węgrzy zmagają się m.in. z wciąż gwałtownie przyspieszającą inflacją, podczas gdy w innych państwach dynamika wzrostów już zwolniła, w tym potężną inflacją bazową, wynoszącą 19 proc. (w Polsce blisko 10 proc.).
Ponadto, słabością razi węgierska waluta. Od początku roku forint stracił wobec euro o ponad 9 proc., kurs EUR/HUF wspiął się na historyczny szczyt, przebijając psychologiczny poziom 400. Węgierska waluta jest w tym roku słabsza nawet niż złoty, wobec którego zniżkuje o blisko 6 proc. Mimo że bratankowie od połowy czerwca podnoszą stopy procentowe banku centralnego zdecydowanie mocniej niż Polacy, to forint nie umacnia się wobec polskiej waluty.
Za słabością forinta stoją nie tylko trendy globalne (m.in. wzrost awersji do ryzyka), ale i krajowe. Są to m.in. szybkie pogorszenie salda obrotów bieżących bilansu płatniczego w ciągu ostatniego roku (do 8 proc. PKB pod koniec 2022), wysoki deficyt fiskalny (w tym roku ma przekroczyć 6 proc.), brak porozumienia z KE w sprawie odblokowania KPO czy problemy z praworządnością.
Władze MNB mogą zacieśniać politykę pieniężną gwałtowniej niż ich koledzy CNB czy NBP, ponieważ zarówno podaż pieniądza, jak i płace rosną tam (nominalnie i realnie) szybciej niż w Czechach i Polsce. W lipcu agregat M3 był o przeszło 19 proc. większy niż rok wcześniej (nad Wisłą dynamika wynosiła ponad 7 proc.), a M1: o blisko proc. (wobec ujemnej dynamiki w Polsce). Płace rosły o ok. 15 proc. w skali roku, czyli w tempie zbliżonym do inflacji CPI.
Ponadto decyzje MNB mają mniejszy wpływ na gospodarkę i portfele Węgrów niż ruchy polskich władz monetarnych. Raty kredytów mieszkaniowych pozostają zamrożone na poziomie z października, a większość tego typu zobowiązań jest zaciągana na (okresowo) stałą stopę procentową.
Ostatnio do walki z inflacją przyłączył się rząd Fideszu. Viktor Orban - po wygranych kwietniowych wyborach - postanowił nieco zacieśnić politykę fiskalną i podwyższył drobnym przedsiębiorcom podatki, co wywołało protesty w Budapeszcie. W 2023 r. deficyt budżetowy ma zmniejszyć się do 3,5 proc. PKB.
W czwartek decyzje ws. stóp procentowych ogłoszą Czesi. Posiedzenie polskiej RPP odbędzie się w przyszłą środę, 5 października.